numer10.pdf

(2980 KB) Pobierz
WrestleMania 32
sukces, czy niewypał?
Od czasu WrestleManii 31,
w głowach fanów WWE znajduje
się przede wszystkim Wrestle-
Mania 32. Gala, która ma być
historyczna i ustanowić nowy
rekord frekwencji. W związku z
tym od miesięcy przewijają się
najróżniejsze nazwiska i co mie-
siąc czytamy plotki o tym jaką to
walkę zapowie WWE. Czekamy,
czekamy… i nic. Nawet podczas
RAW w Dallas w Teksasie, czyli
mieście-gospodarzu tej gali, nic
nie ruszyło w kierunku jej pro-
mocji. Może się zatem pojawiać
coraz większe rozczarowanie,
gdyż znów na promocję WM bę-
dziemy musieli czekać do koń-
cówki stycznia.
Można nawet pomyśleć, że
WWE samo strzela sobie w sto-
pę i bez odpowiednio wypromo-
wanej gali nie zdoła sprzedać
tylu biletów. Rzeczywiście moż-
na mieć ku temu wątpliwości,
ale czy uzasadnione? Okaza-
ło się bowiem, że gdy tylko do
sprzedaży weszły pakiety „Wre-
stleMania Packages” to zostały
one momentalnie wyprzedane.
Najszybciej w historii, przebija-
jąc nawet WrestleManię 28, gdy
w momencie sprzedawania pa-
kietów wiedzieliśmy już o wal-
ce wieczoru pomiędzy Johnem
Ceną i The Rockiem. Zdaje się
zatem, że WWE znów pójdzie
po najmniejszej linii oporu i za-
cznie promować galę po Royal
Rumble, a wiele wskazuje na
to, że event i tak się sprzeda. W
głowie siedzą mi w tym momen-
cie słowa Chrisa Jericho, właśnie
przed WM28, gdy „Y2J” stwier-
dził, że „WrestleMania stała się
czymś więcej niż galą WWE, ona
żyje własnym życiem”. I tak to
chyba właśnie wygląda, że bez
względu na to co będzie się dzia-
ło w WWE przez cały rok, fani
i tak zakupią bilety na Wrestle-
Manię. Kto był choć raz na tej
gali, ten wie zresztą dlaczego
i nie będzie się temu dziwił.
Weekend WM ma zupełnie wy-
jątkowy klimat, podczas które-
go można lepiej zrozumieć cze-
mu tak naprawdę pasjonujesz
się tym rodzajem rozrywki. To
kilka dni w których odrywasz się
od rzeczywistości i czujesz jak
małe dziecko, które pierwszy
raz wchodzi do parku rozrywki.
Biorąc to pod uwagę, do-
chodzę do wniosku, że (po raz
kolejny zresztą) – choć promo-
cja WrestleManii 32 okazuje się
sporym niewypałem, to sama
gala odniesie zapewne spekta-
kularny sukces. Tym razem być
może nawet bardziej spektaku-
larny niż kiedykolwiek. Czasem
szkoda jednak, że WWE stało
się już tak leniwe i nie wkłada w
to trochę więcej wysiłku. Bo w
przypadku tak dużego wydarze-
nia, już w tej chwili powinniśmy
wyczekiwać tej gali z utęsknie-
niem, podczas gdy na razie ta-
kie uczucie mogą mieć jedynie
osoby, które zakupiły pakiety. Z
perspektywy przeciętnego fana,
zabawa zacznie się dopiero na
parę tygodni przed galą, a tak
historycznym eventem powinni-
śmy się cieszyć przez cały rok.
Piotr Gilewski
Czy wyjazd do Indii uratuje
TNA?
Dobiega końca rok 2015 i choć
nie spełniły się szumne zapowie-
dzi niektórych ekspertów o upad-
ku TNA, to nie można jednak po-
wiedzieć by sytuacja federacji była
komfortowa. Kolejne ważne dla
TNA osoby decydują się na związa-
nie z WWE, stosunki z Destination
America nie wyglądają najlepiej i
prawdopodobnie w 2016 roku bę-
dzie miała miejsce kolejna zmia-
na stacji. Do tego dochodzi fatalny
storyline z zawieszeniem TNA He-
avyweight Championship i turniej,
który potrwa przynajmniej kilka
tygodni. Nie zrozumcie mnie źle –
turniej sam w sobie nie jest może
złym pomysłem i da nam pewnie
kilka ciekawych walk, ale ogółem
skład poszczególnych grup i fakt jak
długo będziemy to oglądać, sprawia
że ciężko tak naprawdę o jakiekol-
wiek emocje, przynajmniej do cza-
su fazy pucharowej. Tym samym w
październiku oglądamy materiały
nagrane w lipcu i po paru niezłych
miesiącach, znów mamy słabszy
okres Impact Wrestling.
Obecnie uwaga TNA skupiona
jest głównie na Indiach , gdzie fede-
racja uda się już na początku gru-
dnia. Prawdopodobnie nagrane zo-
staną tam materiały aż do brytyjskie-
go touru w 2016 roku. Czy taki ruch
okaże się ratunkiem dla zaliczającej
pewien spadek federacji? Na pew-
no na początku będzie to ciekawe
wydarzenie, ale pytaniem pozosta-
je to czy TNA stać będzie obecnie
na ciekawy produkt. Po ostatnich
odejściach roster wygląda trochę
ubogo i bez cienia wątpliwości bra-
kuje dużych gwiazd, zwłaszcza, że
do Indii nie pojedzie przecież naj-
większa gwiazda – Jeff Hardy. Nie
pociesza również fakt, że z powodu
umowy z indyjską stacją telewizyj-
ną, główną postacią tego wyjazdu
ma być Mahabali Shera.
Zawodnik, który jest co prawda cie-
kawym dodatkiem do rosteru, ale
jednak nie pokazał na razie takiego
potencjału, by myśleć o nim jako
przyszłej twarzy Impact Wrestling.
Zobaczymy, może ten wyjazd pomo-
że TNA wykreować nowe gwiazdy?
Ciężko o lepszą ku temu okazję.
Od paru lat w przypadku TNA
przerabiamy podobny scenariusz.
Wydają się balansować na granicy
przetrwania, ale jednak wciąż utrzy-
mują się na powierzchni, a sytuacja
na Destination America pokaza-
ła dobitnie, że Ring of Honor jest
numerem trzy, a nie dwa w amery-
kańskim wrestlingu. Prawdopodob-
nie w 2016 roku znajdą sobie inną,
przyzwoitą stację, ale myślę, że
tym razem nikt nie nabierze się już
na zapowiedzi „nowego, lepszego
początku”, bo przerabialiśmy to po
prostu zbyt często i zawsze kończy
się to tak samo. TNA pozostanie
zapewne jeszcze długo na rynku,
ale nie oczekuję, że kiedykolwiek
wejdą na „wyższy poziom”. Czy
indyjski tour będzie zatem dla nich
ratunkiem? Krótkofalowo na pew-
no będzie dobrym impulsem, na-
tomiast przede wszystkim TNA
powinno się teraz skupić na stwo-
rzeniu kilku nowych, topowych po-
staci, które uzupełnią lukę po odej-
ściu Bully’ego Ray’a, Samoa Joe
czy Jamesa Storma i może właśnie
w tym względzie wyjazd ten okaże
się przełomowym.
Piotr Gilewski
Zgłoś jeśli naruszono regulamin