Fredro Aleksander - Wielki człowiek do małych interesów.pdf

(373 KB) Pobierz
WIELKI CZŁOWIEK DO MAŁYCH INTERESÓW
Komedia w pięciu aktach
Aleksander Fredro
Niektórych sprawy podobne do złotników. co dęto
- nie odlewano robią; tak owych zawody w pozorze są coś,
lubo w rzeczy są nic
And. Maks. Fredro
Osoby
AMBROŻY JENIALKIEWICZ
MATYLDA, bratanka Jenialkiewicza
ANIELA, siostrzenica Jenialkiewicza
KAROL, brat Anieli, siostrzeniec Jenialkiewicza
LEON, bratanek Jenialkiewicza
DOLSKI
ANTONI, sąsiad Dolskiego
ALFRED, przyjaciel Dolskiego
TELEMBECKI, rządca Dolskiego
MARCIN, służący Dolskiego
PAN IGNACY, daleki krewny i domownik Jenialkiewicza
PANI MOCZYBŁOCKA
TAPICJER
OFICJALIŚCI, LOKAJE Jenialkiewicza
Rzecz dzieje się w l, 2, 3 i 5 akcie na wsi, w domu Jenialkiewicza, w 4 w mieście, w
pomieszkaniu Dolskiego.
AKT I
Salon, drzwi boczne i środkowe. Po prawej stronie od aktorów duże biuro, papierami
założone - po lewej stronie kanapa, przed nią stół.
Scena pierwsza
Jenialkiewicz, Dolski.
Jenialkiewicz mówi z wolna, poważnie, zawsze tajemniczo; stosowna, wydatna gra twarzy i
jestów, którymi często mysi swoje poprzedza lub zakończa. Okulary na czoło podniesione, które w
uniesieniu spuszcza czasem na chwilę - w ręku i kieszeniach papiery; te często przerzuca i
przegląda, czasem coś w pulares zapisuje. - Jenialkiewicz z Dolskim spotykają się na środku sceny.
Jenialkiewicz podaje mu rękę w milczeniu, wyprowadza na przód sceny, wpatruje się w niego,
potem mówi.
JENIALKIEWICZ
Cóż, panie Janie?
DOLSKI
Nic, mości dobrodzieju.
JENIALKIEWICZ
Dobrze?... Hm?...
DOLSKI
Dość dobrze.
JENIALKIEWICZ
Bardzo dobrze... Wszystko idzie jak po mydle - jesteśmy prawie u celu.
DOLSKI
Aż mnie dreszcz przechodzi... Ja miałbym urząd otrzymać?!
JENIALKIEWICZ
Ale nikomu ani słowa... ani pół słowa... Bo widzisz, na tym świecie... Rozumiesz?
DOLSKI
Tak dalece... niekoniecznie...
JENIALKIEWICZ
Pst!... Spuść się na mnie.
DOLSKI
Ach, któż więcej ode mnie spuszcza się na ciebie, kochany panie Jenialkiewicz. Od roku
przestałeś być moim opiekunem, a ja przecie zawsze pod opieką.
JENIALKIEWICZ
Czy źle na tym wychodzisz?
DOLSKI
I owszem... ale...
JENIALKIEWICZ
Bo co się tyczę opieki, mój Dolski, mnie się pytaj, ja ci powiem... Miałem ich i mam
niemało... a wszystkie...
pokazuje jestami, jakby lejce trzymał i nimi kierował
Spuść się na mnie...
DOLSKI
Zadajesz sobie tyle pracy.
JENIALKIEWICZ
Prawda. Drugi padłby pod ciężarem - ale ja, Bogu dzięki, umiem sobie poradzić... Od tylu
lat opieka na opiekę... A jakie!... fiu!... Mój brat Antoni zostawia mi Leona - majątek zadłużony...
Fraszka. Oczyściłem radykalnie - wszystko przedałem i długi spłaciłem. Leon spod mojej opieki
wyszedł czysty jak bursztyn; ale z nim mam biedę - to panicz, z którym nie zawsze można trafić do
końca. Dobre serce, dobra głowa - ale języczek!... Jak płatnie, nie ma co i zbierać,
ciszej
Nawet i mnie samemu oberwie się czasem.
DOLSKI
Czy być może?
JENIALKIEWICZ
Jakem Ambroży,
odprowadzając niby na stronę i tajemnie
Co gorzej - mówiąc między nami, nie dba o moje radę... Pst! zarozumiały, uparty,
porywczy... Ale chłopiec, jakich rzadko - miły, łagodny, do rany przyłożyć; potrafię mu przyszłość
zapewnić i mimo że już dawno wieloletni, nieprędko go jeszcze z opieki wypuszczę.
DOLSKI
Pan Leon, jak się zdaje, skłania się sercem...
JENIALKIEWICZ
Zgłoś jeśli naruszono regulamin