Joanna d'Arc.pdf

(1172 KB) Pobierz
Robert Trafny
Joanna d'Arc
Niniejszy e-book pochodzi ze strony
www.chomikuj.pl/e-Darmo
Licencja: Creative Commons BY-NC-SA 3.0 PL
Internet 2015-2016
W poprzedniej części naszej książki mówiliśmy o ludziach,
którzy swoim życiem zaskarbili sobie szczególne łaski u Boga.
Autentyczność tej bliskości z Bogiem została potwierdzona
przez Kościół, który wyniósł ich do rangi świętych i błogo-
sławionych. Zapoznaliśmy się także z drogami, jakimi Bóg pro-
wadził ich przez życie, drogami niejednokrotnie bardzo krętymi i
bolesnymi. Gdyby jednak dla kogoś były to opowieści niewia-
rygodne, nieprawdopodobne lub po prostu wymyślone zachę-
camy do zapoznania się z dalszą częścią tej opowieści. Jest
ona uzupełnieniem poprzednich rozdziałów o świętych, a zara-
zem jest wprowadzeniem do kolejnego rozdziału, który próbuje
odpowiedzieć na pytanie „Czy Bóg istnieje naprawdę”. Będzie
to opowieść o chyba najbardziej wyrazistym działaniu Boga
poprzez czyny zwykłego człowieka. Polecamy ten rozdział
także tym, którzy w Boga nie wierzą i „nie mają zamiaru uwie-
rzyć”, ponieważ historia życia naszej bohaterki, świętej Joanny
d'Arc jest tak niesamowita, że czyta się ją jak w najlepszym
stylu opowieść przygodową. Gwoli jednak prawdy należy
zaznaczyć, iż wszystkie zawarte poniżej informacje są jak
najbardziej prawdziwe i potwierdzone wielokrotnie niepodważa-
lnymi dowodami i relacjami naocznych świadków, nie tylko
sprzymierzeńców, ale także wrogów Joanny d'Arc, a cała poda-
na za chwilę historia należy do jednego z najlepiej udokume-
ntowanych epizodów w dziejach Francji.
Zanim jednak poznamy historię życia Joanny d'Arc musimy
najpierw nakreślić ogólną sytuację polityczną w ówczesnej
Francji, gdyż historia tego kraju jest ściśle związana z działalno-
ścią świętej. Wszystko działo się pod koniec wojny stuletniej, w
XV wieku, w której Francja przez blisko sto lat męczyła się z
najazdami grabieżczych wojsk angielskich, dla których stała się
miejscem pozyskiwania nieograniczonych zasobów żywności i
-przede wszystkim- bogactw. Rozdrobnione królestwo Francji,
w której nawzajem zwalczali się książęta i wielmoże nie miało
siły przeciwstawić się dobrze wyszkolonej i zaprawionej w
bojach armii brytyjskiej. Niektórzy z książąt uważało się wręcz
za lojalnych poddanych Anglików i, poza swoim bezpieczeń-
stwem, niewiele ich obchodziło. Ciągłe najazdy wojsk angiel-
skich doprowadziły Francję i jej mieszkańców do nędzy. Śmierć
zbierała obfite żniwo nie tylko wśród walczących żołnierzy, ale
przede wszystkim wśród zwykłych ludzi. Ich krew niewiele była
warta. Każdy, kto stanął na drodze Anglików, był zabijany.
Poza grabieżami celem Anglii było także umieszczenie na
tronie Francji swojego człowieka i w ten sposób politycznie
uzależnić kraj od siebie. Francuski następca tronu, Karol VII
czuł się niepewnie, gdyż jego matka, królowa Izabela, wyrzekła
się go swego czasu jako syna z nieprawego łoża, wykluczając
tym samym z rodziny królewskiej i pozbawiając w ten sposób
prawa do tronu. Z braku jednak innych, żywych członków
królewskiej rodziny, którzy mogliby objąć tron Francji, Karol stał
się jednym z pretendentów do niego; w końcu odrobinę tej
królewskiej krwi w nim jednak płynęło.
W takim oto momencie w historii Francji pojawiła się
Joanna w rodzinie ubogich, bogobojnych wieśniaków, w małej
osadzie o nazwie Domréma. Co ciekawe, w okolicy od dawien
dawna krążyła przepowiednia, iż z pobliskiego lasu wyłoni się
dziewica czyniąca cuda. Proroctwo to przypisywano sławnemu
Merlinowi, celtyckiemu czarodziejowi. Jego słowa spełniły się w
pełni w osobie przyszłej świętej, ale nie uprzedzajmy faktów.
Joanna d'Arc, podobnie jak święta Katarzyna ze Sieny, od
dzieciństwa doznawała niebiańskich wizji. Po raz pierwszy
doświadczyła ich w wieku lat trzynastu w ogrodzie ojca, który
przylegał do kościoła. W pewnym momencie ujrzała obok ko-
ścioła białe, jaskrawe światło, a ze światła wydobył się donośny,
ale nieziemsko piękny męski głos, który przedstawił się jako
Archanioł Michał. Powiedział on, że wybrał ją sam Pan Bóg, aby
odrodziła królestwo Francji i pomogła królowi Karolowi wstąpić
na tron. Zapowiedział też, że przywdzieje zbroję i -kierowana
głosem z Nieba- będzie prowadziła wojska francuskie prze-
ciwko angielskim najeźdźcom. Po tym niezwykłe widzenie zako-
ńczyło się. Nic dziwnego, że młoda, wiejska dziewczyna zacho-
wała całe zdarzenie w tajemnicy. Kto by jej uwierzył? Ona sama
nie dawała wiary temu, co zobaczyła, a tym bardziej temu, co
usłyszała. Przecież była zwykłą wiejską dziewczyną taką, co ani
nie umie pisać, ani czytać, co przecież w XV-wiecznej Europie
wśród tak zwanego plebsu było czymś naturalnym i oczy-
wistym. Tacy ludzie mieli tylko pracować, aby utrzymać swoich
panów i możnowładców. Do niczego innego nie byli potrzebni.
Jako najniższa warstwa społeczna w oczach szlachty byli po-
strzegani jako rodzaj zwierząt gospodarczych. a nie ludzi.
Usłyszane przez nią słowa były czymś tak absurdalnym i
niedorzecznym, że nikt na jej miejscu nie postąpiłby inaczej.
Nie do pomyślenia było, aby ktoś z jej stanu mógł prowadzić
armię do walki, a tym bardziej, aby była to kobieta. To dopiero
była niedorzeczność. Kobiety w tamtym czasie postrzegane
były zupełnie inaczej niż obecnie. Miały ładnie wyglądać i po
prostu być. Nie miały prawa dzierżyć żadnych stanowisk urzę-
dowych, czy politycznych, ba, nawet nie miały praw wybo-
rczych. To mężczyźni o wszystkim decydowali i wszystkim się
zajmowali.
Nie trudno więc zrozumieć, że młodziuteńka Joanna zigno-
rowała słowa wypowiedziane przez Archanioła. Pewnie by i o
tym zapomniała, gdyby nie to, że zaczęły pojawiać się kolejne
wizje. Poza Archaniołem Michałem ukazywali się jej także różni
święci. Niektórych z nich rozpoznawała ze świętych obrazów,
ale byli też tacy, których nie znała. Najczęściej pojawiał się
Archanioł Michał, który stał się pośrednikiem między Bogiem a
nią, oraz święte: Katarzyna i Małgorzata, postacie o szcze-
gólnym znaczeniu dla Francji. Ponieważ Joanna nie dawała
wiary temu, co doświadczała w widzeniach, za każdym razem
stawały się one coraz mocniejsze i bardziej intensywne. Głosy
przybierały na sile, a sylwetki świętych stawały się bardziej
wyraźne, do tego stopnia, że można było dotknąć ich, lub objąć.
Za każdym razem postacie mówiły jedno: Ma podporządkować
się głosom z Nieba i wykonywać to, co będzie jej polecone.
Jednak ona sprzeciwiała się. To, zakorzenione w umysłach
wieśniaków poczucie, że wobec ludzi szlachetnie urodzonych
jest się niczym, nie dopuszczało myśli, aby mogła wśród nich
przebywać, lub przemawiać do nich. Nadal o swoich wizjach
nikomu nie mówiła. Zapewne uwierzyła w nie dopiero wtedy,
gdy ojciec zaczął opowiadać o swoich dziwnych snach, w
których jego córka była w otoczeniu żołnierzy. Dla niego kobieta
podróżująca z żołnierzami oznaczała tylko jedno: kobietę
lekkich obyczajów. Ponieważ sny przybierały na sile, w którymś
momencie oznajmił on zatrwożony, że prędzej zabije córkę, niż
pozwoli jej odjechać z żołnierzami.
Głosy z Nieba w końcu zmieniły się z tonu oznajmującego,
do tonu rozkazującego. Pojawił się któregoś razu Archanioł
Michał i powiedział jej, że na polecenie Boga ma udać się do
pobliskiego miasteczka, do dowódcy garnizonu wojskowego,
który tam stacjonował, aby ten wysłał ją do ukrywającego się w
tym czasie następcy tronu, Karola. Joanna miała wtedy siedem-
naście lat. Nawet w naszych czasach jest to trudne do wyobra-
żenia, aby młoda dziewczyna ze wsi, mówiąc, że Pan Bóg każe
jej udać się do prezydenta kraju, dostała się do pałacu prezy-
denckiego i z nim osobiście rozmawiała. W tamtych czasach
było to jeszcze bardziej utrudnione, tym bardziej że Karol -z
obawy o swoje życie- ukrywał się, bojąc się zamachu.
Ponieważ nakazy te powtarzały się i stawały się nie do
zniesienia, młoda Joanna w końcu zwierzyła się swojemu wujo-
wi, w którym zawsze miała oparcie. Jako osoba bardzo pobo-
żna, wuj zgodził się pojechać z nią do owego kapitana tak na
wszelki wypadek, gdyby okazało się, że wizje Joanny są pra-
wdziwe i pochodzą rzeczywiście od Boga. Nie trudno domyślić
się co zimny, wojskowy charakter, dowódca garnizonu, zrobił.
Gdy tylko usłyszał, że chce z nim rozmawiać siedemnastoletnia
dziewczyna, która twierdzi, że ma wizje od Boga i chce, aby
zaprowadził ją do króla, bo chce uratować Francję, nawet jej nie
przyjął. Kazał wymierzyć kilka batów i odesłać ją do domu.
Oczywiście Joanna spodziewała się tego. Trudno, aby było
inaczej. Zrobiła to, co głosy jej kazały i miała nadzieję, że dadzą
jej w końcu spokój. Jakie było jej zdziwienie, kiedy wizje i głosy
znowu zaczęły się pojawiać i to z tym samym żądaniem, aby
udać się do kapitana garnizonu, bo tylko on pomoże jej
wypełnić misję. Udała się więc po raz drugi do niego, choć nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin