Leclaire Day - Kobiece sztuczki.pdf

(621 KB) Pobierz
Day Leclaire
Kobiece sztuczki
Tytuł oryginału: More Than Perfect
PROLOG
Przez okno wpadały promienie słońca. Lucius Devlin popatrzył w
prawo, gdzie powinna leżeć Lisa.
Łóżko
było puste, natomiast z głębi
mieszkania dobiegał jej głos.
Nie potrafił się zdecydować, co czuje: ulgę czy
żal, że
jeszcze nie
wyszła. Wczorajszy wieczór był pomyłką.
Wstał i ruszył do komody. Z dolnej szuflady wyjął stare spodnie od
dresu. Tak ubrany ruszył do kuchni. Na jego widok Lisa zakończyła rozmowę
telefoniczną. Siedziała przy stole w tym samym eleganckim kostiumie, który
wczoraj miała na sobie, i popijała kawę. Dzięki Bogu,
że
zaparzyła
świeżą.
Marzył o porannej dawce kofeiny.
– Jesteś ubrana – stwierdził, pociągając
łyk
aromatycznego płynu. –
Wychodzisz?
– Owszem – odparła, bawiąc się komórką. – I nie wrócę.
– To znaczy do następnej kłótni z Geoffem? – Lucius wskazał na
telefon. – To on dzwonił?
Zacisnęła wargi, po czym westchnęła. Wysunąwszy przed siebie
fantastycznie zgrabne nogi, uśmiechnęła się pod nosem.
– Dlaczego nie mogłeś być głupim miliarderem i ożenić się ze mną,
kiedy jeszcze byliśmy razem?
– Nie istnieje ktoś taki jak głupi miliarder. Gdybym był głupi, szybko
przestałbym być miliarderem.
– To prawda. – Przechyliła na bok głowę. – Ale chyba nie można tego
powiedzieć o Geoffie.
Lisa spała z oboma: najpierw z nim, a kiedy przekonała się,
że
nie
1
L
T
R
dostanie pierścionka zaręczynowego, przerzuciła się na Geoffa, szefa działu
PR w spółce Diablo. Lucius podejrzewał,
że
w ten sposób chciała, wymusić
na nim oświadczyny.
– Geoff z całą pewnością głupi nie jest – odrzekł, stając w obronie
przyjaciela. – Jest uczciwy, szlachetny i niestety naiwny, zwłaszcza jeśli
chodzi o takie kobiety jak ty.
– Innymi słowy, stanowi nasze przeciwieństwo? – Podniosła filiżankę
do ust. – Biedaczek. Ciekawe, czyich podszeptów posłucha? Twoich czy
moich?
– Czego chcesz, Liso? – zapytał Lucius lekko zirytowanym tonem.
– Od ciebie? Niczego.
– A od Geoffa?
Uśmiechnęła się przebiegle.
– Od Geoffa mam już to, na czym mi zależało.
Coś w jej głosie sprawiło,
że
się spiął.
– Czyli?
– Propozycję małżeństwa. Właśnie przeprosił mnie za swoje
zachowanie i zapytał, czy jeszcze dziś nie poleciałabym z nim do Vegas. Po
południu wzięlibyśmy
ślub,
a wieczorem ruszyli w podróż poślubną.
Ugryzł się w język, by nie powiedzieć czegoś brzydkiego.
– Szybka jesteś – zauważył. – Prosto z
łóżka
jednego faceta wskakujesz
do
łóżka
drugiego, a potem wracasz do
łóżka
pierwszego. – Zmrużył z
namysłem oczy. – Takie kobiety jakoś nazywa...
Uśmiech znikł z twarzy Lisy; w jej oczach pojawiła się wściekłość.
– Przynajmniej kiedy wskoczę z powrotem do
łóżka
Geoffa, będę miała
na palcu obrączkę. Od ciebie się jej nie doczekałam.
– A jeśli zadzwonię do Geoffa i powiem mu, gdzie spędziłaś tę noc?
2
L
T
R
– On wie. Jak sądzisz, dlaczego mi się oświadczył? – Wzruszyła
ramionami. – Powiedział,
że
wybacza nam obojgu.
Lucius nie wytrzymał.
– Nie rób tego! Zniszczysz go!
Chyba dlatego dał się wczoraj zaciągnąć Lisie do
łóżka:
miał nadzieję,
że
Geoff się o tym dowie i zrozumie,
że
Lisa to oportunistka gotowa przespać
się z każdym, byleby osiągnąć swój cel. Przyjaciel jednak postanowił się z nią
ożenić. Psiakrew!
– Skoro nie chciałeś,
żebym
wiązała się z Geoffem, trzeba było mi się
oświadczyć. Ale ty jesteś za wygodny, U cwany. – Gwałtownym ruchem
odsunęła filiżankę. Kawa wylała się na spodek. – Czy ci się to podoba, czy
nie, wychodzę za Geoffa. I mam zamiar go uszczęśliwić.
– Jak brzmi to przysłowie? A, już wiem. Droga do piekła wybrukowana
jest dobrymi chęciami.
– W takim razie trafię do piekła, ale nie sama. Z tobą, misiu.
Wstała. Zaskoczony ujrzał
łzy
w jej oczach.
– Coś ci zdradzę – dodała po chwili. – Geoffowi zależy, abyśmy jak
najszybciej postarali się o dziecko. Ja też tego chcę. Może jestem
materialistką, ale mam silny instynkt macierzyński.
– Jasne. Potomek się przyda, kiedy małżeństwo się rozpadnie. Oprócz
alimentów na
żonę
miło dostawać alimenty na dziecko.Spodziewał się,
że
Lisa wpadnie w furię, ona jednak zmierzyła go lodowatym wzrokiem.
– Ale z ciebie drań. Dzięki,
że
mi o tym przypomniałeś. – Schowała
telefon do torebki i uniosła dumnie głowę.
– Kiedyś odszczekasz te słowa. Geoff to dobry, porządny człowiek.
Zrobię wszystko,
żeby
był szczęśliwy. A ty się udław z zazdrości.
Obróciwszy się na pięcie, skierowała się do drzwi.
3
L
T
R
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Ale z ciebie drań!
Słysząc dźwięk ręki uderzającej o policzek, Angie Colter poderwała
głowę i popatrzyła na drzwi gabinetu Luciusa Devlina, właściciela i prezesa
mieszczącej się w Seattle firmy Diablo, która zajmowała się kupnem oraz
odnawianiem starych nieruchomości. Parę sekund później drzwi się
otworzyły i ze
środka
wyszła Ella, piękna rudowłosa kobieta, z którą Lucius
ostatnio się spotykał.
– Chyba masz nie po kolei w głowie, jeśli myślisz,
że
skusi mnie twoja
idiotyczna propozycja!
W szpilkach na niebotycznych obcasach przeszła po miękkim dywanie
do prywatnej windy.
Angie odprowadziła Ellę wzrokiem. Ciekawa była, co Lucius knuje.
Podejrzewała,
że
to ma związek z półrocznym dzieckiem, którego trzy
miesiące temu został prawnym opiekunem. Chłopczyk, Mikey, był synem
byłego szefa działu PR, Geoffa Ridgewaya.
Tuż przed Bożym Narodzeniem Geoff i jego
żona
Lisa zginęli w
Europie w katastrofie kolejowej, a przed wyjazdem wyznaczyli Luciusa na
opiekuna
swojego
jedynaka.
Może
z
powodu
tykającego
zegara
L
T
4
R
biologicznego, a może z powodu wielkich ciemnych oczu, które wpatrywały
się w nią z powagą, Angie zakochała się w malcu, odkąd pierwszy raz wzięła
go na ręce.
Mrużąc oczy, spojrzała na drzwi do gabinetu. Z początku sądziła,
że
szef szuka idealnej niani, kogoś na miejsce sympatycznej kobiety, która
chwilowo pełniła tę funkcję, ale... Nie mogąc poskromić ciekawości, chwy-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin