Józef Kossecki - (1999) Historia systemu sterowania społecznego Kościoła Katolickiego.pdf

(858 KB) Pobierz
Józef Kossecki
HISTORIA SYSTEMU
STEROWANIA
SPOŁECZNEGO
KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
Kielce 1999
2
PRZEDMOWA
Kościół katolicki i jego system sterowania społecznego bardzo często
postrzegany jest u nas przez pryzmat tzw. mroków średniowiecza. Przez wiele lat
propaganda i urzędowa nauka historii w PRL starała się utrwalić w świadomości
naszego narodu stereotyp
mroków średniowiecza.
Ten stereotyp nadal funkcjonuje w
społeczeństwie. Feudalizm charakteryzuje się przy tym jako ustrój, w którym szlachta i
duchowieństwo uciskały bezlitośnie chłopów - nic im w zamian nie dając, odsuwały od
wszelkiego wpływu na życie publiczne mieszczaństwo, posługując się aparatem
kościelnym i religią jako swoistym
opium dla ludu
(według znanego sformułowania K.
Marksa). Nad tymi
mrokami średniowiecza
unosił się upiór inkwizycji jako symbol
klerykalizmu i zacofania.
W wydanej w 1951 r. istorii Polski
H
napisanej przez dwie znane historyczki -
wychowawczynie całego pokolenia naszych oficjalnych badaczy historii - Gryzeldę
Missalową i Janinę Schoenbrenner, czytamy: możni panowie, biskupi, opaci i
(...)
1
rycerze żyli w dostatkach z owoców pracy chłopów, kosztem ich krzywdy iemia zaś
.Z
należała do tych, którzy stanowili siłę zbrojną i sprawowali rządy, ale sami już nie
pracowali. Żyli oni z wyzysku pracy chłopa. Tego ich przywileju strzegło prawo,
broniło państwo. (...) Magnaci świeccy i duchowni, szlachta, król - to klasa feudałów,
2
klasa wyzyskiwaczy. Właśnie na chłopach ciążył ich feudalny wyzysk W tejże książce
.
znajduje się przemawiający do wyobraźni rysunek przedstawiający chłopa w tzw.
gąsiorze, obok którego stoi dumny i bezlitosny szlachcic
3
.
Stereotypowa, wbijana ludziom do głowy, wiedza o średniowieczu, stanowiła (i
nadal stanowi) bardzo istotne narzędzie walki z wpływami Kościoła katolickiego w
Polsce, faktem jest bowiem, że to Kościół był głównym wychowawcą społeczności
średniowiecznej Europy i zasadniczym ośrodkiem ówczesnych procesów sterowania
społecznego. Nic więc dziwnego, że propaganda PRL - zwłaszcza w okresie
stalinowskim - tłumaczyła ludziom, że religia i Kościół to średniowieczny przeżytek,
który w nowym ustroju sprawiedliwości społecznej musi zanikać, aby w końcu ulec
całkowitej likwidacji. Współcześni całkowicie zlaicyzowani - czy wręcz zateizowani -
liberałowie w gruncie rzeczy najczęściej wyznają podobne poglądy.
Stereotyp
mroków średniowiecza
okazał się tak skuteczny, że w pewnym
okresie został przyjęty niemal jako pewnik nawet przez wielu tzw. postępowych
intelektualistów katolickich. Nawet księża bardzo często woleli milczeć niż dawać
świadectwo prawdzie o średniowieczu (o ile ją znali). Jakaż więc jest ta prawda?
1
G. Missalowa, J. Schoenbrenner,
Historia Polski,
Warszawa 1951, s. 30.
2
Tamże, s. 37.
3
Tamże, s. 92.
3
Przede wszystkim warto zauważyć, że nawet Karol Marks i Fryderyk Engels -
których wszak trudno podejrzewać o klerykalizm albo uważać za
piewców feudalizmu
-
wyraźnie stwierdzili, że na określonym etapie rozwoju społecznego, średniowieczny
ustrój feudalny stanowił bardzo istotny postęp w stosunku do starożytnego ustroju
niewolniczego, zaś przejście od niewolnictwa do feudalizmu to przede wszystkim
zasługa chrześcijaństwa. Marks stwierdził też, że religia jest sumieniem nieczystego
świata. O tych konstatacjach Marksa i Engelsa wielu zawodowych marksistów w PRL
zdawało się zapominać. Ale na tym nie koniec.
W okresie rozkwitu stosunków feudalnych w średniowieczu panował system
równowagi społecznej. Zasadniczym elementem średniowiecznej gospodarki było
rolnictwo i znaczna większość ludności ówczesnej Europy mieszkała na wsi, ludność
miast była stosunkowo nieliczna. Np. w roku 1000 ludność Polski szacowana jest na
około 1 milion, na przełomie XIII i XIV wieku około 2 miliony. W XIV wieku stolica
Polski Kraków miał ok. 12-14 tysięcy mieszkańców, Wrocław ok. 17 tysięcy, Głogów
11 tysięcy, ważniejsze stolice księstw po 4 do 6 tysięcy, inne ważniejsze miasta jak
Nowy Sącz, Racibórz, po 2 do 3 tysiące, zaś 75% miast polskich stanowiły miasteczka
liczące mniej niż tysiąc mieszkańców. Mieszczaństwo stanowiło w tym okresie około 14
% ludności Polski, nic więc dziwnego, że nie ono było dominującym stanem
społecznym.
Rycerstwo obowiązane było do pełnienia służby wojskowej, pełniąc
równocześnie inne rodzaje służby publicznej, zapewniając bezpieczeństwo całemu
krajowi, a przede wszystkim chłopom (mieszczanie byli obowiązani tylko do obrony
swego miasta).
Chłopi nie musieli pełnić służby wojskowej i w zamian za ochronę, którą im
zapewniało rycerstwo, byli zobowiązani do płacenia czynszu, składania danin, a także
renty odrobkowej, która w średniowieczu - w XII i XIII wieku, w Polsce, we wsiach na
prawie niemieckim, nie była zbyt uciążliwa i wynosiła dwa dni w roku lub obowiązek
uprawy na rzecz pana dwu morgów gruntu. Chłopi osadzani na prawie niemieckim mieli
swoje organy samorządowe oraz sołtysów, którzy otrzymywali dział ziemi wolnej od
czynszów, a także partycypowali w dochodach z czynszów i byli namiestnikami pana w
stosunku do wsi - z tej racji sołtysi byli obowiązani do służby wojskowej.
Jeszcze na przełomie XV i XVI wieku, gdy szlachta zaczęła ograniczać prawa
chłopów (a był to już okres Odrodzenia, nie zaś średniowiecza) przeprowadzając na
sejmach w 1520 r. w Bydgoszczy i w 1521 r. w Toruniu ustawy dotyczące poddaństwa
chłopów, praca na pańskim gruncie została określona w wymiarze jednego dnia w
tygodniu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ówczesną średnią wieku i średnią ilość lat
aktywności zawodowej naszych chłopów, wówczas łatwo się przekonać, że sumaryczna
liczba dni odpracowanych przez statystycznego chłopa, w ciągu jego życia, na pańskim
gruncie, wyniesie ekwiwalent kilku lat, co można uznać za swego rodzaju ekwiwalent
służby wojskowej. A więc pod tym względem chłopi odbywali coś w rodzaju zastępczej
służby wojskowej w postaci pańszczyzny, a więc posiadali prawa, o które nasza
młodzież do niedawna musiała ciężko walczyć narażając się niejednokrotnie na szykany
i represje ze strony władz.
Autentyczny wyzysk i ucisk chłopów rozwinął się najbardziej, bynajmniej nie
w średniowieczu, lecz od XVI wieku, w okresie rozwoju gospodarki towarowo-
pieniężnej. Obserwacja ruchu cen i płac w tym czasie w Polsce wskazuje, że najszybciej
wzrastały ceny artykułów zbożowych. Warunki rynkowe - zarówno krajowe jak i
4
europejskie - zdecydowanie uprzywilejowały produkcję rolną, zachęcając do jej
rozwijania.
Dawna szlachta rycerska, która żyła w stosunkowo surowych warunkach,
kultywując cnoty chrześcijańskie, zaczyna zamieniać się w szlachtę folwarczną, która
bardzo chętnie obowiązek obrony kraju przerzuca na wojska najemne, sama zaś nabiera
zamiłowania do zbytku, starając się bogacić.
Dawna średniowieczna równowaga społeczna zostaje zachwiana, powstaje
bardzo niebezpieczna społeczna
mieszanka wybuchowa
składająca się z pozostałości
dawnych stosunków feudalnych, które szlachta wykorzystuje do wyzysku i ucisku
chłopów, oraz nowych stosunków rynkowych, będących zalążkiem nowego systemu
kapitalistycznego. To właśnie ta mieszanka - nie zaś zrównoważony system społeczny
średniowiecza - stworzyła warunki nie do zniesienia zarówno dla mieszczaństwa, jak i
dla chłopów, które prędzej czy później musiały doprowadzić do rewolucji, albo też do
upadku państwa.
A jak było z osławioną inkwizycją, która wszak powstała i rozwinęła się w
średniowieczu?
Religia katolicka stanowiła ideowo-moralną podstawę średniowiecznego
systemu społecznego w Europie, a Kościół katolicki był głównym organizatorem życia
duchowego i wychowawcą społeczeństw europejskich. Ówczesne monarchie traktowały
religię chrześcijańską jako ideologię państwową. W tej sytuacji wszelkie herezje,
podważające panujący system religijny musiały być traktowane jako niebezpieczne dla
panującego porządku społecznego. Trzeba też brać pod uwagę, że przedstawiciele
niektórych ruchów dysydenckich - jak np. francuscy albigensi, nie byli niewinnymi
barankami, ograniczającymi się do działalności apostolskiej, lecz potrafili mordować
księży katolickich i katolików świeckich, którzy nie chcieli się przyłączyć do ich ruchu.
W tej sytuacji trudno się dziwić, że władze - zarówno kościelne jak i państwowe -
zastosowały wobec nich typowe dla ówczesnej epoki policyjne metody walki.
Instytucja inkwizycji spełniała w owym czasie faktycznie funkcje policji
politycznej i sądów politycznych, których metody nie różniły się wiele od
standardowych metod policyjnych i procesowych stosowanych przez ówczesny świecki
aparat państwowy, a tylko w sferze procesów informacyjnych znacznie je wyprzedzały.
Powszechnie znane są zewnętrzne efekty działalności inkwizycji - w postaci
tortur i stosów, na których płonęli heretycy, mniej natomiast znana jest jej tajna
działalność informacyjna, która stanowiła podstawę skuteczności jej działania i w
ramach której inkwizytorzy stosowali zaawansowane - jak na owe czasy - metody
policyjne. W okresie szczytowego rozwoju inkwizycji, na przełomie schyłku
średniowiecza i początków czasów nowożytnych, jej przedstawiciele, do czynności
czysto represyjnych wykorzystywali aparat państwowy, natomiast informacyjna strona
ich działalności była przez Kościół pilnie strzeżona.
Czytelnik różnych publikacji wydawanych w PRL (a i teraz często jest nie
lepiej), w których wspomina się o działalności inkwizycji, może sobie wyrobić o niej
bardzo złe zdanie, dochodząc do przekonania, że wystarczył jakiś byle donos
rozhisteryzowanej baby, by posłać na tortury, a nawet na stos niewinnego człowieka.
Oczywiście mogły zdarzać się i takie przypadki, ale bynajmniej nie stanowiły one reguły
w okresie szczytowego rozwoju inkwizycji.
Kiedy ekipa inkwizytorów przystępowała do rozpracowywania jakiejś
organizacji heretyckiej, z reguły rozpoczynała swą działalność od ogłoszenia tygodnia
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin