Alice Hoffman - Gołębiarki.pdf

(1728 KB) Pobierz
ALICE HOFFMAN
Gołębiarki
Z angielskiego przełożył
Bohdan Maliborski
Niech moje brzemię będzie twoim, a twoje brzemię moim.
Część pierwsza
Lato 70 roku naszej ery
Córka skrytobójcy
Nadciągnęliśmy przez pustynię jak gołębie
W czasach, gdy nie było nic prócz śmierci,
za wszystko byliśmy wdzięczni,
a najbardziej za przebudzenie nazajutrz.
W
ędrowaliśmy tak długo, że zapomniałam, jak to jest mieszkać w czterech ścianach
i przespać całą noc. Utraciłam wtedy wszystko, co mogłabym mieć, gdyby Jerozolima
nie upadła: męża, rodzinę, przyszłość. Moje dzieciństwo rozpłynęło się na pustyni.
Dziewczynka, którą kiedyś byłam, zniknęła, gdy otulałam się bielą w tumanach pyłu.
Byliśmy nomadami, którzy zostawiali za sobą sienniki, dobytek, kobierce i mosiężne
garnki. Teraz naszym domem stała się pustynia, czarna nocą i oślepiająco biała
w południe.
Powiadają, że najczystsze piękno drzemie w najsurowszej krainie i że ci, którzy
mają oczy otwarte, odnajdą w niej Boga, lecz ja zamykałam je przed porywami wiatru,
który potrafi oślepić w jednej chwili. Kiedy nad ziemią zaczynały wirować burze,
stawał się cud. Nikt nie umie wyobrazić sobie głosu powstającego z ciszy, póki go nie
usłyszy. Ryczy, gdy przemawia, mami i przekonuje, okrada i pozostawia bez słowa
pociechy, bo w takim miejscu jej nie ma. Przetrwa jedynie to, co okrutne, ranka
doczeka to, co przebiegłe.
Miałam skórę spaloną słońcem i szorstkie dłonie. Poddałam się pustyni, uległam jej
potężnemu głosowi. Wszędzie, gdzie szłam, podążało za mną przeznaczenie doszyte
czerwoną nicią do mych stóp. Wszystko, co kiedykolwiek się zdarzy, zostało już dużo
wcześniej napisane. Nie możemy uczynić nic, by to powstrzymać. Nie mogłam pobiec
w inną stronę. Z Jerozolimy wiodły jedynie trzy drogi: do Rzymu, ku morzu lub na
pustynię. Moi ziomkowie, ponownie wyklęci, stali się wędrowcami, jak na początku
świata.
Ruszyłam z miasta za ojcem, bo nie miałam wyboru.
Po prawdzie, nikt go nie miał.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin