Raport ze znikającego państwa, Karol Trammer (nowyobywatel.pl).doc

(97 KB) Pobierz

Karol Trammer

Raport ze znikającego państwa

 

Z mapy Polski w ostatnich latach zniknęły setki szkół, placówek pocztowych czy posterunków policji. Cięcia przeprowadzane przez kolejne instytucje w imię obniżania kosztów dotykają przede wszystkim Polskę powiatową. Dla jej mieszkańców odbiór awizo może wiązać się z kilkunastokilometrową wyprawą, o ile nie z wzięciem urlopu. Dojazd do nowej, lepiej wyposażonej podstawówki może oznaczać dla dziecka konieczność obudzenia się jeszcze przed świtem, by potem przez kilkadziesiąt minut kluczyć autobusem szkolnym, zbierającym w kolejnych wsiach i przysiółkach małe postaci z wielkimi plecakami. Uczniowie liceów, techników i zawodówek muszą z kolei podejmować decyzję, czy „zrywają się” z lekcji i podążają na ostatni autobus do swojej miejscowości, czy zostają w szkole do końca zajęć, ale do domu jadą autostopem. A mieszkańcy wsi, chcąc porozmawiać ze swoim dzielnicowym o niepokojących zdarzeniach u sąsiadów, muszą wybrać się w 30-kilometrową podróż do miasta powiatowego.

Dojazd do szkoły życia

W ciągu ostatnich pięciu lat z polskiego krajobrazu zniknęło prawie tysiąc szkół podstawowych. Według danych Instytutu Badań Edukacyjnych w roku szkolnym 2007/2008 funkcjonowało 13 483 szkół podstawowych, natomiast w roku szkolnym 2012/2013 działało 12 696 podstawówek. Ogółem w badanym okresie zamknięto w sumie 954 placówki – samodzielne szkoły podstawowe, szkoły podstawowe w zespołach oraz filie szkół podstawowych. Likwidacje w przytłaczającej większości dotknęły szkół wiejskich – 53,5 proc. spośród zamkniętych w latach 2007–2012 to placówki w gminach typowo wiejskich, 17,6 proc. w gminach wiejskich popegieerowskich, natomiast 14,7 proc. to placówki w gminach miejsko-wiejskich z dominującą funkcją rolniczą1. Ogółem 86 proc. zlikwidowanych szkół podstawowych w latach 2007–2012 to szkoły z gmin wiejskich oraz miejsko-wiejskich.

Choć w okresie 2007–2012 łącznie zlikwidowano 170 gimnazjów, to bardziej niż o ograniczeniach należy mówić o zmianach w sieci szkół gimnazjalnych. Mianowicie w roku szkolnym 2007/2008 działało 6281 gimnazjów, a w roku szkolnym 2012/2013 – 6470. Jak tłumaczą autorzy raportu, w dużej mierze wynika to z faktu, że na terenie wielu gmin funkcjonuje tylko jedno gimnazjum, co uniemożliwia wójtom przeprowadzenie likwidacji2.

Likwidowanie szkół odbywa się na dwa sposoby. Albo placówka oświatowa jest wygaszana, co oznacza, że nie przyjmuje nowych uczniów, ale dotychczasowym pozwala się dokończyć edukację, albo placówka likwidowana jest w trybie natychmiastowym, co skutkuje jednoczesnym przeniesieniem wszystkich uczniów do większej placówki. Druga metoda wiąże się z tym, że dzieci, przyzwyczajone do małej szkoły w dobrze znanym środowisku własnej wsi, w sposób nagły przenoszone są do dużej placówki w innej miejscowości – oznacza to całkowitą zmianę warunków edukacji. Dziecko z małej, kilkudziesięcioosobowej lub nawet kilkunastoosobowej szkoły z rodzinną atmosferą, nagle trafia do dużego, czasem kilkusetosobowego molocha, do którego uczęszczają uczniowie z wielu miejscowości. Co więcej, duże zespoły szkół często mieszczą w sobie szkołę podstawową i gimnazjum – w jednym budynku spotykają się więc uczniowie w bardzo różnym wieku. Elżbieta Tołwińska-Królikowska z Federacji Inicjatyw Oświatowych w opracowaniu na temat wiejskiej edukacji zwraca uwagę, że wiąże się to z konkretnymi zagrożeniami dla rozwoju dziecka: Nieśmiałe, mniej elokwentne dzieci wycofują się, nie uzyskują wystarczającego wsparcia na początku szkolnej kariery, co je demotywuje do wysiłku i obniża samoocenę3.

Swoiste zabezpieczenie na wypadek likwidacji szkoły podstawowej lub gimnazjum stanowić mają zapisy Ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty. Mówi ona, że droga dziecka z domu do szkoły nie może przekraczać 3 km – w przypadku uczniów klas I–IV szkół podstawowych oraz 4 km – w przypadku uczniów klas V i VI szkół podstawowych oraz uczniów gimnazjum. Jeżeli odległość jest większa, gmina ma obowiązek zapewnić bezpłatny transport.

Pomimo że w większości przypadków odległość wsi do większej szkoły nie jest bardzo duża (kilka kilometrów), to droga dojazdu autobusu jest dużo dłuższa z powodu konieczności objechania wielu wsi – czas dojazdu to nawet godzina – czytamy w materiale Federacji Inicjatyw Oświatowych. – W okresie zimowym przejazdy lokalnymi drogami nie odbywają się punktualnie – dzieci marzną na przystankach. Ze względu na organizację dowozu dzieci często docierają do szkoły dużo za wcześnie, na przykład o godz. 6.30, i czekają na rozpoczęcie lekcji w świetlicy4.

Dowozowi do szkół przyjrzała się również Najwyższa Izba Kontroli – w 2009 r. podczas kontroli w gminach wiejskich Warmii i Mazur wykryto przypadki transportu szkolnego zorganizowanego tak, że uczniowie najmłodszych klas szkoły podstawowej przebywali poza domem ponad osiem godzin, choć ich lekcje trwały cztery godziny. Niektórzy uczniowie klas nauczania początkowego oczekiwali na odwiezienie do domów ponad trzy godziny po zakończeniu lekcji. Z drugiej strony oferta edukacyjna dostępna dla dzieci dowożonych jest uboższa niż dla miejscowych – część zajęć pozalekcyjnych odbywa się już po ostatnim odjeździe autobusu szkolnego.

Likwidacja szkoły niesie za sobą również skutki niezwiązane bezpośrednio z jakością zdobywania wiedzy. Dla środowisk wiejskich budynek szkolny – nierzadko wybudowany siłami mieszkańców – często stanowi miejsce spotkań, zebrań, na których społeczność debatuje nad lokalnymi problemami, organizuje spotkania kulturalne i sportowe. Wreszcie budynek szkolny może stanowić miejsce spotkań z przedstawicielami władzy samorządowej czy schronienie dla ofiar pożarów lub klęsk żywiołowych. Zwykle po likwidacji szkoły samorząd gminny porzuca albo sprzedaje budynek, przez co społeczność wiejska traci kluczowe miejsce podtrzymujące lokalne współdziałanie.

 

Legalne wagary

O ile uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów mają zapewniony przez gminy lepszy lub gorszy transport szkolny, o tyle uczniowie szkół ponadgimnazjalnych – liceów, techników i szkół zawodowych – korzystają z ogólnodostępnego transportu publicznego.Zaspokojenie tej, wydawałoby się, zupełnie podstawowej potrzeby – w sytuacji nieustannych cięć w rozkładach jazdy przewoźników PKS – staje się dużym problemem. W wielu szkołach normalnością stało się już zjawisko, że uczniowie opuszczają ostatnie lekcje – inaczej bowiem nie są w stanie zdążyć na ostatnie autobusy. Problemem lokalnej komunikacji autobusowej jest minimalistyczna oferta – w wielu relacjach uruchamiane są dwa połączenia: jedno rano, drugie wczesnym popołudniem. Nierzadko ostatnie autobusy z miasta powiatowego do mniejszych miejscowości rozjeżdżają się około godz. 14.00–15.00, a więc jeszcze przed ostatnim dzwonkiem w szkołach.

Polskim rozwiązaniem tego problemu jest stosowanie – nazwijmy to – legalnych wagarów. Aby uczniowie mogli zdążyć na ostatni autobus do swojej miejscowości, wypuszczani są z ostatnich lekcji. W wielu szkołach możliwość zwalniania uczniów z ostatnich lekcji w tym celu wpisywana jest już do prawa szkolnego. Przykłady takich zapisów można znaleźć np. w regulaminach usprawiedliwiania nieobecności Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Grodzisku Wielkopolskim, II Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Jana Twardowskiego w Oleśnicy czy Zespołu Szkół nr 1 im. rtm. Witolda Pileckiego w Ostrowi Mazowieckiej.

Trudno uznać, że uczeń, który w trakcie trwania zajęć zmuszony jest pakować plecak i wybiegać z lekcji na dworzec PKS, zdobywa wiedzę w cywilizowanych warunkach, nie mówiąc o możliwościach jego udziału w kółkach pozalekcyjnych, zajęciach wyrównawczych, inicjatywach społeczności uczniowskiej, popołudniowych wydarzeniach kulturalnych czy po prostu o spędzaniu czasu ze znajomymi po skończonych lekcjach.

W niektórych szkołach nieoficjalnie wyróżnia się grupę uczniów wracających ze szkoły „na własną rękę” – to ci, którzy chcą bądź muszą zostać w szkole do końca zajęć, co następnie wiąże się z koniecznością udania się na drogę wylotową z miasta w celu złapania okazji, którą zwykle jakoś udaje się wrócić do domu. Problem takich powrotów ze szkół wcale nie jest marginalny.

Organem prowadzącym szkoły ponadgimnazjalne są samorządy powiatowe. Licea, technika oraz zawodówki, zgrupowane zwykle przede wszystkim w mieście powiatowym, obsługują młodzież z obszaru całego powiatu – często osoby dojeżdżające spoza miasta stanowią większość społeczności uczniowskiej danej placówki.

Temida ślepa i odległa

Instytucją o zasięgu ponadlokalnym jest również sądownictwo. W ostatnim czasie nieustannie podlegało ono przekształceniom. Z początkiem kwietnia 2011 r. zlikwidowano 74 spośród 159 wydziałów pracy działających w sądach rejonowych. Na celownik poszły przede wszystkim te z mniejszych miast. Oznaczało to...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin