Milczanowski Andrzej - relacja świadka historii 010.pdf

(178 KB) Pobierz
ANDRZEJ MILCZANOWSKI
ur. 1939; Równo
Miejsce i czas wydarzeń
Słowa kluczowe
Szczecin, Gdańsk, PRL
Szczecin PRL, Robotnik, Jan Witkowski, Mirosław
Witkowski, Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji
Miejskiej w Szczecinie, Mieczysław Lisowski, Jan Nowak,
prof. Adam Łopatka, prof. Zbigniew Salwa, prokurator
wojewódzki Stanisław Baniak, Mirosław Kwiatkowski,
Andrzej Wybranowski, dr Edmund Kirłowski, Biuro
Polityczne, Marian Jurczyk, Marian Juszczuk, Kazimierz
Fischbein, Kazimierz Baczkowski, Andrzej Żabiński, Janusz
Brych, Komitet Wojewódzki Polski, Komitet Obrony
Robotników, Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, Gdańsk,
Romet, wolne związki zawodowe, Służby Bezpieczeństwa,
Krajowa Komisja Porozumiewawcza, Karol Modzelewski,
Międzyzakładowy Komitet Stoczni Warskiego, bezpieka,
ulica Małopolska, Rada Koordynacyjna, NSZZ Solidarność,
Stocznia, Port, Tymczasowa Komisja Koordynacyjna,
Krajowa Komisja Wyborcza Solidarność, Lublin, Andrzej
Sokołowski, Świdnik, Stanisław Węglarz, stan wojenny,
internowanie, więźniowie polityczni
Zalążki wolnych związków zawodowych
Szczecin miał jakby swoją edycję szczecińską „Robotnika” i tu również były te zalążki
wolnych związków zawodowych. Wymienię braci Witkowskich – Janka i Mirka,
kolporterów z WPKM-u między innymi. WPKM to jest Wojewódzkie Przedsiębiorstwo
Komunikacji Miejskiej, czyli Mieczysław Lisowski i Jan Nowak. Utworzona została
komisja ekspercka w Szczecinie dla opracowania postulatu numer jeden i po stronie
rządowej to był profesor Adam Łopatka, profesor Zbigniew Salwa i prokurator
wojewódzki Stanisław Baniak, a po stronie strajkujących to byli: adwokat Mirosław
Kwiatkowski, adwokat Andrzej Wybranowski, doktór Edmund Kitłowski. Na skutek
decyzji Biura Politycznego w końcu uzgodniono podpisanie porozumienia, które ze
strony solidarnościowej podpisali Marian Jurczyk, Marian Juszczuk i Kazimierz
Fischbein, a ze strony rządowej Kazimierz Barcikowski, ówczesny premier, Andrzej
Żabiński i Janusz Brych. Janusz Brych to był I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego
Partii w Szczecinie. W zasadzie najważniejszy postulat został w Szczecinie zdobyty
wówczas, choć obwarowany, że mogą być powołane te wolne związki zawodowe pod
warunkiem akceptacji zasad ustrojowych PRL. To było jedno, a kwestia druga –
odstąpiono od postulatu wypuszczenia osób związanych z KOR-em i to był błąd.
Wcześniejsze zakończenie strajku w Szczecinie było niewątpliwie błędem tego
Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Ten strajk należało zakończyć razem z
Gdańskiem z wszystkimi postulatami jakby uzgodnionymi przez oba te potężne
ośrodki strajkowe, więc to był niewątpliwie błąd. 28 sierpnia przybyli przedstawiciele
strajkujących we Wrocławiu i bodaj wtedy pojawiły się również osoby z Bydgoszczy,
bo tam też w Romecie i nie tylko w Romecie jakiś strajk zaistniał. I Gdańsk, jak
wiemy, podpisał porozumienie 31 sierpnia, też z tym postulatem numer jeden
oczywiście – wolne związki zawodowe już bez tej takiej formuły, tego obwarowania,
uzyskując również przyrzeczenie ze strony władz wypuszczenia aresztowanych. W
drugiej połowie września – bo to nie było tak, że już wszyscy wiedzieli, że będzie
jeden wolny związek zawodowy w Polsce – najpierw zaczęły się [perturbacje] w
kwestii, czy wolne związki zawodowe [zostaną powołane] tylko na tych obszarach,
[gdzie ludzie] strajkowali. Nie [można] zapominać, że jeszcze Jastrzębie na początku
września podpisywało porozumienie dla Górnego Śląska. Interpretacja władz szła w
tym kierunku – ci, którzy strajkowali, ci mogą. Ale tutaj twardo były postawione
[warunki] przez trzy ośrodki, że nie, że to jest jakby ogólnopolskie i że na terenie całej
Polski mogą powstawać wolne związki zawodowe. Natomiast czy to miał być jeden
związek zawodowy czy więcej – tutaj to nie była jasna kwestia. Gdańsk się wahał,
chcieli to ograniczyć do kwestii Wybrzeża, bojąc się penetracji Służb
Bezpieczeństwa. Szczecin też się wahał. Jednak w drugiej połowie września na
jednym z posiedzeń KKP – powołano takie tymczasowe ciało kierownicze dla całego
Związku, czyli Krajową Komisję Porozumiewawczą – ustalono, że będzie jeden
związek o nazwie „Solidarność”, którą zaproponował Karol Modzelewski, tu u nas.
Później były [perturbacje] z rejestracją, ale w listopadzie w końcu został
zarejestrowany Związek, który osiągnął błyskawicznie liczebność około dziesięciu
milionów członków. Jak to mówią dzisiaj, to był ruch społeczny, w ten kanał jakby
weszło wszystko, co chciało jakoś wyrazić swój protest czy dezaprobatę wobec
różnych aspektów i poczynań władz PRL-owskich. Czyli tam były różne nurty w tym.
Ale godzina prawdy wybiła 13 grudnia osiemdziesiątego pierwszego roku, gdzie
jedno uderzenie władz i związek się rozsypał jak domek z kart. Inna sprawa, że co
mieliśmy wtedy przeciwstawiać. Jak były czołgi, jak były działa, jak były transportery,
broń krótka i maszynowa długa, to co mogliśmy im przeciwstawić? Może i dobrze, że
się tak skończyło, że uniknięto ofiar, choć skala protestu strajkowego moim zdaniem
powinna być większa. Ja byłem członkiem Międzyzakładowego Komitetu
Strajkowego Stoczni Warskiego w grudniu osiemdziesiątego pierwszego roku, ale
tam wtedy czołgi rozbiły bramę, na teren zakładu weszła bezpieka, weszło wojsko i
wygarnęli nas do suk, [nas], to znaczy Komitet. Do suk i na Małopolską, czyli do
aresztu, a potem do Bydgoszczy nas przewieźli i 4 marca osiemdziesiątego drugiego
roku wyrok w trybie doraźnym. Z artykułu 46, czyli za protesty, strajki, z [artykułu] 48
– osłabianie mocy obronnej RP, bo mieliśmy taką odezwę do zakładów
zmilitaryzowanych – kara łączna pięć [lat]. I potem, jak była amnestia w
osiemdziesiątym trzecim roku – kara łączna dwa lata i cztery miesiące. Odsiedziałem
to i nie robię z tego jakiegoś wielkiego halo, bo to wszystko jest jakby dla ludzi,
więzienie też i tam się dało jakoś przetrwać, tak że to nie była znowu jakaś wielka
dolegliwość. Po wyjściu były tutaj różne grupy, grupki, rozbicie takie. W wyniku jakby
mojej inicjatywy po wyjściu utworzono Radę Koordynacyjną NSZZ „Solidarność” i
skład był taki: Stocznia, Port, WPKM i wyższe uczelnie, które miały jednego
przedstawiciela. Stanąłem na czele Rady Koordynacyjnej, czyli podziemnego
kierownictwa regionalnego Związku i byłem uczestnikiem krajowego kierownictwa,
czyli Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, która w osiemdziesiątym siódmym roku
przekształciła się w Krajową Komisję Wykonawczą „Solidarności”. I jak pamiętam,
Lublin miał dwóch przedstawicieli. Przez jakiś czas był to Andrzej Sokołowski ze
Świdnika, a potem Staszek Węglarz już z Lublina.
Data i miejsce nagrania
Rozmawiał/a
Transkrypcja
Redakcja
Prawa
2010-07-26, Szczecin
Piotr Lasota, Karolina Kryczka
Justyna Maciejewska
Piotr Lasota, Piotr Krotofil
Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"
Zgłoś jeśli naruszono regulamin