00:00:33:Klaus Kinski - Polskie Wersje Językowe 00:00:43:Ty szalony głupcze! 00:03:41:Nie ma wštpliwoci. Richard Porter z Melbourne. 00:03:44:Australijczyk. Kupiec wełny. Wolny. 00:03:48:Policja wyłowiła go z Tamizy. - Przyczyna mierci? - Utonięcie. 00:03:52:Jakie wštpliwoci, doktorze? - Nie. Mglista noc. Wypadki się zdarzajš. 00:03:57:A jeli się z tym nie zgadzam? 00:04:00:Jestem lekarzem, nie detektywem. Ja tylko ustalam przyczynę mierci. 00:04:05:Cenię pańskie dowiadczenie doć wysoko, doktorze. - Dociekanie do tego, czy to było morderstwo, zostawiam panu. 00:04:15:To sš jego rzeczy osobiste? - Rzeczy osobiste? 00:04:19:W portfelu miał 300 funtów. - Porter był milionerem. 00:04:23:I on nosił okulary. 00:04:26:Co to? - Ten kawałek papieru był w jego kieszeni. 00:04:31:Długo był w wodzie. Wyglšda jak pergamin. 00:04:36:Te podniesienie kropki... 00:04:41:To Braille! - Zgadza się. 00:04:52:Akt zgonu jest w porzšdku. - Więc jego ubezpieczenie musi zostać wypłacone. 00:04:57:Tak samo jak pan Lennox z Kapsztadu. Utonšł. 00:05:01:I pan Berengari z Bombaju. Utonšł. 00:05:05:To wszystko nie mogš być wypadki. 00:05:09:Zawsze mgliste noce. Zawsze ludzie w okularach. 00:05:12:Zawsze bogacze z zagranicy! 00:05:15:A masz jakie dowody, Larry? 00:05:19:Nie masz. Jedyne co teraz robisz to podejrzewasz. 00:05:27:Co to? - Powód mojej podejrzliwoci. 00:05:31:Było owinięte wokół nogi Portera. 00:05:33:To mogło stać się w rzece. - Naturalnie. 00:05:36:Ale możesz mnie z tym powiesić, jeli to nie było morderstwo. 00:05:40:Nie rób tego. Potrzebujemy cię. 00:05:43:Musimy przetłumaczyć tego Braille'a. - To możesz zrobić. 00:05:47:Specjalista już tu jest, czeka na ciebie w biurze. 00:05:55:Dziękuję. 00:06:06:Dzień dobry. 00:06:19:Jestem inspektor Holt. - Nazywam się Nora Ward. 00:06:22:Inaczej sobie ciebie wyobrażałam. - Jak? 00:06:27:Starzej. - Ja ciebie również inaczej sobie wyobrażałem. 00:06:31:Jak? - Młodziej. 00:06:36:Znasz Braille'a? - Tak, jestem pielęgniarkš od dwóch lat w domu dla niewidomych. 00:06:41:Niespotykane dla kogo w twoim wieku. - To był mój własny wybór. Rodzice nie mieli nic przeciwko. 00:06:48:Bierzmy się do roboty. 00:06:58:To nie będzie proste. - Pływało przez jaki czas w Tamizie. 00:07:03:Nie wszystkie słowa sš czytelne. 00:07:07:Ale słowo "zbrodnia" jest bardzo jasne. 00:07:11:I następnie: "morderstwo". 00:07:16:Dalej! 00:07:19:"Potwór z bliznš". 00:07:23:"I jego pan". 00:07:26:To brzmi jak "Martwe Oczy Londynu". 00:07:31:"Martwe Oczy Londynu"? 00:07:37:Banda lepych żebraków, którzy popełniajš przestępstwa w nocy. 00:07:41:I we mgle, kiedy majš przewagę nad innymi. 00:07:53:Wejd. 00:07:59:To sierżant Harvey, mój asystent. Wszyscy wołajš go Sunny. Panna Ward. 00:08:04:Miło mi. 00:08:06:Z jakiej okazji gocimy tu takš pięknoć? 00:08:11:Jaki miły. - Jak powiedziałem: Sunny. 00:08:14:Masz co? 00:08:16:Dzierga pan? - A czemu nie, panno Ward? - To na uspokojenie. 00:08:21:Obecnie robię sobie dwie koszulki, które będš mi potrzebne w tym roku. 00:08:26:Imponujšce. - Dziergam również na cele charytatywne. 00:08:31:Nic dla mnie nie ma? - Wszystko w dobrym czasie. 00:08:34:Przejdmy do sprawy. - W porzšdku. Wiem wszystko. 00:08:38:Godne pochwały. Na przykład co? - Pan Porter miał polisę na życie, ze spółkš Greenwich. 00:08:44:Greenwich? Nigdy o niej nie słyszałem. 00:08:47:Mały rodzinny biznes. 00:08:50:Włacicielami jest dwóch braci. Jeden z nich jest... 00:08:54:Martwy. 00:09:19:Pan Strauss, powinien pan ić... - Do banku. 00:09:25:Tak zrobił. Czekałem, aż pańska sekretarka wyjdzie. 00:09:31:Flash Fred. - Jak zawsze, panie Judd. 00:09:34:Wie pan oczywicie, dlaczego tu jestem. - Domylam się. 00:09:38:Chcesz pogadać o pogodzie. - Bardzo zabawne. 00:09:42:Wcišż masz problem? - Tak. Mam słaboć do gotówki. 00:09:49:Podglšdanie nie jest dobrym nawykiem. Zwykle tu tego nie trzymam. 00:09:53:Tylko wtedy, kiedy muszę płacić ci wymuszane pienišdze. 00:09:56:Jeli brzydkie słowa mogš zabić, padłbym trupem na miejscu. 00:10:00:Niestety tak się nie dzieje. 00:10:03:Nie przeliczaj. Jest tyle, ile miało być. - Nie chciałem tego robić, panie Judd. 00:10:07:Sentymentalne bzdury. 00:10:10:To nie moja wina, że twój brat z mojš kobietš uciekli do Szkocji. - Tylko bogacza stać na taki kaprys. 00:10:16:Naprawdę? To dlaczego tyle czasu krył się za fałszywym nazwiskiem? 00:10:21:Tylko dlatego, bo czekał na duży czek na swoje nazwisko? 00:10:24:David miał długi hazardowe, które musiałem spłacić. 00:10:27:Tak czy siak, teraz nie żyje. 00:10:30:Mimo to firma wcišż używa jego imienia. 00:10:33:Jak mylisz, co by się stało gdybym wszystko ujawnił? 00:10:37:David Judd, który został pochowany ze wszystkimi honorami. 00:10:40:Ty brudna winio! 00:10:44:David był najlepszym człowiekiem, który kiedykolwiek oddychał. Za to taki obrzydliwy limak jak ty! 00:10:53:Radzę uważać. 00:10:56:Spokój. - Mogę pomóc? 00:11:01:Co nowego? 00:11:06:Chcesz ubezpieczyć biżuterię czy swoje życie? 00:11:09:Wiem, że oba sš dla Ciebie ważne. 00:11:12:Zdenerwowany? 00:11:15:Jestem inspektor Holt. Mogę w czym pomóc? - Nie, inspektorze. 00:11:19:Dyskutowalimy o polityce i nie moglimy dojć do porozumienia. 00:11:23:Starczy. Kontrakt zawarty. 00:11:27:Do widzenia. - Następnym razem to ja załatwię ci ubezpieczenie. 00:11:31:Nie spodoba ci się! 00:11:40:Dziękuję, inspektorze. Pojawił się pan w odpowiednim momencie. 00:11:44:To jeden z moich klientów. Trudny do usatysfakcjonowania. Proszę siadać. 00:11:49:Jestem tu z powodu Richarda Portera z Melbourne. Utonšł w Tamizie. 00:11:54:Miał tu polisę, prawda? - Tak. Trzeci taki przypadek w cišgu czterech lat. 00:12:00:Plotki o tym, że moja firma jest w trudnej sytuacji, sš prawdziwe. 00:12:07:Po mierci mego brata musiałem przejšć na siebie cały ciężar firmy. 00:12:11:Twój brat David, mam rację? - Tak. Wcišż nie mogę uwierzyć w to, że go już nie ma. 00:12:16:Niewydolnoć serca. Zwišzana z pracš presja, była dla niego nie do wytrzymania. 00:12:20:Papierosa? 00:12:41:Witam. - Członek klubu? 00:12:43:Nie, ale chciałbym być. - Jakie referencje? 00:12:46:Tak. 00:12:48:Znam inspektora Holt ze Scotland Yardu. 00:12:51:Wystarczy? 00:13:06:Dzi mój szczęliwy dzień. - Jeste tego pewny? 00:13:14:Czemu mam ten zaszczyt? 00:13:17:Dlaczego Stephen Judd daje ci pienišdze? - Czego ode mnie chcesz? 00:13:22:Nie jestem biurem informacji, a ty nie masz nakazu aresztowania, mam rację? 00:13:27:Jeszcze nie mam. 00:13:32:Włanie przegrałem, a pan wygrał. 00:13:35:Zazdroszczę. - Masz czego. 00:13:38:Wcišż nie odpowiedziałe na moje pytanie. 00:13:42:A dlaczego powinienem? 00:13:46:Co możesz mi powiedzieć o "Martwych Oczach Londynu"? 00:13:52:Masz na myli lepego Jacka? - Tak. 00:13:59:Czemu cię zamurowało? 00:14:02:lepy Jack robi tu, co każe mu jego pan. - Wiem. 00:14:07:Może to ja jestem jego panem. 00:14:18:Wychodzisz? 00:14:20:Nie powiniene tu wpuszczać byle kogo. 00:14:42:Tu Holt. Proszę mnie połšczyć z oddziałem ledczym. 00:14:46:O co chodzi? 00:14:49:Wykopać wszystko na temat człowieka znanego jako lepy Jack. 00:14:56:Zajmiemy się tym. - Czekam. 00:15:04:Czekałam na Ciebie. - Jestem zaszczycony. Czemu na mnie? 00:15:08:Zawsze czekam na zwycięzców. Może butelkę szampana? 00:15:13:Może innym razem. - W porzšdku. 00:15:17:A może chcesz, żebym z tobš zagrała. Przynoszę szczęcie. 00:15:21:W takim wypadku powinna grać dla siebie. 00:15:24:Chciałabym, ale nie mogę. Nie mam pieniędzy. 00:15:29:Smutna opowieć. 00:15:31:Możesz sprzedać to cacko. - Nie jestem kobietš tego typu. 00:15:37:Poza tym to był prezent. - Wiem. Od Króla Persji. Przypuszczam. - Głupek. 00:15:43:Był prawdziwym dżentelmenem, jeli wiesz, co to oznacza. 00:15:48:Najzabawniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek spotkałam, ale odszedł. 00:15:53:Teraz jestem zmuszona tak żyć. - Fanny! 00:15:56:Nie męcz goci. To szanujšcy się klub. 00:16:00:Nie zostawiaj po sobie złego wrażenia na Scotland Yardzie. 00:16:05:Przykro mi. - Przepraszam. 00:16:08:Jestem na złej łodzi. - Tak. Ta jest w suchym doku. 00:16:15:Mały prezent od Scotland Yardu. 00:16:25:Interesuje mnie ta dziewczyna. 00:16:28:Nazywa się Fanny Weldon. Była dziewczynš Flasha Freda. 00:16:34:Póniej była z ubezpieczonym bogaczem. 00:16:38:Nazywał się David Judd. 00:16:41:Już nie żyje. 00:17:29:Dobry wieczór, inspektorze. 00:17:32:Dobry wieczór, panno Ward. 00:17:34:Cieszę się, że jeste. Możemy ić. 00:17:37:Trochę już za póno na zaproszenie na obiad, prawda? 00:17:41:Na obiad? - Białe kłamstwo. Przepraszam. 00:17:48:Proszę wybaczyć jego groteskowy humor. 00:17:51:W pracy Sunny jest przydatny. - Przejdmy do kwestii ledztwa. 00:17:56:Muszę złożyć komu wizytę i potrzebuję twojej profesjonalnej pomocy. 00:17:59:Sunny! Przeczytaj raport. 00:18:08:Jacob Farrell, znany jako lepy Jack. Stracił wzrok w wieku dwóch lat. 00:18:12:Wiek: około 50. Wzrost: 6' 4". Zawód: Żebrak. Wyjštkowa wytrzymałoć i agresja. 00:18:18:Inteligencja dziecka. Ostatni znany adres: 25, Blossom Lane. 00:18:40:Wyglšda na to, że wszyscy piš. - Tak wyglšda. 00:19:06:Dobry wieczór. Mogę rozmawiać z dyrektorem? - Gocie! 00:19:09:Wielebny będzie zachwycony. Prawie nigdy nie mamy goci. 00:19:35:Kto tam? - Gocie! 00:19:38:Gocie o tej porze? - Proszę nam wybaczyć. 00:19:42:Jestem inspektor Holt ze Scotland Yardu. To panna Ward i mój asystent sierżant Harvey. 00:19:47:Scotland Yard? 00:19:49:Tak. Szukamy lepego domokršżcę, zwišzanego ze sprawš morderstwa. 00:19:53:Mam nadzieję, że to nikt ode mnie. 00:19:56:Kiedy zostałem tutejszym dyrektorem, nie byłem zbytnio lubiany. Niewidomi często sš brani pod uwagę jako Ci li. 00:20:00:Wydaje mi się, że pan się pomylił, przychodzšc tutaj. 00:20:03:Szukam Jacoba Farrella. ...
aug