Weber. 8.[Honor Harrington_ W rękach wroga].txt

(1078 KB) Pobierz
     David Weber


     Honor Harington
     W rękach wroga
tom VIII 

     In Enemy Hands

     Przełożył Jarosław Kotarski
     En  1997
     Pl  2003
     
     Dla Sharon
     Która i tak mnie kocha
     
     WSTĘP
     
     
     Uważam, że to błšd. I to poważny.  W błękitnych oczach Cordelii Ransom płonšł ogień, ale głos, którym urzekała skandujšce tłumy, był zimny i rzeczowy.
     Co potwierdzało, że tym razem podchodziła do sprawy naprawdę emocjonalnie.
      Ja tak nie uważam, inaczej nie sugerowałbym tego  odparł równie spokojnie, choć z żelaznym uporem Rob Pierre, patrzšc jej prosto w oczy.
     Niełatwo było mu ten spokój zachować i pozostała mu jedynie nadzieja, że ona tego nie zauważy.
     Oficjalnie był najpotężniejszym człowiekiem w Ludowej Republice Haven, twórcš i przewodniczšcym Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego  jego słowo było prawem i miał absolutnš władzę nad wszystkimi obywatelami Ludowej Republiki. Ale nawet jego władza podlegała ograniczeniom: jedno z nich zmusiło go do wystšpienia z tš włanie propozycjš. To, że dla kogo spoza Komitetu te ograniczenia były prawie niezauważalne, nie zmieniało w niczym przykrego faktu, iż były realne.
     Komitet był rewolucyjnym rzšdem, który sięgnšł po władzę w Republice przy użyciu brutalnej siły. O tym wiedzieli wszyscy, podobnie jak i o tym, że nie aż tak wielki zakres władzy miał w teorii posiadać. Przynajmniej wtedy, gdy Ludowe Kworum głosowało za jego utworzeniem i mianowaniem Pierrea przewodniczšcym. W teorii miał to być rzšd, którego celem było przywrócenie wewnętrznej stabilizacji tak szybko, jak tylko było to możliwe. W praktyce okazał się wieloosobowš dyktaturš gotowš przeprowadzić rewolucję przy użyciu wszelkich rodków, od przekupstwa zaczynajšc, a na terrorze kończšc. I na tym włanie polegał główny problem  ponieważ użył siły, tak by dojć do władzy, jak i utrzymać się przy niej, gdy już rozszerzył jš poza mandat nadany przez Kworum, pozbawił się równoczenie prawnych podstaw władzy i autorytetu. Nie oznaczało to, że ich nie posiadał, tylko że nie miały one legalnych podstaw.
     A logicznš konsekwencjš tego było to, iż rzšd powstały w wyniku użycia przemocy można w ten sam sposób obalić znacznie łatwiej, gdyż nie wymaga to już pokonania żadnej psychicznej bariery. Rzšd taki nie mógł też odwołać się ani do prawa, ani do zwyczajów, gdyż złamał jedno i drugie, aby dojć do władzy. A mało kto wczeniej zdawał sobie sprawę, jak destabilizujšcy wpływ na społeczeństwo miało przekrelenie społecznej umowy (nawet jeli była ona zła i nikt na niš nie zwracał specjalnej uwagi), jakš stanowiła legalna forma przejęcia władzy od poprzedników. Sam Pierre nie doceniał tych konsekwencji, decydujšc się na rewolucję. Wiedział, że musi nastšpić okres niepokojów i destabilizacji, lecz sšdził, że gdy Komitet da sobie radę z poczštkowymi problemami, sam upływ czasu wystarczy, by jego władza stała się legalna w oczach rzšdzonych. Bo tak to powinno wyglšdać, tym bardziej że mieli przynajmniej takie samo prawo do sprawowania władzy jak ich poprzednicy, których zniszczyli. A on stał się rewolucjonistš dlatego włanie, że szczerze wierzył w możliwoć wprowadzenia reform, w co dawno przestał już wierzyć którykolwiek z członków tamtego gabinetu.
     Okazało się jednak, że bioršc władzę siłš, stworzył niebezpieczny precedens, i użycie siły stało się w wiadomoci obywateli i konkurencji legalnym sposobem przejęcia rzšdów.
     Wszystko to oznaczało, że pozornie wszechmocny Komitet Bezpieczeństwa Publicznego w rzeczywistoci był znacznie delikatniejszš konstrukcjš utrzymujšcš się przy władzy głównie dzięki zachowywaniu pozorów jednomylnoci i zaufania do Dolistów, których zmobilizował. Wszyscy jego członkowie zdawali sobie sprawę, że przez cały czas rozmaite grupy knujš i organizujš własne rewolucje, by im tę władzę odebrać. Nie wiadomo było tylko dokładnie, ile ich w danym momencie jest i jak daleko posunięte sš przygotowania. To znaczy wszystkie, bo o większoci wiedział Urzšd Bezpieczeństwa. Długoletnie rzšdy Legislatorów spowodowały powstanie rozmaitych mniej lub bardziej fanatycznych czy zwariowanych grup przeciwników, a terror zastosowany wobec wrogów Ludu przez Komitet gwarantował powstanie nowych, znacznie bezwzględniej szych odłamów. A potencjalnych i zagorzałych wrogów stworzył w ten sposób naprawdę wielu. To sporód nich rekrutowali się szeregowi członkowie rozmaitych ruchów.
     Na szczęcie większoć tych ruchów tworzyli czystej wody lunatycy, jak na przykład zwolennicy Charlesa Froidana zwani Zerowcami, domagajšcy się wycofania z użycia wszelkich rodzajów pieniędzy. Byli tak radonie nieodpowiedzialni, że nie potrafili zorganizować porzšdnej popijawy na większš skalę, o zamachu stanu nie wspominajšc. Inni, jak na przykład Parnasjanie, okazali się niezłymi konspiratorami, ale nie mieli doć cierpliwoci i zbyt pospiesznym działaniem doprowadzili do powstania zbyt wielu frakcji we własnym gronie. Doskonale wykorzystał to Urzšd Bezpieczeństwa, wygrywajšc je przeciwko sobie, aby wpierw osłabić, a potem zniszczyć cały ruch. Wydanie tej ostatniej decyzji przyszło Pierreowi z dużym trudem, gdyż sympatyzował z ich głównym założeniem. Domagali się mianowicie wybicia wszystkich urzędasów, argumentujšc prosto, iż sam wybór takiego zawodu był najlepszym dowodem zdrady Ludu. Po zetknięciu się z pozostawionš przez Legislatorów niewiarygodnie przeroniętš biurokracjš pracujšcš z szybkociš żółwia anemika Pierre też miał podobne cišgoty, ale w końcu z niechęciš musiał przyznać, że biurokracja jest niezbędna, przynajmniej chwilowo, do dalszego funkcjonowania Ludowej Republiki.
     Jeszcze inne ruchy, jak na przykład Lewelerzy LeBoeufa, mogły mieć idiotyczne programy, ale okazało się, że sš zdolne do doskonałego zorganizowania i przeprowadzenia zamachu. I jeszcze do utrzymania przygotowań w takiej tajemnicy, że gdyby nie jeden czynnik, którego nie wzięli pod uwagę, bo wzišć nie mogli, zamach powiódłby się całkowicie. Przy pomysłach Lewelerów na to, jak powinno wyglšdać społeczeństwo, anarchia wydawała się wzorem porzšdku, ale byli na tyle zorganizowani, by wyprowadzić na ulice ponad milion ludzi. I spowodować mierć paru milionów w cišgu niepełnego dnia zaciętych walk ulicznych w stolicy. Zadziwiajšce, ile ofiar w trzydziestoszeciomilionowym miecie mogło spowodować parę taktycznych ładunków nuklearnych i jedna salwa rakiet bez głowic bojowych odpalona z jednego tylko okrętu... Prawdę mówišc, ofiary i tak były mniejsze, niż mogłyby być, a przynajmniej ze znanego kierownictwa Lewelerów nie przeżył nikt. Naturalnie poza tymi, którzy znajdowali się w Komitecie, gdyż by osišgnšć to, co osišgnęli, Lewelerzy musieli mieć w jego składzie przynajmniej dwóch swoich agentów. Jak na razie jednak nie udało się ich znaleć. W tych warunkach trudno się było dziwić, że tempo reform znacznie spadło z uwagi na rosnšce poczucie braku bezpieczeństwa. Niedobrze było już wtedy, gdy to uczucie było czystš paranojš nie popartš żadnym realnym zagrożeniem, ale teraz Pierre miał dowód, że wrogowie wewnętrzni byli naprawdę groni. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek potrzebował wszystkiego, co mogło choć trochę ustabilizować i wzmocnić jego pozycję i pozycję Komitetu. W połšczeniu z równie desperackš koniecznociš wygrania wojny rozpoczętej przez poprzednie władze doprowadziło to Pierrea do przedstawienia najbliższym współpracownikom tej propozycji. Teraz spojrzał pytajšco na Saint-Justa.
     Dla postronnego obserwatora Oscar Saint-Just był bez cienia wštpliwoci drugim pod względem posiadanej władzy członkiem triumwiratu rzšdzšcego Komitetem, a więc i całš Ludowš Republikš. Niektórzy mogli nawet uznać, że posiada on więcej władzy, przynajmniej na taktycznym szczeblu, niż sam Pierre. A to dlatego, że kierował Urzędem Bezpieczeństwa. W tym przypadku jednak, podobnie jak w kwestii całego Komitetu, pozory były mylšce. Jego władza jako głównego kata była bardziej oczywista, ale bynajmniej nie większa niż kierujšcej propagandš Cordelii Ransom.
     Pierre ufał mu z dwóch powodów. Po pierwsze, Oscar wiedział, że jako główny oprawca i klawisz Ludowej Republiki nie mógłby utrzymać się przy władzy, nawet gdyby udało mu się jš zdobyć. Był obiektem strachu, nienawici i pogardy zbyt wielu ludzi, by mogło mu się to udać. Po drugie, autentycznie nie miał ochoty zostać przywódcš. Pierre dał mu na to wystarczajšco wiele okazji  żadna nie została wykorzystana, gdyż Saint-Just dokładnie znał własne możliwoci i ograniczenia.
     W przeciwieństwie do Cordelii, i to był główny powód, dla którego ona nie mogła zajšć jego stanowiska. Była bowiem zbyt nieprzewidywalna, co znaczyło w tych warunkach zbyt niepewna, by Pierre mógł zaryzykować. Poza tym podczas gdy on próbował stworzyć co na szczštkach starego porzšdku, ona częstokroć była bardziej zainteresowana wykorzystywaniem władzy dla własnych zachcianek, a te sprowadzały się głównie do niszczenia. Najskuteczniejsza okazała się w mobilizowaniu motłochu do realizacji innych niż zniszczenie Komitetu celów i w tej kwestii potrafiła zdziałać prawdziwe cuda. Dlatego była tak cenna. A ponieważ propaganda publiczna kształtowała opinie, musiała mieć w pierwszej kolejnoci dostęp do informacji, co dawało Ransom nie rzucajšcš się w oczy, ale jak najbardziej realnš władzę. Poza tym karierę w rewolucyjnych władzach zaczynała w bezpiece, kierujšc lotnymi plutonami egzekucyjnymi, i pozostały jej liczne, starannie kultywowane kontakty z byłymi współpracownikami. To, że oboje z Oscarem byli opętani ideš rewolucyjnych przemian, choć z zupełnie innych powodów, pozwalało Pierreowi wygrywać ich wzajem przeciw sobie, dzięki czemu utrzymywał w równowadze zakres posiadanej przez każde władzy i umacniał własne stanowisko, wykorzystujšc poparcie którego z nich.
      Rozumiem o...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin