Piosenka o spokojnej staroci Autor: Piotr Bukartyk I popatrz pan, i w końcumy wygrali I wolnoć jest i będzie zawsze W tych zdartych trepach, co to dobrzy ludzie dali Jak się pan czuje, panie starszy A pani co, widzicie jš - dziewoja Będzie mi wiek wytykać Wyschnięte to, na nogach ledwo stoi Gęba się takiej nie zamyka Chudzi jak patyk i bezbronni jak nagietki W swych ciasnych klitkach zamykajš się przed nocš Jak zagubione, podniszczone portmonetki Których nie szuka się specjalnie, bo i po co Nie poczuć nic, po prostu zasnšć nagle Chciałoby się czasami Podjedzcie wy, ja swoje w życiu zjadłem Rzekł dzielšc rentę z gołębiami Dałby mu Boże choćby do jesieni przeżyć Co to dla Ciebie, wreszcie jeste mu co dłużny Bo on choć więcej w żadne cuda nie uwierzy To przecież nigdy nie poprosi o jałmużnę Garb, który sobie wypracował i wymodlił Co kłuje w oczy i sam w sobie jest wartociš Niesie z godnociš, której nigdy nikt nie spodli Której by nawet pan prezydent pozazdrocił Chudzi jak patyk.... Dałby im Boże choćby do jesieni przeżyć Co to dla Ciebie, wreszcie jeste im co dłużny Że się im tyle razy chciało w cuda wierzyć Czemu by teraz mieli poprosić o jałmużnę
Kerk57