Odcinek 92 – Lizzy kontra czterej muszkieterowie.odt

(25 KB) Pobierz

Odcinek 92 – Lizzy kontra czterej muszkieterowie

Szanowni uczniowie Liceum Muszkieterów! W nocy z wtorku na środę przyszły na świat cztery szczeniaczki. Atos, Portos, Aramis i D'Artagnan. Czterej muszkieterowie. Niestety, właściciel jak najszybciej chce się ich pozbyć, a najlepszym rozwiązaniem wydaje mu się utopienie małych. Trzeba uratować te biedne psiaki! Bo to mogą być naprawdę kochane pieski. Wszystkich chętnych prosimy o zgłoszenie się do Madison Jenner, albo Din Lenson. Te małe szczeniaczki potrzebują domu, a wielu z nas może im go zapewnić.

Ogłoszenie o takiej treści znajdowało się na tablicy szkolnej.

-Powariowały. - skomentował Logan, wpatrując się w ekran komputera.

-Dlaczego? - wzruszyłam ramionami. - Mają rację. Tym pieskom trzeba znaleźć jakiś dach nad głową i kochających właścicieli.

-No błagam, ty też? - Chris wywrócił oczami. - Toi tylko psy.

Obdarzyłam go gniewnym spojrzeniem. Z trudem zacisnęłam zęby i powstrzymałam się od uderzenia go pięścią w ramię.

Siedzieliśmy przed rozłożonym komputerem w domu rodziców Chrisa. Ja, Logan, Kendall, Julie i oczywiście Chris. Antonio spacerował gdzieś po salonie i wynosił z mebli serwetki, które „uważał za brudne”. Najdziwniejsze było to, że odkładał je dokładnie pod drzwiami łazienki. A jak zareagowała mama Chrisa? Tylko machnęła ręką i odparła, że już dawno powinna posprzątać w salonie, a ten „wielki kocur”, jak nazwała Antonia, tylko odwala za nią jedną trzecią roboty. Potem najzwyczajniej w świecie sobie gdzieś poszła.

-A ludzie nie patrzyli za wami dziwnie, kiedy spacerowaliście po ulicy z wielkim tygrysem? - zapytał Kendall, jakby skądś wiedział o czym myślę.

-Nie. - pokręciłam głową. - Tylko musieliśmy kupić mu bilet i założyć kaganiec, kiedy wsiadaliśmy z nim do tramwaju.

Oparłam się o niego i spojrzałam na Julie'ego, który próbował jakoś poskładać swoją komórkę przy ogrodowym stole.

-Weź sobie daj z tym spokój, dobra? - powiedział do niego Logan, kręcąc głową. - Kupimy Ci nową. Ty nam kiedyś obiady stawiałeś. Czas się zrewanżować.

-To zupełnie nie o to chodzi. - oznajmił, rozkręcając jedną z klapek i odkładając na bok pękniętą część. - Mam tu ważne adresy i przepisy. Nie mogę tak po prostu...

-Czyli to o to chodzi... - Logan uniósł dłonie w geście zrozumienia i wstał. - Idź z tym do Buy More. Odzyskają Ci dane w pięć minut. Chuck i Lester robili to miliony razy.

Julie w końcu odłożył połamane części na bok, a Chris wstał, wyszedł i po chwili wrócił trzymając w ręku pudełko po lodach.

-Masz, pozbieraj. - powiedział mu, siadając z powrotem obok mnie. - Lepiej, żebyś niczego nie pogubił. Pewnie ktoś będzie się jeszcze chciał tym pobawić.

Po tym Julie szybko wsypał elektroniczne śmieci do pudełka i zamknął klapkę. Wyprostowałam się, kiedy Chris wgapiał się w drzwi balkonowe.

-Lizzy... - zaczął obrażonym tonem. - Wygląda na to, że Twój kotek wyczaił mojego tajnego hot doga.

~***~

-Co masz zamiar zrobić? - zapytał mnie Julie, kiedy czekaliśmy na tramwaj powrotny.

-Czy ja wiem... - usiadłam na ławce, wciąż trzymając w ręku smycz Antonia. - Może zorganizujemy wieczorek w jogurtowni. Sarah robiła to wiele razy.

Niestety, w publicznych miejscach musiał być na uwięzi. O dziwo to rozumiał i nawet nie próbował protestować.

-Zaskakująco dużo, jak na cztery małe pieski. - odparł, kiedy było widać już nasz pojazd. - I wiesz, ze nie o to pytałem. Tylko o Arthura. Jak długo macie przed nim ukrywać, że jesteś nie tylko moją siostrą, ale jeszcze moim ochroniarzem?

Skrzywiłam się. Po raz kolejny w ciągu kilku tygodni poruszał ten temat, jakby to był jego priorytet. Nie ukrywam, ze nie wiedziałam, jak go drążyć.

-Teraz, kiedy u nas nocuje, to nie będzie trudne. Niedługo zaczynają się wakacje. - wzruszyłam ramionami, jakby to było coś istotnego. - A dwa dni później jest ślub Chucka i Sary. Lepiej, żeby nie wiedział. Wiesz, jak to jest. Tak będzie dla niego bezpiecznej.

-Na prawdę tak sądzisz? - uniósł brwi. - Znowu chodzi do naszej szkoły, jada z nami obiady codziennie, a nie ma pojęcia, że naprzeciwko niego siedzi rasowy szpieg.

Wiedziałam, że mówił o Charliem. Wiele przed nim zatajaliśmy. Na szczęście ciotka Diane dawno z nami na ten temat nie rozmawiała, szczególnie w domu i dzięki temu łatwiej było otrzymać tajemnice.

-Arthur jest cywilem. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, kiedy tramwaj zatrzymał się przed przystankiem. - Nie możemy go tak po prostu wtajemniczyć. Wie o jednej misji, po której omal nie zginął i to w zupełności wystarczy.

Wsiedliśmy do środka. Julie kupił bilety, wciąż trzymając pod pach pozostałości po swoim telefonie, a potem po prostu położył ją na kolanach, kiedy Antonio położył się między nami w przejściu dla stojących, rozkładając się na szerokość trzech rzędów.

-Dlaczego nie chcesz tego robić? - uniósł brwi, kiedy szliśmy już w kierunku Echo Parku. - Zawsze lepiej wychodzimy na mówieniu prawdy.

-Nie mówię, że go okłamujemy. - odrzuciłam, otwierając bramę swoim kluczem. Pewnie rodzice Din musieli ją zamknąć. - Po prostu lepiej, żeby nie wiedział o pewnych sprawach.

-A co, jeśli spyta kim była moja matka?

Rozbił mnie tym spostrzeżeniem. Westchnęłam i zatrzymałam się przed fontanną. Nie brałam pod uwagę tej możliwości.

-Wtedy mu powiemy. - kiwnęłam głową. - Kiedy byliśmy dziećmi przyrzekliśmy sobie stuprocentową szczerość. Nie chcę tego łamać. Ale puki go to nie interesuje... Lepiej, żeby trzymał się od tego z daleka.

Poszliśmy do mieszkania i zauważyliśmy Jamesa i Din siedzących obok siebie na kanapie przed naszym telewizorem.

-A Wy co tu robicie? - rzucił Julie, przerywając ich „romantyczną atmosferę”. - Nie macie własnego domu? Czy jak?

Din wstała i stanęła naprzeciwko nas, robiąc niewinną minę.

-Robią u nas dezynsekcję. - wzruszyła ramionami. - Mama zobaczyła dzisiaj karalucha w łazience, a ma fobię na tym punkcie, dlatego od razu zadzwoniła do gości od zwalczania robactwa. A Chuck pozwolił nam trochę tu posiedzieć.

-Tak, a w bidulu raczej nie mamy prywatności. Wiesz, dzieciaki ciągle latają w kółko i w ogóle...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin