Lwy mają apetyt - Peter Dickinson.pdf

(2689 KB) Pobierz
CZĘŚĆ I
STARA ANGLIA
Z pewnością pośród pięknych kwietników bogaczy,
Pośród ich zalesionych tak zielonych wzgórz
życie płynie bez żalów, zawiści, rozpaczy.
Aż złoty życia puchar przelewa się już.
I szczyty są zawrotne nad twą, człeku, głową,
Zda się, że przybierają kształty, jakie chcą,
Oni też się nie schylą: ani odruchowo.
Ani służalczo — nigdy! Bedą, jacy są
W. B. Yeats „Domy Przodków”
godz. 10.45 przed południem
Ja to ten sęp wybrany, myślał Pibble. Krążę coraz niżej nad
dogorywającym lwem. Za oknami pociągu przesuwały się
tereny golfowe, gdzie po zroszonej październikowej darni
dążyły w trzech różnych kierunkach trzy jaskrawo przyodziane
pary z owym niewytłumaczalnym zapamiętaniem skrzętnych
mrówek. Potem zarośla i zarośla, brzezina, mizerne paprocie i,
między nimi, stawy, których czerń zdradzała kwaśne podłoże —
wszystko to niedaleko Londynu, jak gdyby Stwórca przewidział,
że Jego Anglicy będą łaknęli właśnie widoku nieużytków na
trasie pociągów podmiejskich wywożących ich z dała od
zgiełkliwego miejskiego targowiska. I teraz akurat, skoro już
mowa o kontrastach, szereg domków dwurodzinnych —
chlubne świadectwo powojennego rozwoju budownictwa — a
za każdym domkiem długi wąski ogród, sięgający do kanału
zduszonego sitowiem. W istocie ten kanał, bezużyteczny i
piękny — romantyczna pozostałość po jakichś nieaktualnych
wymogach, teraz z wodą stojącą i pełną larw komarów — był
stosowniejszym porównaniem niż dogorywający lew.
Pibble trzymał na kolanach i przeglądał otwarty skoroszyt z
wycinkami prasowymi, ale nie zaczął jeszcze czytać: ciepło
październikowego słońca, łagodnie bijące w okno wagonu,
rozleniwiło go tak bardzo, że pozostał już przy tym
niemądrym, melodramatycznym obrazie wybranego sępa.
Skojarzenie chwały CIaveringów z tym kanałem w ogóle nie
przyszło mu do głowy, po części dlatego, że pod presją pani
Pibble czytał ostatnio o lwicy Elzie; po części dlatego, że nie
używana droga wodna (chociaż skądinąd dziwnie
przypominała mgliste podmiejskie okolice, w których się
wychował) nie mogła zaintrygować przejeżdżającego
detektywa; ale przede wszystkim dlatego, że w Scotland
Yardzie przez ubiegłą dobę panowało szalone podniecenie. To
naprawdę sępy, myślał Pibble, sępy łaknące padliny. Tom
Scott-Ellis i Harry Brazzil zadziwili nawet swoich wrogów
gotowością, z jaką chcieli zająć się sprawą w Herryngs, aby
przyłożyć scotlandyardowską pieczęć na to zwyczajne
samobójstwo starego rezydenta. Wreszcie podkomisarz
stracił cierpliwość i wysłał poczciwego Pibble’a. Podniecenie
w Scotland Yardzie świadczyło, że nazwisko Clavering i
świetność tego rodu wciąż jeszcze działa na wyobraźnię
prostaków.
I nie tylko prostaków, jeśli mam być szczery, myślał Pibble.
Bo dlaczego tak mi się nasuwa melodramatyczny obraz
dogorywającego króla zwierząt i trzepotu sępich skrzydeł w
górze? I zastanowił się, czy — gdyby pani Pibble kiedyś
powiodła się kampania o to, żeby przeszedł na emeryturę i
pisał pamiętniki — czy rzeczywiście pominąłby sprawę
Claveringów jako zgoła nieciekawą? Scott-Ellis i Brazzil
wydoiliby ze swojej bytności w Herryngs całe długie rozdziały,
choćby ich zadaniem było znalezienie zaginionej spinki. A takie
zadanie jest zupełnie prawdopodobne, zważywszy obecną misję
Pibble’a. Sir Ralph najwyraźniej mógł sobie pozwolić na
sprowadzanie nawet najbardziej zajętych inspektorów policji,
by czołgali się pod jego komodami.
A więc lew jeszcze nie dogorywa, po jego łapach jeszcze nie
chodzą przybyłe na rekonesans mrówki. W każdym jednak
innym sensie Claveringowie to niedorzeczna fikcja, wytwór
psychiki brytyjskiej (podobnie jak Beefeaters bądź Stratford-
upon-Avon); to bohaterowie ery Sofoklesa, w sposób mile
absurdalny przeniesieni w erę Menandera. Owa absurdalność
była dla Pibble’a oczywista we wszystkim, cokolwiek
Claveringowie robili. Dowodził tego już pierwszy wycinek
prasowy w skoroszycie, z roku 1958.
INCYDENT Z ODSŁONIĘCIEM POMNIKA
Sir R. Clavering: „Ten pomnik to zniewaga”
Odsłonięcie pomnika Sir George’a Murrow (człon. Królew.
Akad. Sztuk Pięknych) w Framplingfield, hr. Sussex, w dniu
wczorajszym, odbyło się trochę inaczej, niż oczekiwano.
Pomnik ze steatytu został wykonany na zamówienie Sir Cyrila
Blighta, dziedzica Framplingfield (Sir Cyril znany jest
zwłaszcza ze swych szerokich zainteresowań budowlanych)
ku pamięci najwybitniejszego estety spośród synów
Framplingfield.
Żeby dokonać uroczystego odsłonięcia, przyjechał Sir Ralph
Clavering, generał w stanie spoczynku, bohater Ataku na
Quimaret. Ponieważ Murrow, artysta-malarz, na etacie
rządowym w czasie wojny, został odkomenderowany do Ataku
na Quimaret i uwiecznił go swoim talentem.
Przeciwległe okopy
W krótkim przemówieniu Sir Ralph przypomniał
publiczności o osiągnięciach Murrowa i o miejscu, jakie
zajmuje on w sercach Brytyjczyków jako malarz zwierząt.
Wzruszająco zaznaczył też fakt, że właśnie Sir Jacob Epstein,
chociaż większość życia spędził w „przeciwległych okopach
świata sztuki", zgodził się na rozejm i zaprojektował pomnik,
którego postawienie umożliwiła szczodrobliwość Sir Cyrila
Zgłoś jeśli naruszono regulamin