Le Goff Kultura średniowiecznej Europy.pdf

(986 KB) Pobierz
a N oyeHe MaHe
przełożyła
Hanna Szumańska-Grossowa
OL
Oficyna Wydawnicza
Volumen
Dom Ksi
ęgarsko-Wydawniczy
KLON
Warszawa 1994
Koło Fortuny, symbol tak drogi wiekom
średnim,
obraca się także i dla epok,
a nawet i dla kultur. Idealizacja wspomnienia przeksztalca tak
że
i przeszłość
zbiorową. Mit „pięknej epoki" powstaje często
na
korzyść dnia wczorajszego:
Francuzi z XIV w. wspominali z nostalgi
ą
,dobre- czasy Ludwika
Świętego".
Potem idealizacja ust
ępuje
często miejsca oczernieniu i zapomnieniu. Jeszcze
później odkrycie nowych dokumentów, oddalenie, nowe punkty widzenia,
przemiany mody znowu zmieniaj
ą
obraz przeszłości, wprawiaj
ą
kolo w ruch. Po
złotych legendach przychodz
ą
legendy czarne, a po czarnych znów złote.
Sredniowiecze również zaczęło przechodzi
ć
ten cykl historycznego spoj-
rzenia. Odrodzenie i epoka klasyczna widzia
ły średniowiecze
na czarno. By
ły
to
czasy sztuki nazwanej „gotyck
ą",
czasy barbarzyńskiej scholastyki. Stosowną
nazwę dla tej epoki wynale
źli
Anglicy:
the dark ages
- wiek ciemno
ści.
Rewolucja 1789 r., która znios
ła
prawa feudalne we Francji i przyspieszy
ła
ich
pogrzebanie w Europie, nadała
średniowieczu
- politycznemu i spo
łecznemu
- utożsamianemu z ustrojem feudalnym równie pogardliw
ą
treść. Przymiotnik
„feudalny" nabrał znaczenia ujemnego. Ten bieg rzeczy zacz
ął
odwracać
romantyzm. Miłość ruin przeniosła się z antycznych
świątyń
na
zburzone zamki
warowne i niedoko
ńczone
katedry. Nami
ętność
do tych przedmiotów, pobudza-
jących do marzeń, przeszła w pragnienie odnowienia ich, upi
ększenia,
od-
budowania albo nawet - tam gdzie by
ły
zaledwie
śladem
- zbudowania na
nowo. Biegły w swoim kunszcie Violłet-le-Duc miał i mniej szczęśliwych
współzawodników. Zdumiony Ren usiłował skryć w swoich wodach odbicia
cudacznych sylwetek
Burgsersatzów i
podrabiane wieże katedry w Kolonii. We
Francji przymiotnik
moyern2geux
zastąpił dawny
mdić ya4
neogotyk uwiód
ł
duchowieństwo, burżuazję i Amerykanów. Stylizacja na trubadurów, powie
ści
Waltera Scotta, Quasimodo i Aymerillot intronizowa
ły średniowiecze
w literatu-
rze, a nieobliczalny Verlaine wymy
ślił
„średniowiecze ogromne i delikatne".
Najlepsze, przeciętne i najgorsze czerpa
ło
ze
średniowiecznych źródeł:
Keats z
La
14
Kuliura
średniowiecznej
Europy
Wst
ęp
-
15
Belle Dame sans merci,
Tennyson
z Morie d"Arthur, Pćguy z fa
łszywych
Mystres,
Edmund Rostand
z La Princesse lointaine.
Delacroix, nie zawsze
zresztą natchniony najlepiej, „Wej
ściem
krzyżowców do Konstantynopola" czy
„Bitwą pod Taillebourg" otworzy
ł
niebezpieczn
ą
drogę dla prerafaelitów oraz,
niestety, dla Laurensa (J.-P.) i Luminais (Eyariste-Vital, autora s
ławetnych
„Eneryćs de Jumićges", którzy znikn
ęli
wraz ze starymi wydaniami Larousse"a).
Błyskotliwości „Trubadura",
świetno ściom
wagnerowskim nie udało się cał-
kowicie zagłuszyć mniej udanych tonów ‚„Etienne Marcela" Saint-Sailnsa czy
„Sigurda" Reyera. Wszystkie przekonania polityczne odnajdowa
ły
swój ideał
w tych szczęśliwych czasach: Anglicy tradycjonali
ści
w Wielkiej Karcie, Anglicy
nonkonformiści w Robin Hoodzie, Francuzi z prawicy w Ludwiku
Świętym,
Francuzi z lewicy w Grand Ferr
ć,
Francuzi zewsz
ąd
- w Joannie d"Arc.
Liberalna bur
żuazja
XIX w. doszukiwa
ła
się własnego modelu - wraz
z Augustinem Thierry - w ruchach komunalnych, za
ś
faszyści w. XX
- w instytucjach korporacyjnych.
Każdy naród identyfikował swój nacjonalizm ze swoimi dziejami
średnio-
wiecznymi: z Francj
ą
wypraw krzyżowych i katedr, z Niemcami Fryderyka
Barbarossy, Krzyżaków i „
Śpiewaków
Norymberskich", z Hiszpani
ą
Cyda,
z Włochami Dantego i Marco
Polo. Złota legenda
dosięgła dziś krajów
wschodnich. Polska Ludowa entuzjazmowa
ła
się Millenium, w którym nawiązu-
je do czasów dynastii Piastów, a socjalistyczna Czechos
łowacja
odkrywała samą
siebie w w. IX w Państwie Wielkomorawskim.
Wiek XX wzmógł namiętność dla
średniowiecza
dzi
ęki
przemianom z dzie-
dziny wrażliwości, techniki i myśli.
Odkrycie sztuki murzy
ńskiej
i
rozsmakowanie si
ę
w estetykach prymityw-
nych sprawiły,
że
nasi współcześni stali się bardziej wrażliwi na surową harmonię
sztuki romańskiej, na dziwne pi
ękno
wczesnego
średniowiecza,
wyłamujące się
z trudem z opornego materia
łu
- kamienia, drzewa, szlachetnego metalu.
Wydaje si
ę
im,
że
odnajduj
ą
na nowo prostotę tych czasów oczyszczaj
ąc,
obnażając - aż do kamienia - budowle, które ludzie
średniowiecza
pokrywali
tkaninami i haftami, zdobili jaskrawymi malowidłami i błyszczącymi dziełami
złotników. Rezultat bywa nieraz bardzo piękny i wzruszający dla wrażliwości
ludzi XX w. Historycznie jest bardziej fa
łszywy
niż większość rekonstrukcji
skrupulatnego i wykszta
łconego
Viollet-le-Duca.
Płodne zainteresowanie histori
ą
technik też pobudziło licznych admiratorów
średniowiecza
do przypisywania tej epoce wynalazczego geniuszu, w którym mu
rzekomo
żaden
inny okres dziejów nie dorównuje. Osobi
ście
mam wiele
powodów, by cieszyć się z faktu,
że
w wiedzy o dziejach wieków
średnich
pojawi
ł
się jeden z kluczowych problemów historii spo
łeczeństw
i cywilizacji. Pamiętam,
że
Marc Bloch, któremu każdy nowoczesny mediewista powinien si
ę
pokłonić
na
progu swojej pracy, napisa
ł
o
średniowiecznych
wynalazkach wiele stronic, po
których nie mo
żna
już mówić o tych czasach tak, jak mówiono przed nim. Ale
chciałbym, by zdawano sobie spraw
ę, że
- jak to pokazał Marc Bloch
-
średniowiecze,
o czym si
ę
przekonamy, bardziej rozpowszechnia
ło
niż
wynajdywało techniki. Jest to zreszt
ą
dla historyka zjawisko znacznie bardziej
cenne i więcej znacz
ące
niż wydarzenie, często nie mające jutra, jakim bywa
izolowany wynalazek - tylko ciekawostka, ale bynajmniej nie przedmiot
historii. Gdyby bowiem mial by
ć
tym przedmiotem, powinien, je
śli
nie wstrząs-
nąć swoim oddziaływaniem w głąb i wszerz strukturami spo
łeczeństwa,
to co
najmniej wpłynąć na nie. Chór uwielbień głoszących chwałę
średniowiecznego
„Popowa" wydaje mi się
śmieszny.
Na koniec myśl
średniowieczna
- której przysz
ło
w sukurs ożywienie
katolicyzmu i, szerzej, w ogóle o
żywienie
religijne w końcu XIX i w XX w.
- została nagle przewarto
ściowana.
I tutaj znowu, podobnie jak ze sztuk
ą
romańską, która trochę odsunęła gotyk, doczekało się gloryfikacji nie tyle
średniowiecze
- ,,epoka wiary", ile
ś
redniowiecze bardziej nowoczesne, które
—od
św.
Anzelma do Abelarda i
św.
Tomasza z Akwinu - odkry
ło
jakoby
nowoczesny racjonalizm, nie ów wysuszaj
ący
racjonalizm
AuJklłirung
i pozyty-
wizmu, ale racjonalizm otwarty, natchniony, zdefiniowany s
łynnym
Jides
quaerens intellectum. Tu
znów raduje mnie widok Ko
ścioła
uprawiaj
ącego
tomizm - który biskup Paryża częściowo potępił w 1277 r. - jako swoj
ą
filozofię oficjalną, w ten sposób bowiem Ko
ściół
przyjmuje doktryn
ę
niewąt-
pliwie bogatszą niż ideologia, z której czerpa
ł
natchnienie
Syllabus
Piusa IX. Ale
chciałbym, by nie popełniano tu grzechu g
łównego
- anachronizmu. Ana-
chronizmu podwójnego, bowiem tomizm XX w. jest neotomizmem bli
ższym
neogotykowi niż myśli „doktora anielskiego", za
ś
ta interpretacja
jides
quaerens
intellectum,
która się upowszechniła, jest zupełnia opaczna.
Mówiąc krótko, według licznych chwalców
średniowiecza,
wynalazło ono
wszystko:
łuk łamany
i perspektyw
ę,
czyli sztukę nowoczesną; młyn wodny,
a więc w następstwie technikę maszyn; weksel, a więc kapitalizm; dialektykę,
matkę postępowej myśli; miłość - stwierdził to po Engelsie Denis de Rouge-
mont —i wreszcie
śmierć,
co zostało przyjęte powszechnie po pięknych studiach
Alberto Tenentiego.
Średniowiecze
przedstawione w tej oto ksi
ążce
jest o wiele
skromniejsze.
Nie dlatego, oczywiście, bym chcia
ł
wrócić do obskurnego i obskuranckiego
średniowiecza
z epoki klasycznej. Przez pó
łtora
stulecia, jakie od tego czasu
upłynęło, odkryto dzięki pracy historyków, archiwistów, archeologów, filolo-
gów
średniowiecze
pasjonuj
ące.
Najnowocześniejsze techniki badan' wci
ąż
zreszt
ą
wzbogacają ten obraz, odnajduj
ą ślady
i zabytki, które mo
żna
było
uważać za zagubione na zawsze. Archeologia, po przywróceniu nam
śladów
najszlachetniejszych - dziel sztuki, odnajduje dzisiaj aspekty mniej estetyczne,
choć niemniej urzekaj
ące, ślady
tego, co uczeni polscy uczynili przedmiotem
odrębnej dziedziny nauki, historii kultury materialnej: archeologia osadnictwa,
technik rolnych i rzemieślniczych, pożywienia. Choć metoda izotopowa C-14,
16
Kultura
średniowiecznej
Europy
Wstęp
17
która nie zawsze pozwala ustali
ć
bardzo
ścisłą
chronologię, tu okazuje się mniej
rewelacyjna niż dla okresów wcze
śniejszych,
to jednak analiza chemiczna metali,
analiza pyłkowa - palinologia, analiza s
ł
oi drzewnych - dendrochronologia,
fotografia lotnicza u
ściślają
i wzbogacaj
ą
naszą znajomość
średniowiecza
i zastępuj
ą
nauki tradycyjne: epigrafi
ę,
paleografię, dyplomatykę. Te także nie
powiedziały jeszcze swojego ostatniego s
łowa,
ale ograniczaj
ą
się do wizerunku
kultury sł owa pisanego, które reprezentuje w
łaściwie
tylko warstwę wyższą
kultury
średniowiecznej
i
łatwo
może nam zamaskować jej surową szorstkość.
Dokumenty już nie są wyrazem całej
średniowiecznej
rzeczywisto
ści.
I oto rodzi
się, odradza
średniowiecze
nowe.
Archeologia rolnicza odnajduje porzucone pola, opustosza
łe
wioski i tam,
gdzie już nawet i kamieni nie ma, odkrywa zmienne koleje ludzkiego osadnictwa,
związane z demograficznym przypływem i odpływem, z przemianami gospodar-
ki, z kryzysami spo
łecznymi.
Lost yillages,
zagubione wioski w Anglii,
Wiistun-
gen, porzucone przestrzenie uprawne w Niemczech - oto konkretny
ślad
powiększania się pastwisk, cofania si
ę
pola i chłopa, który je uprawiał, produkt
kryzysu
średniowiecznego
feudalizmu.
Średniowiecze
bez tekstów i bez inskrypcji wy
łania
się z badań i nie tylko
uzupełnia
średniowiecze
uczone, które znano, ale dog
łębnie
przekształca jego
wizerunek, bo kulturę uczoną umieszcza w miejscu właściwym, w miejscu
naskórka, powierzchniowego werniksu. Nowe
źródła
pozwalaj
ą
docierać głębiej
do korzeni.
Teksty mówi
ą
nam o panowaniu w
średniowiecznej
kulturze miecza i o pres-
tiżu kowala. Ale dopiero analiza chemiczna w laboratorium ujawnia nam
sekrety merowi
ńskich
metalurgów i wyjaśnia, dlaczego właśnie ich oręż zwycię-
żył.
Klimatologia historyczna czerpie materia
ły
z kronik, które notuj
ą
deszcze,
długotrwałe susze, nagłe chłody, dziwne ocieplenia, ale tylko badania —jak np.
badania glacjologów, którzy dowiedli przy u
życiu
metody C-14,
że
las kopalny,
którego resztki odkryte zosta
ły
po cofnięciu się lodowca w Aletsch, pochodzi
z XI w. i został zniszczony przez posuwaj
ący
się lodowiec ok. 1270 r.
- pozwalaj
ą
datować, sporządzać mapy, czyli badać na pewnych, spraw-
dzonych podstawach zjawiska ogólniejsze
niż
wydarzenia zanotowane przez
kronikarzy.
Itak obraz
średniowiecza
zale
ży
bardziej od przyszłości - dzięki możliwoś-
ciom zastosowania nowych technik sonda
żu
i rekonstrukcji przesz
łości
- niż od
samej tej właśnie przeszłości.
Średniowiecze
ostatnich odkry
ć
nie jest, jak widać,
średniowieczem
cz
ąstek
szlachetnych, objawionych przez tradycyjn
ą
historiografię, z której wyszła
Złota
legenda
wieków
średnich.
Jest to
średniowiecze
gruntu, fundamentów, struktur.
Odważono się zastosować doń metody, w formach najnowocze
śniejszych,
stosowane przy badaniach cywilizacji nie znaj
ących
pisma, prehistorycznych
i późniejszych. Oczywiście nie należy zapominać,
że średniowiecze,
a raczej
niewielka
średniowieczna
elita, umia
ło
też i pisać, ale to
średniowiecze
najistot-
niejsze jest znacznie bliższe prawdzie epoki, w której olbrzymi
ą
większość
stanowili analfabeci.
Illiteratus,
„niepiśmienny" w sensie mniej i bardziej
szerokim był to, jak się przekonamy, synonim cz
łowieka świeckiego,
zar6wno
szlachcica, jak i chłopa.
W tej książce chcę spróbować pokazać właśnie to
średniowiecze
gruntu.
Będzie ono biegunowo odmienne od tego, jakie pokazuje, zreszt
ą
doskonale, na
przykład wydana niedawno ksi
ążka
Lćopolda Gćnicot:
Les lignes de faite du
Moyen Age
(przeki. polski:
Powstaje nowy
świat.
Studium kultur i cywilizacji
wieków
średnich,
Warszawa 1964).
Spróbuję je pokazać i, w miarę możności, zinterpretować, w jego całym
gąszczu, na wszystkich poziomach zespolonych ze sob
ą
i na siebie oddziałują-
cych, bo osiągnięcia najwyższe też tkwią korzeniami w zwykłej glebie.
W miarę możności będę sięgał po wskazówki i zdobycze nauk pokrewnych
historii, które —jak mi si
ę
zdaje - są w stanie lepiej ujmować i lepiej wyjaśniać
społeczeństwo i kulturę niż metody stosowane w historii, zwi
ązane
z ideologią
tradycyjnych klas panuj
ących,
arystokracji i burżuazji, metody nadmiernie
idealizujące. Antropologia i etnografia, bardziej jeszcze
niż
socjologia, wydaj
ą
mi się pożyteczne w badaniach kultury
średniowiecznego
Zachodu:
Można by ulec pokusie opisania tej kultury jako kultury jednego ze
społeczeństw określanych dzisiaj jako słabo rozwinięte. Sądzę jednak,
że
byłoby
to metaforyzowanie fa
łszujące
prawdę . Od jakiego bowiem modelu wspó
łczes-
nego sobie, modelu bardziej rozwini
ętego
miałaby być niższa kultura
średnio-
wieczna? Je
żeli średniowieczny
Zachód wydaje si
ę,
i był rzeczywiście, zacofany
w stosunku do Chin, do Indii, do islamu, do Bizancjum wieków
średnich
- to
jest to kwestia stopnia, a nie natury. Poziom technik, struktur gospodarczych,
organizacji społecznej jest wszędzie taki sam. Tu mamy wi
ęcej
bogactwa,
świetności,
wyrafinowania, tam wi
ęcej
prostactwa i biedy, ale istota jest ta sama.
I dopiero wraz z rewolucj
ą
przemysłową powstanie istotna ró
żnica
między
krajami, które ona obejmie i tymi, które jej nie zaznaj
ą.
Pojęcie słabego rozwoju
ma także odniesienie gospodarcze, które wydaje mi si
ę
niewystarczaj
ące
dla
określenia kultury
średniowiecznej.
Nie dlatego, bym gospodarczych struktur
średniowiecznego
Zachodu nie uwa
żał
za podstawowe. Spróbuj
ę
pokazać ten
świat
wiejski, w którym ziemia jest wszystkim (Georges Duby, ujmuj
ąc
rzecz, jak
mi się zdaje, węziej, powiedział: „W kulturze tych czasów wie
ś
jest wszystkim"),
w którym posiadanie ziemi okre
śla
sytuację społeczn
ą.
Jednakże, choć brak powodu, by odmawiać temu społeczeństwu charak-
terystycznego okre
ślenia
„feudalne", trzeba równocze
śnie
zdać sobie sprawę,
że
feudalizm, będący odpowiednikiem pewnej struktury gospodarczej, nie jest ni
ą
samą. Marks i Engels, których nie mo
ż
na podejrzewać o umniejszanie roli
czynników gospodarczych w kulturze, podkre
ślali, że
na przykład struktury
18
Kultura
średniowiecznej
Europy
Wst
ęp
19
rodzinne okre
ślaj ą
społeczeństwo feudalne być może w tej samej mierze, co
i stosunki produkcji.
To jasne,
że
taki sposób rozumowania przybli
ż
a społeczeństwo feudalne do
społeczeń stw pierwotnych i uprawnia do odwo
ływania
się do nauk wyspe-
cjalizowanych w badaniu tych spo
łeczeństw.
Postaram się też uwypuklić to wszystko, co jest w kulturze
średniowiecznej
pierwotne i pokaza
ć
te pierwotne struktury w uk
ładzie życia
materialnego,
biologicznego i umysłowego. W takich społeczeństwach uzale
żnienie
od przyro-
dy i fizjologii jest
ścisłe.
Sposoby odżywiania się, stan sanitarny - czyli choroby
i epidemie - są tu czymś dużo donioślejszym ni
ż
w społeczeństwach nowożyt-
nych. Bardziej
ścisła
jest tu również współzależność podglebia przyrodniczego
i fizycznego i sposobówmyślenia. Będę próbował często, jeżeli nie zawsze, szuka
ć
oddziaływania uwarunkowa
ń
zewnętrznych na sposoby my
ślenia
i determino-
wania zachowań przez motywacje my
ślowe.
Ludzie wieków
średnich,
jaki ludzie
pierwotni, często postępują na pozór irracjonalnie, ale —jak to pokaza
ł
Claude
Lćyi-Strauss - my
śl
pierwotna ma własne rozumowe przesłanki, inne, często
jednak bardziej
ścisłe
i bardziej krępujące niż nasz elastyczny rozs
ądek.
Nieoddzielanie kategorii przedmiotowych od kategorii my
ślowych
wydaje mi się
najistotniejszym warunkiem zrozumienia kultury
średniowiecza.
Sądzę,
że
społeczeństwo
średniowieczne
zbliż a się do społeczeństw pierwo-
tnych przez swoją pozaczasowo
ść
, bynajmniej nie przez to, co nazywano jego
„obojętnością wobec czasu" (która wydaje mi si
ę
mniej rzeczywista niż na ogół
twierdzono), ale przez powolno
ść
jego
życia
zbiorowego. Jest to spo
łeczeństwo
wiejskie, które zmienia si
ę
bardzo wolno, które
żyje,
jak powiedział Fernand
Braudel, w długim trwaniu i lepiej się wyraża w folklorze ni
ż
w historii. Jeśli
Karol Wielki zdajei
ę
taki bliski krzyżowcom czy współczesnym Ludwika IX, to
jest tak nie dlatego,
że
obca im była chronologia, ale dlatego
że
od epoki Karola
Wielkiego do ich czasu zmieniło się w gruncie rzeczy bardzo mało, mniej niż od
1900 do 1964 r. Ten, kogo razi
łoby
utożsamianie kultury
średniowiecznej
z kulturą pierwotną - co wszakże w
żaden
sposób nie jest dla niej pogardliwe
- niechaj zechce uzna
ć
ją za jedną z tych kultur, które Andrć Varagnac nazywa
„tradycjonalistycznymi".
Nie muszę chyba dodawać,
że
przeciwstawiaj
ąc
się nowoczesnej „Złotej
legendzie" wieków
średnich,
która usi
łowała
(moim zdaniem nierozwa
żnie)
przybli
żyć
je nadmiernie naszym czasom, wiem zarówno ja, i chcia
łbym,
aby
wiedzieli o tym również czytelnicy tej ksi
ążki, że
kultura ta ma swoje miejsce
w dziejach postępu, jeżeli się wierzy —jak wierzyła ta epoka - w sens historii,
jeśli się rozumie,
że
kultura ta nie by
ła
statyczna ani w czasie, ani w przestrzeni.
Że
była postępowa, można to udowodnić rozmaicie: albo w sposób
tradycjonalistyczny, stwierdzaj
ąc
wraz z niektórymi,
że
chrześcijaństwo stanowi
wyraźny postęp w stosunku do pogaństwa, albo też stwierdzaj
ąc
wraz z innymi
- a nieraz tymi samymi -
że
feudalizm był etapem pozytywnym
między
niewolnictwem a kapitalizmem.
Chcąc przyjąć tę ewolucjonistyczną perspektywę należy oczywiście poznać
więcej szczegó
łów
i odcieni, oszacować, co postaram si
ę
dalej zrobić, niewątpliwy
regres, jaki dla
świata
zachodniego stanowi
ło
zbarbaryzowane wczesne
średnio-
wiecze i oceni
ć,
czy te zniszczenia i regresy by
ły
warunkiem rozwoju, jaki
zarysowuje si
ę
podczas
średniowiecza,
a nabiera szybko
ści
w
świecie
nowożyt-
nym.
Średniowiecze,
po
św.
Augustynie, postawi
ło
sobie to pytanie i na swój
sposób - czyli w perspektywie historii religii, historii zbawienia - wybra
ło
odpowiedz' optymistyczn
ą.
Nie mam też bynajmniej zamiaru negowa
ć
ewolucji kultury
średniowiecznej
mi
ę
dzy V i XV stuleciem. Postaram się - nie tylko w szkicowym zarysie
chronologicznym
średniowiecznego
Zachodu, od czego rozpocznie si
ę
ta
książka, ale i w części na pozór bardziej statycznej, po
święconej
samej kulturze
- uwypuklać te przemiany, powiedzmy nawet - ten post
ęp.
Kultura
średnio-
wieczna nie tylko się zmienia, choć powoli, ale przeżywa przyśpieszenia,
przewroty. Mówi się powszechnie w związku z nią, choć czasami cokolwiek
nieoględnie, o renesansie karoli
ńskim,
o renesansie z XII w. - za
ś
Roberto
Lopez postawił zagadnienie
(Stili
another Renaissance?)
renesansu z
X w. Mówi
się, już pewniej, o kryzysach, a najpewniej o koniunkturze. Aby zanalizowa
ć
kulturę, wybrałem zreszt
ą
okres zamknięty choć długi, mniej więcej od roku
tysiącznego do początku w. XIV. Fazę rozwoju, wzrostu, w której ró
żnica
między punktem wyjścia a etapem ko
ńcowym
jest we wszystkich dziedzinach
wyraźna, lecz w głębi której struktury wydaj
ą
mi się dostatecznie stabilne, by
wolno było na ich poziomie uznać chronologię za mało ważną.
Będę się też starannie wystrzegał wprowadzania podczas tego okresu na scen
ę
abstrakcyjnego albo zbiorowego przedmiotu
średniowiecznej
historii, czyli tych
„ludzi
średniowiecza",
opiewanych nazbyt cz
ęsto,
których Lucien Febyre tak
słusznie wykpił z racji,
że
nie istnieli nigdy. B
ędę
się zawsze starał wydobywać
kategorie społeczne, zróż nicowane jeszcze silniej, jak wiadomo, niż w większości
społeczeństw współczesnych. Lecz zajmowa
ć
się będę szczególnie tym, co wydaje
mi się w kulturze
średniowiecznej
zbiorowe, jeśli nie wręcz powszechne,
a pierwotność, która, jak s
ądzę,
jest znamienną cechą tego społeczeństwa,
--„ upoważnia właśnie moim zdaniem do ujmowania umysłowości - a bodaj
i warunków gospodarczych i spq
łecznych
- w sposób mniej zró
żnicowany,
niżby to wynikać mogło z dociekań opartych na metodach historii tradycyjnej.
Na koniec postaram si
ę
pokazać ruchliwość przestrzenn
ą
tego społeczeń-
stwa, która poniek
ą
d kompensuje pewien bezruch w czasie. Marc Bloch mówi
ł
w związku z nim o ruchach Browna i mo
że
nie od rzeczy b
ędzie
podkreślić
zaślepienie w tym względzie prawników, którzy stworzyli mit „niewolników
przykutych do ziemi", oraz cz
ęsto
popełniany błąd, jakim jest wyobrażenie,
że
Zgłoś jeśli naruszono regulamin