Pages_from_biuletyn11_34-2.pdf

(298 KB) Pobierz
ROZMOWY BIULETYNU
O SOWIECKICH
REPRESJACH
WOBEC POLAKÓW
ZE SŁAWOMIREM KALBARCZYKIEM, TOMASZEM ŁABU-
SZEWSKIM I KAZIMIERZEM KRAJEWSKIM ROZMAWIA
BARBARA POLAK
B.P. – Kto pierwszy wpadł na pomysł deportacji wielkich grup osób,
bo przecież nie Sowieci?
K.K. – Deportacja była elementem zbiorowej represji stosowanym od
wieków. Sposób rozprawiania się ze społeczeństwem podbitego, anek-
towanego lub własnego opornego terytorium, polegający na wysiedle-
niu ludności z miejsca zamieszkania i zesłaniu jej do odległych zazwy-
czaj miejscowości na przymusowy pobyt, znany był od czasów starożytnych,
i to w skali dotyczącej całych ludów czy narodów. Wszak już Naród
Wybrany, pokonany i wysiedlony ze swej ojczyzny przez Asyryjczyków,
jak mówi psalmista, „płakał nad rzekami Babilonu”. Współczesnemu
człowiekowi deportacja kojarzy się jednak przede wszystkim ze zbioro-
wymi represjami zastosowanymi przez władze Związku Sowieckiego
wobec opornych narodów w latach II wojny światowej – w tym w sto-
sunku do Polaków, w mniejszym stopniu z masowymi wysiedleniami
prowadzonymi przez władze Niemiec hitlerowskich, które dotknęły Po-
laków zamieszkałych na terenach włączonych do III Rzeszy. W naszej
rozmowie skupimy się na zbiorowych represjach stosowanych przez wła-
dze sowieckie wobec Polaków.
B.P. – Musimy jednak cofnąć się nieco dalej w przeszłość. Polacy
pojawiający się w latach 1939–1945 w głębi Związku Sowieckiego
jako deportowani lub więźniowie obozów nie byli pierwszymi naszy-
mi rodakami będącymi ofiarami zbiorowych represji ze strony
wschodniego sąsiada.
K.K. – Obecność Polaków na „rosyjskim wschodzie” jako ofiar represji ze
strony państwa carów datuje się od XVI–XVII w. Jako pierwsi trafili tam
jeńcy z wojen moskiewskich. Następną dużą grupą Polaków zesłanych na
Syberię byli konfederaci barscy wzięci do niewoli przez wojska rosyjskie
podczas niefortunnych, kilkuletnich walk w obronie praw I Rzeczypospoli-
tej. Po upadku powstań narodowych w głębi imperium rosyjskiego poja-
wili się kolejni represjonowani Polacy. Byli to ludzie skazani na katorżniczą
pracę w kopalniach, przymusowe osiedlenie, wcielani do wojska rosyj-
skiego. Właśnie wtedy, w XIX w., problem polskiej martyrologii na wscho-
4
ROZMOWY BIULETYNU
dzie nabrał znaczenia nie tylko jakościowego, ale i ilościowego. Represje
popowstaniowe dotykały dziesiątki tysięcy Polaków. Po powstaniu listopa-
dowym z Guberni Zabranych deportowano duże skupiska ludności pol-
skiej na Sybir, Kaukaz i nad Wołgę. Po powstaniu styczniowym na Syberię
zesłano wiele tysięcy Polaków. W latach 1863–1864 mamy do czynienia
także z represjami zbiorowymi, zwłaszcza na Litwie i Białostocczyźnie. Kil-
kanaście wsi i zaścianków oskarżonych o udział w powstaniu spalono wraz
z dobytkiem, a ich ludność pod konwojem popędzono na Syberię.
B.P. – Polacy w państwie rosyjskim to nie tylko więźniowie i zesłań-
cy. Na społeczność polską w imperium rosyjskim, potem sowiec-
kim, składali się także ludzie, którzy dobrowolnie znaleźli się na tym
obszarze.
K.K. – Wielu Polaków znalazło się na terenie imperium rosyjskiego
w poszukiwaniu pracy. Ludzie posiadający odpowiednie zawody łatwiej
mogli znaleźć tam dobrą pracę niż w „Priwisliańskim Kraju”. Budowali
linie kolejowe, wykonywali wiele zawodów technicznych, służyli w woj-
sku. Przede wszystkim stanowili jednak znaczną część rdzennej ludności
tzw. Guberni Zachodnich, których duża część pozostała poza granicami
z traktatu ryskiego.
B.P. – To o tych ludziach pisał Florian Czarnyszewicz w swojej poru-
szającej powieści
Nadberezyńcy
.
Nadberezyńcy.
K.K. – W latach międzywojennych w Związku Sowieckim mieszkało oko-
ło 1 200 000 Polaków. Między innymi w zwartych skupiskach zamiesz-
kiwali wiele rejonów Białoruskiej i Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej.
Były też skupiska Polaków w wielkich miastach i ośrodkach przemysło-
wych. Społeczność polska w BSRR i USRR stała się przedmiotem so-
wieckiego eksperymentu, powstały tam dwa rejony autonomiczne
– Dzierżyńszczyzna na Białorusi i Marchlewszczyzna na Ukrainie. W nie-
zrealizowanych planach postulowano kolejne działania w tym kierunku,
tj. powołanie następnych polskich rejonów autonomicznych. Wiązało
się to z początkowymi zamierzeniami władz sowieckich wobec społecz-
ności polskiej, którą planowano poddać przyspieszonej sowietyzacji
i w przyszłości wykorzystać w walce z państwem polskim, m.in. jako re-
zerwę kadrową „Polskiej Armii Czerwonej”. Ludność polska, na ogół
stojąca materialnie i cywilizacyjnie wyżej niż pozostali mieszkańcy tych
republik, okazała się jednak niepodatna na te zabiegi, była przy tym
głęboko patriotyczna i przywiązana do religii katolickiej.
B.P. – Można się domyślać, że właśnie ci Polacy padli w pierwszej
kolejności ofiarą kampanii „likwidacji kułaków jako klasy” prowa-
dzonej w Sowietach w latach 1929–1933. A później już były tylko
kolejne, coraz bardziej brutalne represje.
5
ROZMOWY BIULETYNU
K.K. – Zmiana sowieckiej polityki wobec autochtonicznej ludności polskiej
w BSRR i USRR wiązała się z podjęciem decyzji o powszechnej kolektywi-
zacji wsi w 1929 r., która rzecz jasna była wymierzona także i w polskich
rolników zamieszkujących sowiecką Białoruś i Ukrainę. Ocenia się, że zwią-
zane z tą akcją wywózki dotknęły mniej więcej 10 tys. Polaków. Dużo bar-
dziej groźna była antypolska kampania, zapoczątkowana w roku 1935.
Zlikwidowano wtedy polskie rejony autonomiczne. W roku 1936 miała
miejsce pierwsza wielka fala deportacji Polaków z Ukrainy, głównie do
Kazachstanu. Objęła ona prawdopodobnie około 70 tys. Polaków. Analo-
gicznie w 1938 r. wywieziono około 20 tys. Polaków z Białorusi. Najbar-
dziej jednak brutalny, po prostu zbrodniczy charakter miały kolejne repre-
sje, do których pretekstu dostarczyła prowokacyjna sprawa rzekomej polskiej
organizacji podziemnej – Polskiej Organizacji Wojskowej – na Ukrainie.
W efekcie w latach 1937–1938 (w historii Związku Sowieckiego jest to
czas tzw. wielkiej czystki) skromnie licząc, około 140 tys. Polaków – obywa-
teli sowieckich poddano najostrzejszym represjom. Jak dziś wiemy m.in.
na podstawie ustaleń badaczy rosyjskiej organizacji pozarządowej „Memo-
riał”, większość z tej ostatniej grupy (około 75 proc.) zamordowano (rozkaz
NKWD dotyczący tzw. operacji polskiej mówi o 111 091 osobach skaza-
nych na śmierć). Być może część z tych ludzi leży w zbiorowych grobach
w Kuropatach niedaleko Mińska, stolicy Białorusi.
B.P. – To wszystko wydarzyło się przed wrześniem 1939 r. 17 wrześ-
nia do Polski wkroczyła armia sowiecka.
K.K. – Wejście armii sowieckiej było zsynchronizowane z dywersyjnym
wystąpieniem organizacji komunistycznych, niewątpliwie przygotowanym
wcześniej przez sowieckie służby specjalne. Wobec znikomych możli-
wości polskiego oporu na wschodzie, działania te nie miały większego
znaczenia militarnego. Odegrały natomiast pewną rolę w rozprawieniu
się z grupami obywateli polskich, uznanych za nastawionych antysowiec-
ko. Dotknęły one przede wszystkim ludzi związanych z państwem polskim
i jego życiem społecznym. Różnorodne samozwańcze komitety rewolu-
cyjne i „czerwone” milicje napadały na pracowników administracji, poli-
cjantów, oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, przedstawicieli warstw
oświeconych, zawodów inteligenckich, ziemian, osadników wojskowych,
a nawet na zamożniejszych polskich wieśniaków, i ich mordowały. Typo-
wym, niezmiernie drastycznym przykładem działań tzw. jaczejek komuni-
stycznych jest rzeź osadników wojskowych w powiecie grodzieńskim, w re-
jonie Skidla i Ostryny, gdzie „rewolucyjny komitet z Obuchowa”
zorganizował planową eksterminację osadników wojskowych z kilku wsi
powiatu grodzieńskiego. W Zelwie w powiecie wołkowyskim samozwań-
cza „czerwona milicja” dokonała rzezi polskiej inteligencji, a w Mokra-
nach na Polesiu wymordowano grupę wycofujących się oficerów i pod-
oficerów Flotylli Pińskiej. Trudno dziś oszacować liczbę polskich ofiar tych
wystąpień. Ten okres przejściowy, w którym zrewoltowany motłoch mógł
6
Fot. Michał Trachman, ze zbiorów AAN w Warszawie
Powracające do kraju dzieci polskie z sowiec-
kich domów dziecka na Dworcu Białoruskim
w Moskwie, 1945 r.
ROZMOWY BIULETYNU
bez ograniczeń rozprawiać się z przedstawicielami polskiego aparatu pań-
stwowego i „pamieszczykami” (posiadaczami), nazywano niekiedy „dniami
wolności”. Były to straty szczególnie dotkliwe, ofiarami „czerwonego ter-
roru” stali się we wrześniu 1939 r. najlepsi, najbardziej świadomi i zaan-
gażowani przedstawiciele społeczności polskiej. Czasem także ludzie zu-
pełnie przypadkowi, którzy wpadli w ręce tłuszczy...
B.P. – Jakie były skutki sowieckiej dywersji?
T.Ł. – Należy zwrócić uwagę na bardzo ważny efekt propagandowy i psy-
chologiczny tego typu działań. Tych kilka dni – pozornie spontanicznych,
niekontrolowanych, często inspirowanych przez władze sowieckie – repre-
sji, które tworzyły wrażenie pewnego chaosu, znacznie skuteczniej przyczy-
niło się do zastraszenia miejscowej społeczności niż początkowe represje
administracyjne. Kiedy miejscowi ludzie zorganizowani w samozwańcze
milicje dopuszczali się morderstw, przemocy i rabunków, każda władza,
nawet ta, która była wroga, nieznana i budząca grozę, mogła być przyj-
mowana jako pewien element porządkujący i stabilizujący.
K.K. – Tych kilka dni bezprawia i samowoli mocno wpłynęło na kształ-
towanie się w świadomości Polaków obrazu władzy sowieckiej i pań-
stwa sowieckiego w ogóle. Pamiętam relację młodego człowieka z Ba-
ranowicz, który potem był żołnierzem Polskiego Państwa Podziemnego,
komendantem akcji czynnej na terenie jednego z inspektoratów AK i wy-
konawcą akcji likwidacyjnych. Gdy ujrzał wjeżdżających do Baranowicz
czerwonoarmistów przemieszanych z cywilami – „milicjantami”, będą-
cymi jeszcze wczoraj sąsiadami Polaków, którzy na platformie ciężarów-
ki wieźli polskiego policjanta z rozprutym brzuchem, z jelitami owinięty-
mi dookoła szyi, przeżył taki wstrząs, że zaprzysiągł sobie być zawsze
bezwzględnym dla komunistów. Potem, jako egzekutor pionu działań
akcji czynnej na terenie dwóch obwodów AK, rzeczywiście nie pobłażał
amatorom „czerwonego raju”. Sądzę, że ten początkowy okres „dni
wolności” i wkraczania armii sowieckiej ma dla Polaków ogromne zna-
czenie dla postrzegania wschodniego sąsiada.
B.P. – Czy wystąpienia te miały charakter klasowy, czy rozgrywały
się według kryteriów narodowościowych?
K.K. – Można powiedzieć, że miały podłoże zarówno klasowe, jak i na-
rodowościowe. Te wystąpienia były jednak przygotowane – lokalne or-
ganizacje, tzw. jaczejki komunistyczne, zawczasu szykowały broń, a także
wybierały cele ataku. Jak już wspomniałem, sądzimy, że tego typu dzia-
łania były inspirowane czy nawet organizowane przez sowieckie służby
specjalne. Cele ataków zapewne wyznaczano dość ogólnie, natomiast
realizacja należała do miejscowych komunistów – ludzi, którzy dosko-
nale wiedzieli, w kogo uderzyć.
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin