Seksualność - błogosławieństwo czy przekleństwo M.Dziewiecki.docx

(108 KB) Pobierz

ks. Marek Drzewiecki

 

W serii KIEROWNICTWO DUCHOWE

ukazały się książki:

o. Anselm Griin OSB     v Zamienić rany w perły

o. Anselm Griin OSB Bóg w mojej historii życia

o. Mieczysław Kożuch SJ Jak korzystać z kierownictwa duchowego

o. Amedeo Cencini FdCC Od wychowania dojormacii

o. Pierre-Marie Delfieux Jak modlić się w "gwarze miasta"?

 

Seksualność - błogosławieństwo czy przekleństwo?

 

Wydawnictwo SALWATOR Kraków

 

Wstęp

Redakcja.

Edyta Manecka-Sztok

 

 

 

 

Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Grzegorz Sztok

Projekt okładki              ....... ,

Wydawnictwo SALWATOR              '

Na okładce              "*

Francesco Fuńn\,Adam i Ewa w ziemskim raju

Tekst pochodzi z sesji, która odbyta się

w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów

w Krakowie (7-9 maja 2004 r.)

Imprimi potest

ks. Jerzy Madera SDS, prowincjał

l.dz. 176/P/04

Kraków, dnia 26 kwietnia 2004 r.

i 2004 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 83-89289-46-6

Wydawnictwo SALWATOR

ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków

tel. (0-12) 260-60-80, fax (0-12) 269-17-32

e-mail: wydawnictwo@salwator.com

www.salwator.com

 

Chrześcijaństwo widzi ludzką seksualność w sposób bardzo pozytywny. W Piśmie Świętym ukazywana jest ona jako jeden z symboli miłości Boga do człowieka. Jej sensem jest bowiem wyrażanie najbardziej niezwykłej miłości, jaka może zaistnieć miedzy mężczyzną a kobietą, a mianowicie miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Pozytywne patrzenie na ludzką seksualność nie wyklucza jednak realizmu w tej dziedzinie. W taki właśnie pozytywny, a jednocześnie realistyczny sposób Kościół patrzy na seksualność człowieka. Z jednej strony ostrzega przed zagrożeniami i krzywdami w tej dziedzinie. Z drugiej ukazuje wielkość człowieka, który jest zdolny do tego, by kierować własną seksualnością w sposób świadomy i odpowiedzialny, a zatem własną mocą. Bez sięgania po substancje chemiczne. Bez popadania w uzależnienia. Bez wyrządzania krzywdy sobie i innym ludziom.

 

Po grzechu pierworodnym nikomu nie jest łatwo w dojrzały sposób kierować seksualnością. Porażki w tej dziedzinie okazują się wyjątkowo dotkliwe i bolesne. Prowadzą do dramatycznych krzywd, grzechów, uzależnień, patologii, przestępstw, a nawet do fizycznej śmierci. W odniesieniu do sfery seksualnej nie istnieje zatem obszar neutralny. Człowiek, który nie kieruje swoją seksualnością w dojrzały sposób, sprawia, że staje się ona dla niego miejscem cierpienia i przekleństwa, zamiast być miejscem radości i błogosławieństwa. Kościół przypomina współczesnemu człowiekowi, że dojrzale przeżywana i wyrażana seksualność jest sposobem wyrażania wiernej i wyłącznej miłości małżeńskiej oraz miejscem odpowiedzialnego przekazywania życia. Natomiast seksualność przeżywana w sposób oderwany od prawdy, miłości i płodności staje się miejscem wyrażania przemocy (np. gwałt czy molestowanie seksualne) i przekazywania śmierci (np. choroba AIDS czy aborcja).

Niniejsza publikacja składa się z dwóch części. Część pierwsza demaskuje takie sposoby przeżywania i wyrażania seksualności, które sprzeciwiają się Bożemu zamysłowi i które w konsekwencji pro-

 

wadzą do konfliktów i krzywd. Część druga opisuje warunki, które trzeba spełnić, aby osiągnąć dojrzałą integrację seksualną, czyli aby zharmonizować tę sferę życia z naturą i godnością człowieka, który jest powołany do życia w świętości i wolności dzieci Bożych.

 

Część l

Bolesne oblicza ludzkiej seksualności

 

1. Seksualność bez prawdy

Tchórzostwo wobec prawdy

Istnieje bezpośredni związek między sposobami myślenia danego człowieka o sobie i o sensie ludzkiego życia a sposobami wyrażania swego człowieczeństwa i swojej seksualności. Zaburzone myślenie prowadzi do zaburzonych zachowań i krzywd. Człowiek jest istotą rozumną, ale może korzystać ze swojej zdolności myślenia nie po to, by szukać prawdy, lecz po to, by od niej uciekać. Może tak bardzo manipulować własnym myśleniem, że zaczyna nałogowo oszukiwać samego siebie i może doprowadzić się do śmierci. Przykładem są tu alkoholicy czy narkomani, którzy w większości przypadków tak długo wmawiają sobie, że nie są uzależnieni, aż umierają. Podobnie większość umierających na AIDS to ludzie, którzy wmawiali sobie, że prezerwatywa gwarantuje im "bezpieczny" seks.

11

 

Oszukiwanie samego siebie doszło obecnie do takich rozmiarów, że logiczne myślenie na temat człowieka i jego zachowania stało się "niepoprawne" politycznie, a rodzice i nauczyciele boją się przypomnieć swoim wychowankom (a może i samym sobie?) nawet o tak oczywistym fakcie jak ten, że czystość przedmałżeńska i wierność małżeńska to jedyne sposoby, które skutecznie chronią przed AIDS oraz przed wszystkimi innymi bolesnymi konsekwencjami zaburzonej seksualności. Tchórzostwo współczesnego człowieka wobec prawdy o sobie i o własnym postępowaniu doszło już do takiego stopnia, że nawet cenzurujemy język, którego używamy. Dla przykładu, nie wypada obecnie powiedzieć, że ktoś kłamie, tylko że mówi prawdę inaczej, albo że ktoś zabija własne dziecko, tylko że "rozwiązuje" swoje problemy społeczne czy finansowe. Okazuje się, że o ile w systemach totalitarnych ludzie boją się mówić to, co myślą, o tyle w "nowoczesnych" demokracjach boją się myśleć. Mają oczy, które nie widzą, i uszy, które nie słyszą. Uciekają od prawdy o własnym postępowaniu. Naukowcy z dumą twierdzą, że żyjemy w społeczeństwie informatycznym, które opiera się na wy-

12

mianie wiedzy. Tymczasem współczesne społeczeństwo opiera się na wymianie wiedzy na temat świata zewnętrznego oraz na wymianie fikcji na temat człowieka!

W konsekwencji modne są współcześnie zupeł

nie absurdalne ideologie i mity na temat człowie

ka i jego życia. Najgroźniejszym z tych mitów jest

przekonanie, że istnieje łatwe do osiągnięcia szczę

ście: bez Boga, bez zasad moralnych, bez miłości,

prawdy i odpowiedzialności, bez czujności i dys

cypliny. Kto ulega takiemu mitowi, ten powtarza

dramat grzechu pierworodnego, który polegał na

iluzji, że człowiek potrafi bez Boga - a nawet wbrew

Niemu - odróżnić to, co go rozwija od tego, co

go niszczy. Tymczasem bez Boga potrafimy jedy

nie mylić dobro ze złem i czynić zło. Współczesne

mity i iluzje mówią, że każdy ma "swoją" prawdę,

że wszystko należy tolerować (może z wyjątkiem...

Kościoła katolickiego), że wszyscy powinni żyć na

luzie, kierować się popędami, emocjami i sponta

nicznością, że istnieje wychowanie bez stresu, że

szkoła powinna być neutralna światopoglądowo, że

wolność to czynienie tego, co łatwiejsze, a nie tego,

co wartościowsze.

 

13

 

 

 

Ucieczka od prawdy o człowieku w nieuchronny sposób prowadzi do ucieczki od prawdy o ludzkiej seksualności. Także w tej sferze wiele jest ideologicznych manipulacji i groźnych mitów. Jednym z takich absurdalnych mitów jest twierdzenie, że zachowania w sferze seksualnej to prywatna sprawa każdego człowieka. Tymczasem mogą być one tak szkodliwe, że większość z nich zakazana jest kodeksem karnym, a nie tylko normami moralnymi. Inny mit głosi, że sensem ludzkiej seksualności jest zaspokajanie doraźnej przyjemności bez żadnych zobowiązań i konsekwencji. A jednak kierowanie się doraźną przyjemnością prowadzi do uzależnień seksualnych i przestępstw. Popatrzmy na inne istotne prawdy o ludzkiej seksualności, od których współczesny człowiek ucieka.

Seksualność "termometrem" dojrzałości

Nie jest przypadkiem fakt, że niektórzy ludzie nie mają z własną seksualnością większych problemów i nie pozwalają się skrzywdzić w tej dziedzinie. Inni natomiast zupełnie nie radzą sobie z tą sferą, popadając w uzależnienia, choroby, załamania psychiczne, przestępstwa czy stany samobójcze. Obo-

 

14

wiązuje tu bowiem zasada, że sposób przeżywania i wyrażania własnej seksualności ściśle wiąże się z ogólną kondycją danej osoby, z jej sposobem przeżywania siebie i własnego życia.

Im bardziej człowiek jest dojrzały w sterze psychicznej, moralnej, duchowej, religijnej i społecznej, tym łatwiej przychodzi mu dojrzale kierować swoją seksualnością. Im więcej miłości doświadcza oraz im bardziej potrafi kochać, tym jest spokojniejszy i rozważniejszy w sferze seksualnej. Z kolei, im bardziej ktoś jest niedojrzały i nieszczęśliwy, im mniej doświadcza miłości od swoich bliskich oraz im mniej potrafi kochać, tym większe przejawia problemy, napięcia i trudności w sferze seksualnej. Z tego właśnie powodu przykazanie "Nie cudzołóż" jest szóstym, a nie pierwszym przykazaniem. Aby rozsądnie kierować własną seksualnością, trzeba przede wszystkim respektować pierwszych pięć zasad, które proponuje nam Dekalog. Trzeba uważać, by w miejsce Boga nie postawić żadnej osoby, rzeczy czy przyjemności (przykazania 1-3). Trzeba mieć dojrzałe więzi rodzinne oparte na miłości, wzajemnym szacunku rodziców i dzieci oraz na poczuciu bliskości

 

15

 

 

 

i bezpieczeństwa (czwarte przykazanie). Trzeba także zająć dojrzałą postawę wobec życia i zdrowia własnego oraz innych ludzi (piąte przykazanie). Jeśli ktoś ubóstwia siebie, innych ludzi albo jakąś chwilową przyjemność, jeśli ma zaburzone więzi rodzinne albo lekceważy zdrowie i życie, jeśli kłamie i kradnie, to nie jest w stanie rozsądnie kierować swoją seksualnością.

Dla ludzi nieszczęśliwych i żyjących poza miłością sfera seksualna staje się wręcz chorobliwie atrakcyjna, a to z kilku powodów. Po pierwsze, przyjemność seksualna wydaje im się jedyną czy główną drogą do szczęścia, za którym bardzo tęsknią i którego nie są w stanie osiągnąć. Po drugie, seksualność jest dla takich ludzi jednym ze sposobów odreagowania napięć i niepokojów, których jest przecież wiele w życiu szczególnie tego, kto nie kocha i nie czuje się kochany. Po trzecie, ludzie nieszczęśliwi dramatycznie zawężają swoje pragnienia i aspiracje, gdyż nie czują się na siłach, by dążyć do miłości, prawdy, świętości czy radości życia. Stają się coraz bardziej podatni na nałogi. Chętnie sięgają po nikotynę, alkohol, narkotyki czy seks. Zaburzona aktywność seksualna nie wynika wtedy

 

16

z tego, że młodzi odczuwają wyjątkowo silny popęd, ale z tego, że są nieszczęśliwi i próbują za pomocą seksualności odreagować swoje napięcia psychiczne, moralne czy społeczne. Nastolatkom tym bardziej grozi masturbacja, współżycie przedmałżeńskie czy sięganie po pornografię, im bardziej żyją poza szczęściem i miłością, im więcej przeżywają napięć, niepokojów i konfliktóww domu rodzinnym, w szkole, w grupie rówieśników czy znajomych, a także w relacji z samym sobą. Seksualność może być zatem drogą błogosławieństwa jedynie dla ludzi szczęśliwych i umiejących kochać. Istnieje wyraźna analogia między zaburzoną seksualnością, typową dla ludzi nieszczęśliwych, a narkotykiem. Po pierwsze, zarówno aktywność seksualna ludzi nieszczęśliwych, jak i sięganie po narkotyk ma na celu odreagowanie bolesnych napięć i niepokojów oraz poszukiwanie choćby chwili zadowolenia, którego brakuje im w codziennym życiu. Po drugie, zarówno od niedojrzałej seksualności, jak i od narkotyku człowiek szybko się uzależnia, popadając w dramatyczne zaburzenia i cierpienia. Po trzecie, zarówno na niedojrzałej seksualności, jak i na narkotykach można dużo zarobić. Właśnie

 

 

17

 

 

dlatego sprzedawcy śmierci sugerują, że istnieją tzw. "miękkie" narkotyki, a sprzedawcy pornografii, prostytucji czy antykoncepcji mówią, że w dziedzinie seksualnej żadne zachowania nie są szkodliwe albo że prezerwatywa gwarantuje "bezpieczny" seks. W obu przypadkach powodem kłamstw i manipulacji jest chęć zdobycia nieszczęśliwego, a przez to "dobrego" i "wiernego" klienta, któremu można sprzedać najbardziej toksyczne towary i na którym można dużo zarobić.

Toksyczni "wychowawcy" i toksyczne iluzje

Obecnie jednym ze zdumiewających zjawisk jest to, że im więcej osób uważa się za specjalistów w uczeniu nas drogi do szczęścia i satysfakcji, tym więcej jest wśród nas ludzi nieszczęśliwych, poranionych i bezradnych. Dzieje się tak z kilku powodów. Sztuki szczęśliwego życia próbują nas bowiem uczyć ci, którzy sami żyć nie umieją, np. znerwicowani pedagodzy, skorumpowani politycy, roz-wiedzeni seksuolodzy czy negujące własną płeć feministki. Ponadto większość współczesnych "specjalistów" od szczęśliwego życia popełnia ten sam błąd, czyli obiecuje nam łatwe szczęście, nie

 

18

 

istniejące przecież na tej ziemi. Poza tym współcześnie dominuje kultura ponowczesności, która pod mile brzmiącym hasłem "wyzwolenia" człowieka od wszelkich norm moralnych, społecznych i religijnych w rzeczywistości prowadzi do nowych form niewolnictwa, uzależnień i cierpień na nieznaną wcześniej skalę. Innymi słowy, coraz częściej proponowane są nieszczęsne pomysły na osiągnięcie szczęścia. Popatrzmy na kilka typowych przykładów.

Pierwszy z oczywistych błędów polega na przekonaniu, że dążenie do szczęścia jest najlepszym sposobem na jego osiągnięcie. Tymczasem w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie, gdyż szczęście nie jest osiągalne wprost. Jest ono konsekwencją życia opartego na miłości i prawdzie, wolności i odpowiedzialności, szlachetności i dojrzałości. Ktoś, kto za wszelką cenę dąży do osiągnięcia szczęścia, nie stara się kochać, być ofiarnym czy stawiać sobie koniecznych wymagań. Skupia się jedynie na tym, co wydaje mu się w tym momencie miłe, łatwe i przyjemne, nie wymagające wysiłku ani pracy nad sobą. Ktoś taki postępuje w sposób, który oddala go od szczęścia. Staje się

 

 

19

 

 

nadmiernie skoncentrowany na samym sobie, na własnych odczuciach, przeżyciach i potrzebach. Takie przesadne, czasem chorobliwe skupianie się na sobie i na dążeniu do szczęścia prowadzi do coraz większych lęków, napięć i rozczarowań.

Drugi naiwny pomysł na szukanie szczęścia polega na myleniu przyjemności ze szczęściem. Szczęście to jednak coś znacznie więcej niż przyjemność. Chwilowa przyjemność jest pospolita, gdyż może ją osiągnąć każdy, nawet jeśli jest niedojrzały, ma zaburzenia czy załamania. Natomiast radość jest arystokratyczna, gdyż może jej doświadczyć tylko ten, kto kocha. Aby osiągnąć doraźną przyjemność, wystarczy zjeść coś, co nam smakuje, zaspokoić jakieś odruchy popędowe albo wstrzyknąć sobie narkotyk. Jednak żadna przyjemność nie gwarantuje szczęścia. Przeciwnie, prowadzi do zawężenia pragnień i uzależnień, a w konsekwencji do cierpienia, a nawet śmierci. Tak się dzieje w przypadku tych, którzy dla chwili przyjemności sięgają po alkohol czy narkotyk albo decydują się na współżycie seksualne kosztem zdrowia i sumienia. W dzieciństwie każdy z nas przeszedł etap kierowania się wyłącznie tym, co sprawia przyjem-

20

 

ność. Dla niemowlęcia taka postawa jest czymś normalnym. Jednak powinna być ona tylko etapem w rozwoju, a nie sposobem na całe życie. Szczęście jest osiągalne tylko dla tych, dla których miłość, prawda, wierność i odpowiedzialność to coś znacznie ważniejszego niż chwilowa przyjemność. Cywilizacja oparta na doraźnej przyjemności jest nie tylko cywilizacją uzależnień i śmierci, jest też cywilizacją rozpaczy. To jest przecież rozpaczliwa sytuacja, gdy największą aspiracją człowieka nie jest miłość, prawda, wolność, odpowiedzialność i trwała radość, lecz jedynie chwilowa przyjemność.

Kolejny nieszczęsny pomysł na szukanie szczęścia polega na wmawianiu sobie, że każdy sposób postępowania jest równie dobry i że człowiek sam potrafi odróżnić to, co go rozwija, od tego, co go krzywdzi i co oddala go od szczęścia. Tymczasem bez pomocy Boga człowiek potrafi jedynie mylić dobro ze złem i oszukiwać samego siebie. Kierowanie się subiektywnymi przekonaniami, zamiast prawdą i zdrowym rozsądkiem, prowadzi do rozczarowań i cierpień. Człowiek bowiem potrafi oszukiwać samego siebie. Niektórzy oszukują samych siebie tak długo i tak okrutnie, że z tego

 

 

21

 

 

powodu umierają. Tak właśnie czyni większość alkoholików czy narkomanów, którzy nawet w obliczu śmierci nadal wmawiają sobie, że nie są uzależnieni i że alkohol czy narkotyki wcale ich nie niszczą. Równie okrutnie oszukują siebie ci, którzy wmawiają sobie, że prezerwatywa gwarantuje im "bezpieczny" seks. Część z nich płaci za taką naiwność najwyższą cenę: śmierć z powodu choroby AIDS. Okazuje się, że w dyktaturze ludzie boją się mówić to, co myślą, a w demokracji boją się myśleć. Boją się zwłaszcza myśleć o sobie i własnym postępowaniu.

Jeszcze jednym z naiwnych sposobów szukania szczęścia jest przekonanie, że aby być szczęśliwym, trzeba "uwolnić się" od małżeństwa i rodziny. Tymczasem tylko w szczęśliwej i trwałej rodzinie można znaleźć poczucie bezpieczeństwa i optymalne warunki rozwoju. Niemniej groźnym mitem jest przekonanie, że związki homoseksualne są tak samo dobrą drogą do szczęścia, co związek kobiety i mężczyzny. Jednak ludzie żyjący w takich związkach są okaleczeni psychicznie (mają zaburzoną postawę wobec osób odmiennej płci) oraz fizycznie (nie mogą mieć własnych dzieci). Ponadto badania wy-

22

 

 

kazują, że u tych osób występują także zaburzenia w relacjach z osobami własnej płci, dlatego statystyczny homoseksualista przyznaje się do posiadania od kilkuset do kilku tysięcy "partnerów". W tej sytuacji ewentualna legalizacja "związków" homo-seksualnych byłaby legalizacją fikcji. Od szczęścia oddala także mit, że "wolne związki" są równie dobrą drogą do szczęścia jak małżeństwo. W rzeczywistości "wolne związki" nie istnieją, tak jąknie istnieje sucha woda czy kwadratowe koło. To wewnętrznie sprzeczne wyrażenie jest używane przez tych, którzy żyją w związkach nietrwałych, niewiernych i niepłodnych; w związkach, w których mogą doświadczyć jedynie chwilowej przyjemności, ale w których nigdy nie znajdą trwałego szczęścia.

Kolejny nieszczęsny sposób na szukanie szczęścia polega na przekonaniu, że aby być szczęśliwym, trzeba "wyzwolić" się od wszelkich norm i zasad moralnych. Tymczasem normy moralne chronią nas przed wyrządzaniem krzywdy sobie i innym ludziom oraz pokazują najpewniejszą drogę do osiągnięcia trwałego szczęścia. Podstawową przyczyną odrzucania norm moralnych jest fakt, że po grzechu pierworodnym łatwiej jest człowie-

23

 

kowi czynić zło, którego nie chce i które oddala go od szczęścia, niż dobro, którego pragnie i które przynosi trwałą radość. Gdyby łatwiejsze było czynienie dobra, to nikt z ludzi nie wyrządzałby sobie krzywdy i nie negowałby wartości, których zasadność jest zupełnie oczywista i potwierdzona codziennym doświadczeniem. Zwykle najpierw następuje odrzucenie jakiegoś dobra, którego osiągnięcie jest trudne, albo jakiejś prawdy, która stawia człowiekowi wymagania, a dopiero później następuje odrzucenie norm i wartości, które owe dobro lub ową prawdę chronią. W ten sposób jednak oddalamy się od szczęścia.

Wszystkie zasygnalizowane wyżej naiwne sposoby szukania szczęścia mają wspólną cechę - obiecują osiągnięcie łatwego szczęścia: bez Boga, bez zasad moralnych, bez zobowiązań, bez dyscypliny i pracy nad sobą. Pokusa szukania tego typu "szczęścia" to najbardziej niebezpieczna pułapka, jaką człowiek może zastawić na samego siebie. W taką właśnie pułapkę wpadli ludzie na początku historii ludzkości. Grzech pierworodny polegał na przekonaniu, że człowiek własną mocą potrafi odróżnić dobro od zła i że wystarczy złamać Boże nor-

24

 

 

my, aby samemu stać się jak Bóg. Czyż można wymyślić sobie łatwiejszą drogę do szczęścia? Okazało się jednak, że takie łatwe szczęście, według recepty człowieka, po prostu nie istnieje. W rzeczywistości mamy do wyboru tylko dwie możliwości: łatwe nieszczęście (oparte na czynieniu tego, co przychodzi mi w sposób łatwy i spontaniczny lub trudne szczęście (oparte na czynieniu tego, co mnie rozwija i co przynosi mi prawdziwą satysfakcję).

Szczęśliwy może być tylko ten, kto rozumie, że więź z Bogiem oraz kierowanie się Bożymi wartościami i przykazaniami to nie jakiś zbędny ciężar czy przejaw naiwności, ale zaszczyt i wyróżnienie oraz najpewniejsza droga do trwałego szczęścia. Nieszczęściem jest sytuacja, gdy ktoś rezygnuje z więzi z Bogiem albo gdy lekceważy normy i wartości, które Bóg proponuje. Taki człowiek zaczyna bowiem żyć poza miłością i prawdą, traci wolność i zdrowy rozsądek, radość życia i nadzieję na dobrą przyszłość. Oddala się w ten sposób od szczęścia i staje się bezradny wobec własnego życia, a także wobec własnej seksualności.

 

25

Toksyczne mity o ludzkiej seksualności

Jedną z cech naszej cywilizacji jest bezkrytyczne i natrętne promowanie mitów dotyczących ludzkiej seksualności. Mit pierwszy głosi, że wszystkie zachowania w sferze seksualnej są tak samo dobre i że ta sfera jest wyłącznie prywatną sprawą każdego człowieka. Mit ten jest nadal podtrzymywany, mimo że jest absurdalny i sprzeczny z oczywistymi faktami. Faktem jest przecież, że znaczna część zachowań seksualnych jest aż tak bardzo szkodliwa, że nie tylko narusza normy moralne, ale jest również zakazana przez kodeks karny. Oczywistym faktem jest również to, że niektóre zachowania seksualne prowadzą nie tylko do przestępstw, ale także do zranień fizycznych i psychicznych, do nałogów i uzależnień, do zaburzeń psychicznych i chorób fizycznych.

Inny, modny obecnie, mit głosi, że to badania naukowe powinny decydować o tym, które zachowania w sferze seksualnej są prawidłowe i roztropne. Jednak badania naukowe mogą jedynie rejestrować to, jak zachowują się poszczególni ludzie czy grupy społeczne. Nauki empiryczne nie są na-   \ tomiast w stanie określić, które zachowania są dój-   : rzałe oraz jaki jest ostateczny sens ludzkiej seksu-

26

 

alności. Ponadto coraz częściej okazuje się, że badaniami naukowymi się manipuluje, czyli że są one podporządkowane interesom sponsorów, a nawet samych badaczy. Naukowcy nie szukają wtedy prawdy, ale próbują "udowadniać" przyjęte z góry tezy. Jeśli badania skuteczności stosowania prezerwatyw przeprowadzane są za pieniądze producentów, to z góry wiadomo, że muszą one "wykazać" niezwykłą niezawodność tych produktów. Inaczej honorarium dla "naukowców" będzie niewielkie. Ostatnio słynny stał się skandal związany z "badaniami" Kinsey'a na temat typowych zachowań seksualnych w społeczeństwie amerykańskim. Okazało się, że "badał" on głównie osoby z zaburzeniami, więźniów i przestępców seksualnych, a celem takich "badań" było "naukowe udowodnienie", że wszystkie zachowania seksualne są jednakowo dobre, łącznie z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i innymi patologiami (por. J. Reisman, E. Eichel, Kinsey - seks i oszustwo, Wydawnictwo A.M. Dy-bowski, Warszawa 2002).

Kolejnym modnym mitem jest twierdzenie, że prezerwatywa gwarantuje "bezpieczny" seks, czyli że można współżyć z kimkolwiek i w jakikolwiek

27

 

sposób bez żadnych negatywnych konsekwencji. W rzeczywistości prezerwatywa to rodzaj rosyjskiej ruletki albo opóźniacza śmierci, gdyż może ona jedynie opóźniać zarażenie się chorobami przekazywanymi drogą płciową. Nie może natomiast przed tymi chorobami uchronić. Większość ludzi umierających na AIDS to osoby, które uwierzyły w mit o "bezpiecznym" seksie, który miała gwarantować prezerwatywa. W rzeczywistości nic poza czystością przedmałżeńską i wiernością małżeńską nie  może zapewnić nam  bezpiecznego  seksu i uchronić przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Z AIDS związany jest kolejny nieszczęsny mit. Środowiska homoseksualistów-a zatem osób najbardziej dotkniętych tą chorobą - próbują wmówić samym sobie oraz innym, że głównym problemem ludzi chorych na AIDS jest brak akceptacji ze strony społeczeństwa. A prawdziwym problemem tych ludzi jest fakt, że umierają i że już do śmierci powinni zachować całkowitą wstrzemięźliwość seksualną, aby nie zarazić tą śmiertelną chorobą innych osób.

Wiele absurdalnych mitów związanych jest także z aborcją. Jednym z nich jest twierdzenie, że

28

 

 

nienarodzone niemowlę, w łonie swojej matki, nie jest jeszcze człowiekiem. Podobnie cyniczny mit to przekonanie, że dobrze przeprowadzona aborcja nie jest krzywdą dla matki. Oba te mity są w oczywistej sprzeczności z wiedzą medyczną. Kolejny mit to twierdzenie, że aborcja wynika z prawa kobiety do decydowania o tym, czy chce być matką, czy też nie. Tymczasem aborcja dotyczy wyłącznie tych kobiet, które są już matkami. W tej sytuacji mogą one jedynie decydować o tym, czy być matką dziecka żywego czy też zabitego. Następny mit to przekonanie, że problemem nie jest sama aborcja, a jedynie niebezpieczne warunki jej przeprowadzenia. Tak rozumując, trzeba by pozwolić na legalne dokonywanie nie tylko aborcji, ale także kradzieży, gdyż dopóki kradzież jest zakazana prawem, to złodzieje "muszą" dokonywać jej w niebezpiecznych dla zdrowia i życia warunkach (przeskakują przez ogrodzenie, uciekają przed policją, bywają ranieni czy zabijani przez broniącą siebie i dobytku ofiarę).

Z problemem aborcji związany jest też wyjątkowo cyniczny mit, a mianowicie, że lekarze powinni rozwiązywać problemy społeczne, psychiczne czy

 

29

materialne kobiet, które oczekują narodzin dziecka. Jedynym zadaniem służby zd...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin