Jordan Penny - Cena spokoju.pdf

(701 KB) Pobierz
Penny Jordan
Cena spokoju
Tłumaczenie:
Barbara Janowska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Courage zdołała zapanować nad sobą i przestała nerwowo wygładzać spódnicę
kostiumu, kopii modelu Chanel, którą zamówiła w Hongkongu za jedną dziesiątą
ceny oryginału. Była bodaj ostatnią z kandydatek, które czekały na rozmowę
kwalifikującą do otrzymania posady osoby zarządzającej posiadłością Gideona
Reynoldsa, bogatego biznesmena.
W zwykłych okolicznościach aż tak by się nie denerwowała. Miała za sobą
poważne i trudne rozmowy, podczas których musiała się zaprezentować od jak
najlepszej strony, aby zostać zatrudniona. Nigdy jednak nie pragnęła zdobyć pracy
tak rozpaczliwie jak tym razem. Nie było istotne to, że ma do wykonywania jej
pełne kwalifikacje, być może nawet za wysokie jak na czekające ją obowiązki.
Doświadczenie zdobyte w zarządzaniu centrami konferencyjnymi w sieci
luksusowych hoteli europejskich nie bardzo dałoby się wykorzystać w sennym
miasteczku targowym, jakim było Dorset. Ostatni weekend spędziła, zapełniając
półki w jednym z lokalnych supermarketów i była bardzo zadowolona z możliwości
zarobienia pieniędzy.
Problem tkwił w tym, że branża hotelowa, nawet ta na stosunkowo wysokim
poziomie, nie płaciła szczególnie dobrze. Dawniej nie miało to dla Courage
większego znaczenia. W przeszłości zamiłowanie do tego rodzaju zajęcia
i dodatkowe korzyści, takie jak darmowe podróże, możliwość poznawania nowych
ludzi, wolne od opłaty czynszowej mieszkanie – rekompensowała jej z nadwyżką
niezbyt wygórowaną pensję. Recz w tym, że wtedy nie musiała się martwić o nikogo
prócz siebie. Nie ciążyła jej, tak jak teraz, świadomość, że ukochana babcia
wkrótce będzie rozpaczliwie potrzebowała jej pomocy, także finansowej.
Byli pracodawcy wykazali dużo zrozumienia, pozwalając Courage zerwać umowę
bez wcześniejszego wypowiedzenia. Okazało się to konieczne, ponieważ babcia nie
powiadomiła jej o swojej sytuacji, nie chcąc jej martwić. To lekarz, stary przyjaciel
rodziny, skontaktował się z Courage i ją zaalarmował. Zresztą, babcia nie znała
całej prawdy o stanie swojego serca i zagrożeniu własnego zdrowia.
„Tak, możemy chorą operować i zastąpić zniszczoną tkankę, ale czas oczekiwania
na taką operację wynosi co najmniej dwa lata” – wyjaśnił lekarz w odpowiedzi na
pytanie Courage. „Pani babka jest bardzo silną kobietą, tyle że przekroczyła
sześćdziesiątkę, a stan jest bardzo poważny, więc kolejne dwa lata…”
Nie mogła znieść myśli, że straciłaby babcię lub była świadkiem, jak ona cierpi.
Była pełna energii i optymizmu, wspierała Courage, jako jedyna dawała jej poczucie
bliskości i bezpieczeństwa, podnosiła na duchu, sprawiała, że czuła się kochana.
– Przyjechałaś do domu? – zdziwiła się starsza pani, gdy Courage zjawiła się bez
uprzedzenia. – Co to oznacza? A twoja praca, kariera?
– Och, wszystko w porządku – skłamała na poczekaniu Courage. – Po prostu
zostało mi jeszcze trochę urlopu do wykorzystania i szczerze mówiąc, pomyślałam,
żeby zrobić sobie przerwę, aby mieć trochę czasu na przemyślenie, dokąd
zmierzam i czego chcę. Firma zaproponowała mi prowadzenie nowego centrum
konferencyjnego w Hongkongu i…
– I co? – zainteresowała się żywo babcia. – To okazja, na którą od dawna
czekałaś, na którą zapracowałaś.
– W pewnym sensie – zgodziła się Courage. – Gdyby jednak to było gdziekolwiek
indziej. W końcu nikt z nas nie wie, co będzie, gdy Hongkong wróci do Chin.
– Co konkretnie chcesz przez to powiedzieć? Odrzuciłaś tę ofertę?
Courage zauważyła błysk podejrzliwości w oczach babci, a wiedząc, jak jest
dumna – tę dumę po niej odziedziczyła – złamała jedną ze swoich żelaznych zasad
i po raz drugi pozwoliła sobie na kłamstwo.
– Tak całkiem jej nie odrzuciłam. Firma dała mi trzy miesiące do namysłu.
– Trzy miesiące to dużo. Dotychczas mogłaś przyjeżdżać do domu najwyżej na
parę tygodni – zauważyła babka.
– Właśnie dlatego mam tyle zaległego urlopu.
Courage zapytała lekarza o możliwość przeprowadzenia prywatnej operacji, ale
załamała się, gdy podał jej cenę zabiegu. Wiedziała, że nie ma możliwości
zgromadzenia tysięcy funtów. Niewielki domek, w którym mieszkała babcia, został
zapisany notarialnie towarzystwu ubezpieczeniowemu, które w zamian wypłacało
starszej pani dożywotnią rentę. Courage nie zdołała zgromadzić oszczędności,
a poza babcią nie miała krewnych, do których mogłaby się zwrócić o pomoc.
Ojciec, jedyne dziecko babci, zmarł, zanim Courage wyszła z wieku dziecięcego,
a jej matka utonęła w czasie wakacji, które spędzała z drugim mężem i jego
przyjaciółmi.
Zadrżała na samą myśl o ojczymie. Wciąż jeszcze nienawidziła zarówno jego, jak
i wspomnień z tamtych lat…
Odsunęła je od siebie, skupiając się na aktualnej sytuacji. Rozejrzała się po
eleganckim pomieszczeniu, w którym teraz się znajdowała, w napięciu oczekując na
rozmowę kwalifikacyjną. Stały tu drogie antyki, okna zdobiły jedwabne zasłony,
a ściany zapełniały obrazy. Uświadomiła sobie nagle, że kiedyś i ona mieszkała
w równie wytwornym otoczeniu.
Londyński dom jej ojczyma, choć nie tak duży jak piękna rezydencja w stylu
georgiańskim, należąca do Gideona Reynoldsa, był również zapełniony cennymi
dziełami sztuki i antykami. Został zaprojektowany z myślą o tym, żeby czynić
wrażenie na tych, dzięki którym ojczym zbijał majątek, mamiąc ich bogactwem
i luksusem, za którym ukrywał prawdziwą naturę.
Policja określiła tę działalność jako oszustwo, chociaż była to zwykła kradzież.
Ojczymowi udało się jednak wykręcić od kary za popełnione przestępstwo,
podobnie jak uniknąć poniesienia konsekwencji za to, co robił, i za te życia ludzkie,
które zniszczył. Z ostatnich wiadomości, które dotarły do Courage, wynikało, że
zamieszkał w Meksyku, ponieważ zakazano mu powrotu do Stanów Zjednoczonych,
gdzie osiedlił się po tragicznej śmierci jej matki.
Naturalnie, nie było żadnego porównania między poziomem życia jako pasierbicy
bogatego człowieka, a tym, na co mogła liczyć, mieszkając z babcią w jej małym
wiejskim domu w Dorset. Nie żywiła jednak nigdy najmniejszych wątpliwości, co
wolała.
Courage zauważyła, że ostatnia poprzedzająca ją kandydatka przebywała na
wstępnym spotkaniu znacznie dłużej niż inne zainteresowane podjęciem pracy, co,
jak uznała, mogło oznaczać, że ona już nie będzie wzięta pod uwagę. Byłaby wielka
szkoda, ponieważ nie posiadała się ze szczęścia, gdy wcześniej skontaktowała się
z nią agencja pośrednictwa pracy, w której się zarejestrowała.
„To niezupełnie takie zajęcie, do jakiego jest pani przyzwyczajona” – uprzedziła ją
przepraszającym tonem urzędniczka. „Przypuszczam, że pani kwalifikacje
pozwalają na coś więcej niż bycie zarządzającą domem, ale pensja jest bardzo
wysoka, transport zapewniony i, co nie bez znaczenia, będzie pani pracowała
zaledwie trzydzieści dwa kilometry od domu pani babki.” – Powiedziawszy to,
przedstawiła zakres obowiązków i wymagania pracodawcy.
Wysłuchawszy urzędniczki, Courage zgodziła się w duchu z jej oceną.
Potencjalny pracodawca, niezwykle bogaty biznesmen, chciał mieć kogoś, kto
zajmowałby się jego wiejską posiadłością. Do obowiązków takiej osoby należałoby
również urządzanie spotkań towarzyskich i biznesowych, utrzymywanie kontaktów
z personelem biura w Londynie, kierowanie służbą, a podczas wizyt zagranicznych
klientów organizowanie im pobytu i zapewnianie wszelkich wygód.
Gideon Reynolds był prezesem i głównym udziałowcem sieci doskonale
prosperujących firm, człowiekiem, który zgromadził fortunę i zyskał nazwisko
w gorączkowych latach osiemdziesiątych. W odróżnieniu od przedsiębiorców,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin