627.Armstrong Lindsay - Cenna kolekcja.pdf

(585 KB) Pobierz
Lindsay Armstrong
Cenna kolekcja
Tłumaczenie:
Małgorzata Dobrogojska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Damien Wyatt siedział w fotelu z nogami na biurku w swoim gabinecie na piętrze. Miał na sobie
dżinsy, koszulę khaki i buty pustynne. Potargane ciemne włosy i cień zarostu na brodzie tylko
dodawały mu uroku. Przez otwarte okna dolatywał zapach róż kwitnących w ogrodzie poniżej.
Pachniał też jaśmin pnący się po ścianie domu. Za ogrodem rozciągała się plaża nad błękitną,
zapraszającą zatoczką. Fale szumiały, w powietrzu unosiła się słona zawiesina.
– Chwilę – powiedział, marszcząc czoło. – Czy to możliwe, że mówisz o Harriet Livingstone? Bo
jeżeli tak, to zapomnij o wszystkim, Arturze.
Artur Tindall był koneserem sztuki znanym z zamiłowania do barwnych strojów. Dziś miał na
sobie dżinsy, żółtą kamizelkę w czarne słonie i rdzawoczerwoną koszulę. Usłyszawszy pytanie,
speszył się wyraźnie.
– Znasz ją?
– Tak sądzę. No, chyba że są dwie osoby o tym imieniu i nazwisku.
– To możliwe.
– Mam nadzieję – zakończył spekulacje Damien. – Opowiedz mi coś o tej swojej Harriet. Nie jest
czasem wysoka, szczupła, z burzą włosów i niekonwencjonalnym gustem w ubiorze? – To mówiąc,
uniósł kpiąco brew.
Artur sprawiał wrażenie ogłuszonego.
– Owszem, jest wysoka – powiedział wolno. – Jest też szczupła… a co do ubrania, to
niespecjalnie pamiętam.
– Czy ty ją w ogóle poznałeś? – dociekał Damien tak samo kpiąco.
– Oczywiście – odparł Artur urażonym tonem, a potem nagle się rozpromienił. – Jedyne co
pamiętam to naprawdę długie nogi.
– Bocian też tak ma – zauważył Damien. – Moja Harriet Livingstone też ma długie nogi, ale co do
kształtu niewiele mogę powiedzieć. Kiedy ją poznałem, była w długiej batikowej spódnicy.
Artur zapatrzył się w dal, jakby usiłując sobie coś takiego wyobrazić, a potem znów się
rozpromienił.
– Okulary! Nosi duże okrągłe okulary w czerwonych oprawkach. I sprawia wrażenie lekko
nieobecnej, jakby myślała o sprawach wyższych. – Skrzywił się z dezaprobatą.
Damien uśmiechnął się sceptycznie.
– Jeżeli to ta sama dziewczyna, to wjechała w mojego astona jakieś dwa miesiące temu. Miała
duże okrągłe okulary w czerwonych oprawkach.
– Ach! To ona uszkodziła ci astona? – Artur omal się nie zakrztusił.
Damien popatrzył na niego kpiąco.
– Miała tylko jakieś trzeciorzędne obowiązkowe ubezpieczenie, a temu czołgowi, którym jechała,
praktycznie nic się nie stało.
– Czołgowi?
– Równie dobrze mógłby nim być. Jakaś solidna terenówka z napędem na cztery koła.
Tym razem Artur skrzywił się okropnie.
– Jak to się stało?
– Skręciła gwałtownie, żeby ominąć psa, a potem nie zdążyła wyrównać, aż było już za późno. –
Zabębnił palcami o biurko.
– Ktoś ucierpiał?
– Pies uciekł do właściciela, nawet niedraśnięty. Ona stłukła tylko okulary.
Zamilkł, przypominając sobie zamieszanie po wypadku i to, co, o dziwo, najbardziej utkwiło mu
w pamięci, a mianowicie niezwykłe, błękitne oczy dziewczyny.
– W sumie amnestia.
– To nie wszystko – zauważył Damien kwaśno. – Złamałem obojczyk, a reperacja samochodu
kosztowała majątek.
Artur powstrzymał się przed uwagą, że ten „majątek” musiał być kroplą w morzu ogromnej fortuny
przyjaciela.
– Dlatego też, Arturze – kontynuował Damien z niesłabnącym sarkazmem – jeżeli to ta sama
dziewczyna, sam rozumiesz, dlaczego nie mogę jej zatrudnić.
Zdjął nogi z biurka i usiadł prosto.
Artur mógłby przysiąc, że dostrzega w oczach przyjaciela zimną determinację, a nawet mroczny
cień, mimo to był zdecydowany nie poddać się bez walki. Cóż, obiecał przecież Penny, swojej
młodej i bardzo upartej żonie, że załatwi pracę u Wyatta dla jej serdecznej przyjaciółki, Harriet
Livingstone. Wiele wskazywało jednak na to, że mówili z Damieniem o tej samej dziewczynie.
Przesunął krzesło tak, by siedzieć naprzeciw Damiena.
– Posłuchaj – powiedział z naciskiem. – Nawet jeżeli to ta sama dziewczyna, a nie wiemy tego na
pewno, najważniejsze, że jest naprawdę dobra. Kolekcja twojej matki nie mogłaby się znaleźć
w lepszych rękach. Wierz mi. Pracowała w jednym z najbardziej prestiżowych domów aukcyjnych
w kraju. – Podkreślał swoje słowa przewracaniem oczami i okrągłymi gestami rąk. – To córka
znanego konserwatora obrazów i ma znakomite referencje.
– Dopiero co twierdziłeś, że jest roztargniona. – Damien mówił zniecierpliwionym tonem. – No
i wjechała na mnie!
– Może i jest roztargniona w innych sprawach – upierał się Artur – ale nie w pracy. Zna się nie
tylko na malarstwie, ale też na porcelanie, ceramice, gobelinach, miniaturach, dosłownie na
wszystkim. I ma doświadczenie w katalogowaniu.
– Zupełnie jak w objazdowej akcji reklamowej – zauważył Damien cierpko.
– Wcale nie. Po prostu jest jedyną osobą, która na pewno zna się na drobiazgach zbieranych przez
twoją matkę. Jedyną, która potrafi ocenić ich wartość, stwierdzić, czy potrzebują konserwacji.
I będzie wiedziała, komu ją powierzyć…
Damien podniósł dłoń.
– Arturze, rozumiem cię, ale…
– Jasne. – Artur usiadł, ale minę miał bardzo autorytatywną. – Jeżeli to ta sama dziewczyna,
najprawdopodobniej wcale nie będzie chciała pracować u ciebie.
– Niby dlaczego?
Artur wzruszył ramionami i skrzyżował je na swojej czarno-żółtej kamizelce.
– Przypuszczam, że po tym wypadku potraktowałeś ją dosyć ostro.
Damien potarł dłonią zarost.
– Tylko zapytałem, czy znalazła prawo jazdy w paczce płatków śniadaniowych.
– Cóż, wiem, że stać cię na coś gorszego. To naprawdę wszystko?
Damien wzruszył ramionami.
– No, może dodałem jeszcze kilka epitetów… wiesz, jak to w afekcie. W końcu miałem rozwalony
samochód, o obojczyku nie wspominając.
– Kobieta niekoniecznie postrzega takie sprawy podobnie do nas. Mam na myśli samochód… –
Artur machnął dłonią. – Rozbicie najpiękniejszego nawet samochodu może nie dotknąć jej tak jak
mężczyzny.
Damien przygryzł wargę, wzruszył ramionami i odebrał dzwoniący telefon.
Artur wstał i podszedł do okna. Widok był przepiękny, ale też Heathcote, posiadłość rodzinna
Wyatta, była imponująca pod wieloma względami. Z powodzeniem hodowano tu bydło i uprawiano
orzeszki makadamia, ale fortunę zbudowano na sprzedaży urządzeń początkowo rolniczych, a obecnie
wydobywczych. Wszystko zaczęło się od traktora, który ojciec Damiena zaprojektował i zbudował,
ale to Damien potroił majątek, inwestując w maszyny wydobywcze, których używano obecnie w całej
Australii.
Artur poznał go w związku z zainteresowaniem jego ojca sztuką. Razem zgromadzili naprawdę
pokaźną kolekcję. Siedem lat później oboje rodzice Damiena zginęli na morzu wskutek wywrotki
jachtu. Naturalną koleją rzeczy kolekcję odziedziczył ich syn.
I dopiero wtedy, ku ogólnemu zaskoczeniu, wyszedł na światło dzienne zbiór cennych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin