Wiszniewski H. - Modele kartonowe pojazdów gąsienicowych.pdf

(6592 KB) Pobierz
MODELE
KARTO
NOWE
POJAZDÓW
GĄSIENICO
WYCH
scan puszkin ©
H. Wiszniewski
WSTĘP
M odelarstw o kartonow e tra k to w a n e jest pow sze­
chnie jako w stęp do pow ażniejszych p rac w dzie­
dzinie „m iniaturow ej te c h n ik i” . P a p ier i jego róż­
ne odm iany pozostaw iano zaw sze początkującym
ko nstruktorom . Tani i ogólnie dostępny m ateriał,
zestaw najprostszych narzędzi, łatw ość obróbki,
a przy ko rzystaniu z gotow ych opracow ań b rak
potrzeby znajom ości zasad geom etrii i rysunku
technicznego, czynią m odelarstw o kartonow e do­
stępne prak tycznie dla każdego. N ajm łodsi b u d u ­
jąc m odele poznają, często bezw iednie, p o d staw o ­
we zasady „dorosłej” techniki, sprzęt, jego h isto ­
rię i zastosow anie. Zajęcie to rozbudza także
zain teresow ania politechniczne, pozw ala zro zu ­
mieć wiele zagadnień ze św iata tech niki d o m inu­
jącej obecnie w życiu codziennym .
W łaśnie te w artości i cechy m odelarstw a k a rto n o ­
wego były powodem jego przeznaczenia dla n a j­
m łodszych. Nie popełnim y jednak błędu, jeśli z a ­
ryzykujem y stw ierdzenie, iż istn ieją entuzjaści
zajm ujący się w yłącznie budow ą i kolekcjonow a­
niem m odeli kartonow ych; często jest to k o n ty n u ­
acją zainteresow ań ze szkolnych lat. N abyte do­
św iadczenia, specjalizow anie się w określonych
ty p ach modeli, w ypracow anie w łasnych wzorów
i m etod okryw anych często „tajem n icą zaw odo­
w ą ” pozw ala na budow anie m odeli finezyjnych
w w ykonaniu i precyzyjnych pod w zględem od­
tw o rzen ia (rys. 1.1). Te doskonałe m in iatu ry nie
u stęp u ją m odelom budow anym z innych m a te ria ­
łów lub fabrycznym zestaw om , często je n aw et
przew yższają.
P apier i jego różne odm iany pozw alają w ierniej
odtw orzyć m ałe elem enty w yposażenia pojazdów
i fragm entów k o n stru k cji niż na p rzykład plastyk,
który ze w zględu na swe właściwości i w iążący się
z tym sposób w ykonania części na m aszynach,
7
-
zw anych w try sk ark am i, m usi mieć technologicz­
nie w ym aganą grubość (rys.
1
.
2
).
Od e ta p u ścisłych red u kcji (a co m ożna zrobić
z p a p ie ru przekonam y się dalej) należałoby tra k ­
tow ać m odelarstw o k arton o w e jako gałąź sam ą
w sobie. Pogląd ten p o staram y się uzasadnić p o ­
średnio poprzez zap rezen to w an ie m etod i w zorów
w ykonania części i całych zespołów elem entów
składow ych m odelu. M usim y się liczyć jed nak
z tym , że p a p ie r jako m ate ria ł m ało plastyczny
ogranicza nam m ożliw ości dokładnego odtw orzę-
Rys 1.1. K artonow y m odel czołgu JS 2
Rys. 1.2. Plastykow y m odel czołgu KW 85
( f ot oj .
Z iółkow ski)
nia elem entów o skom plikow anych k sz ta łta c h ,
chociażby b ry ł o pow ierzchn iach sferycznych,
nierozw ijalnych. Istn ieją m etody „u p lasty czn ia­
n ia ” tak ic h części, ale przy ich stosow aniu tra c i­
my „k a rto n o w y ” w ygląd m odelu.
Z apoznam y tera z w skrócie C zytelników z treścią,
celam i i zad an iam i k siążk i oraz przyczynam i jej
po w stania.
K siążka om aw ia w ąski, specjalistyczny dział, ja ­
kim są m odele pojazdów gąsienicow ych. Z alicza­
m y do nich, ogólnie biorąc, g rupę pojazdów gąsie­
nicow ych w ojskow ych (najliczniejsza i n ią .się
głów nie zajm iem y), m aszyny do ro b ó t ziem nych
i budow lanych, łącznie z tak im i nietypow ym i
k o nstrukcjam i, ja k k o p a rk i i zw ałow arki w k o ­
p a ln ia c h odkryw kow ych, po jazdy p o larn e i inne
podobne. M aszyny tru d n o nazw ać pojazdam i, ale
ze w zględu n a fa k t p o siad an ia gąsienicow ego
u k ład u jezdnego i m ożliw ość sam odzielnego p o ­
ru sz a n ia się nie sposób je pom inąć. O m o delach
karto n o w y ch innych środków tra n s p o rtu i uzbro--
jenia tra k tu ją oddzielne opracow ania już w ydane
b ąd ź przygotow yw ane do dru k u .
K siążka n asza nie jest oczywiście pod ręczn ikiem
budow y m odeli i k o n stru k c ji geom etrycznych.
P odaje ona w swej treści w iele p rzy k ład ó w szcze­
gółow ych rozw iązań, ale tylko po to, aby zo b razo ­
w ać C zytelnikom m ożliw ości w ykonaw cze. Koz-
w iązan ia te m ogą być przez W as zastosow ane
bezpośrednio lu b po- odpow iedniej a d a p ta c ji we
w łasnych opracow aniach. K siążka nie om aw ia
s it*
Rys.
1
.
3
. „ C h u rch ill” VII. O statn i m ały m odel w „M ałym
M odelarzu”
oczyw iście w szystkich m ożliw ych przypadków
oraz typów pojazdów , jest ich zb y t wiele. Jest to
po p ro stu p ró b a (czy u d a n a ocenicie sami) skom a­
sow ania zagadnień dotyczących interesującego
n as tem atu , a poruszanych dotychczas cząstkow o
w czasopism ach lub in ny ch opracow aniach.
B udując m odel w edług w łasnych opracow ań m u ­
sim y oczywiście znać jako niezbędne m inim um ,
podstaw ow e zasady geom etrii, k o n stru k cji brył,
technologii w ykonania, zdobyć dośw iadczenie
przez k orzy stanie z gotow ych wzorów. Nie ozna­
cza to, że książkę przeznaczam y w yłącznie dla
m odelarzy zaaw ansow anych. P oczątkujący z n a j­
dą w niej w iele w skazów ek odnośnie do sposobów
w y kon an ia części. Może być ona tak że pom ocna
p rzy u lepszaniu m odeli opracow anych przez in ­
nych autorów . Znajom ość treści pogłębi już zdo­
byte w iadom ości, rozszerzy w łasne dośw iadcze­
nia, a m oże n aw et skłoni do próby sam odzielnego
opracow an ia p lanó w i budow y m odelu od p o d ­
staw . Byłoby to niezaprzeczalnym naszym o sią­
gnięciem (wydawcy i autora) w rozszerzeniu
i u zu p ełn ien iu szczupłej bazy w ydaw niczej. W łaś­
nie to i stale rosnące zainteresow anie m odelars­
tw em k arto n o w y m były czynnikam i decydujący­
m i o p o w sta n iu „p o d ręczn ik a”.
C zytelnicy zain tereso w an i m odelarstw em k a rto ­
now ym z n a ją zapew ne m iesięcznik „M ały M ode­
la rz ” w ydaw any przez LOK. Mimo dość dużego
n a k ła d u (ostatnio
1 2 0 0 0 0
egzem plarzy) jest on
p rak ty c zn ie osiągalny jedynie w dniu dostaw y do
p u n k tó w sprzedaży. O ryginalność rozw iązań, p o ­
m ysłow ość w p ro jek to w an iu i dokładność (a w łaś­
ciwie precyzja) są pow odem ta k dużego pow odze­
n ia i u zn an ia dla m iesięcznika ta k krajow ych, jak
i zag raniczny ch odbiorców . Jest on jedynym tego
ro d zaju periodykiem na świecie. „M ały M ode­
la rz ” p rezen tuje nasz tem a t średnio dw a razy
w ciągu ro k u (rys. 1.3). No cóż, m usi pogodzić
zainteresow an ia tem atyczne w szystkich grup m o­
delarzy. Chcąc szybciej w zbogacić kolekcję nie
pozostaje nam nic innego, ja k usam odzielnić się.
Nie zrażajcie się niepow odzeniam i (mogą się zd a ­
rzyć) w początkow ym okresie p racy, początki
zaw sze byw ały tru d n e i nie w szystko u d aje się
p rzy pierw szym „p o dejściu” . Z czasem zdobę­
dziecie dośw iadczenie i w praw ę, w czym może
pom óc Wam- n iniejsza k siążk a. Życzym y su k ­
cesów.
8
~
2
HISTORIA I TECHNIKA
15 września 1916 roku. Somma. P ierw sza w ojna
światowa trw a już 2 lata. M iała się skończyć
bardzo szybko, lecz po pierw szych sukcesach te ­
renowych, będących w ynikiem zaskoczenia, fro n t
nie zmienia decydująco swego przebiegu. Toczą
się ciężkie i w yczerpujące obie strony w alki pozy­
cyjne. Brakuje środków m aterialnych, bro ń m a ­
szynowa i artyleria w toku w alk zużyw ają b a r ­
dzo dużo amunicji. Ogień karab in ó w m aszyn o­
wych dziesiątkuje atakującą piechotę i spędza ją
z otwartego terenu. Naw ały ognia a rty lerii nie są
w stanie zniszczyć w szystkich gniazd oporu i ro z­
budowanych w głąb obrony um ocnień p rzeciw n i­
ka. Niezliczone liczby schronów , lab iry n ty oko­
pów, rozległe pola minowe i rzędy zasieków tw o ­
rzą dla piechoty strony atakującej zaporę nie do
przebycia. Samochody pancerne nie m ogą u d zie­
lić atakującym bezpośredniego w sparcia, zryty
pociskami teren uniem ożliw ia im p o ru szanie się.
Zdobycie ,,m etra teren u ” okupuje się tysiącam i
ofiar, każdy atak przynosi jedynie now e straty ,
rośnie zastraszająco szybko liczba zab ity ch
i rannych.
Tak też dzieje się z ofensywą w ojsk angielskich
rozpoczętą dnia 1 lipca 1916 roku. W alki trw a ją
już kilka tygodni, przynosząc jedynie znów ty sią ­
ce ofiar. Brak jest w yraźnych sukcesów tere n o ­
wych. Uw idacznia się bezsens prow adzonych
w tradycyjny sposób ataków , załam uje Się duch
bojowy atakujących wojsk. P otrzebny jest sprzęt,
który utoruje drogę piechocie, przerw ie linie
obronne przeciw nika.
W tej sytuacji głównodowodzący w ojskam i a n ­
gielskimi, generał Haig, żąda natychm iastow ego
dostarczenia na front produkow anych już seryj­
nie przez przem ysł chociażby kilku tan k ó w (naz­
wa m ająca zmylić przeciw nika, m aszyny p rzy p o ­
-
m in ają swym w yglądem zbiorniki). Na fro n t d o ­
cierają 32 sztuki.
I znów kolejny atak . W stron ę niem ieckich linii
obronnych, w śród nieustającego h u k u w yb u ch a­
jących pocisków , zlew ającego się w ciągły grzm ot,
su ną z chrzęstem gąsienic (jeśli w ogóle był on
słyszalny) kołysząc się m ajestaty cznie na nieró w ­
no ściach tere n u stalow e p otw ory (rys. 2.1). Rwą
zasieki, nie zatrzy m u ją ich leje, okopy, ogień b ro ­
ni m aszynow ej. Ogniem swym niszczą gniazda
oporu, m iażdżąc tych, któ rzy pozostali na placu
boju. P ierw sze linie w roga opanow uje strach, p a ­
nika, rzu c a ją broń, w róg po dd aje się lub p rzerażo ­
ny „w ycofuje się” . T an ki p rą n ieu stan n ie naprzód
zatrzy m u jąc się jedynie dla od d an ia strzału,
w dzierają się głęboko w p as obrony, n ie p rzery ­
w a ją go jednak. Je st ich zbyt m ało, niedoskonałe
jeszcze pod w zględem technicznym u leg ają n ie­
spodziew anym aw ariom , część zostaje zniszczo­
na, in ne grzęzną w b ag nisty ch lejach.
Sam o dow ództw o w ojsk angielskich zaskoczone
niespodziew anym sukcesem nie p o tra fi go rozw i­
nąć i tak ty czn ie w ykorzystać. T anki (czołgi)
u jaw n ia ją jed n a k swe zalety bojow e i zapew niają
sobie już sta łą obecność w arm iach, jako nowy
środek w alki. Ich m asow e użycie w kolejnych
ofensyw ach w ojsk p ań stw sprzym ierzonych p rzy ­
czynia się do przyspieszenia klęski kajzerow skich
Rys. 2.1. „P iero żek ” podczas p ok on yw ania przeszkody na
fro n cie an g ielsko-niem ieckim (1916 r.)
9
-
N iem iec. Do końca w ojny czołg jest w yłącznie
atu tem arm ii p a ń stw sprzym ierzonych, Niem cy
nie m ają odpow iednika, ich przem ysł n ie jest
zdolny uruchom ić seryjnej p ro d u k cji w łasnych
czołgów.
Tak zapew ne w yglądał i ta k byśm y m ogli sobie
w yobrazić d e b iu t bojow y czołgów, późniejsze
sukcesy coraz doskonalszych p od w zględem k o n ­
strukcyjnym wozów potw ierd ziły zasadność ich
stosow ania.
Zaczęliśm y od sch arak tery zo w an ia d z ia łań b ojo­
w ych i dnia, w któ ry m czołgi użyto po raz p ierw ­
szy. Z rozum iałe, one to przecież w ra z z innym i
w ojskow ym i p ojazdam i bojow ym i i specjalnym i,
tw o rzą najliczniejszą grup ę w rodzinie m aszyn
i pojazdów gąsienicow ych. W rócim y jeszcze do
nich, ale w innym ujęciu bardziej nas, m odelarzy,
interesującym , to znaczy om ów im y rozwój
w aspekcie w yglądu zew nętrznego i czynników
decydujących o ogólnym k ształcie poszczegól­
nych zespołów i w idocznych elem entów w ypo sa­
żenia.
Z ajm ijm y się chwilę, także w sposób encyklope­
dyczny, w spólnym dla w szystkich pojazdów ze­
spoleni elem entów , z ty tu łu książki - podw oziem
gąsienicow ym i sam ą gąsienicą, zespołem pozw a­
lającym w sposób niezw ykle p ro sty i jed noznacz­
ny w ydzielić n aszą grupę z licznych lądow ych
środków tra n sp o rtu . W iele z n ich „nau czo n o ”
sw obodnie poruszać się w w odzie a n a w e t latać,
z tym , że niesam odzielnie, a jedynie lotem w ym u­
szonym na spad o ch ro n ach lub jako ład u n e k śro d ­
ków tra n s p o rtu pow ietrznego.
G ąsienica nie jest, ja k m ogłoby się w ydaw ać,
w ynalazkiem „w ojennym ” . W rok u 1770 A nglik
R ich ard Lovell E dgew orth o p aten to w ał w y n a la ­
zek „sztucznej d ro g i” (druga nazw a u żyw ana
przez k o n stru k to ra , to „przen ośne szyny” ) p o ru ­
szającej się z pojazdem . Pom ysł ten p o został w yłą­
cznie w sferze teoretycznej. P oczątki w ieku XIX
i dalsze lata przynoszą nowe p a te n ty z a strz e g a ją ­
ce sam ą ideę gąsienicy i nowe rozw iązan ia k o n ­
stru k cy jn e u k ładów podw ozi gąsienicow ych. N ie­
którzy z w ynalazców b u d u ją prototypy.
W la ta c h osiem dziesiątych p o w stają k o n stru k cje,
w k tórych m ożem y doszukać się pierw ow zorów
w spółczesnych u k ładów gąsienicow ych. N ajcie­
kaw sze z nich to pom ysł G uillaum a F e n d era i Joh -
n a N ew bu rn e z ro k u 1882 (rys. 2.2) z gąsie u cą
bezsw orzniow ą, pom ysł P age’ego z la t 1881 LU
1
ze skręcanym i p rzednim i kołam i i luzem gąsienicy
n a b oki oraz k o n stru k c ja F ra n k a B attera z la t
1887-1888 z gąsienicą łańcuchow ą.
Od ro ku 1905 angielskie M inisterstw o W ojny ro z­
poczęło p róby zastosow ania pojazdów gąsienico­
w ych do tra n s p o rtu wojskowego. N ajlepszym i
ciągn ikam i okazały się pojazdy firm y H ornsby
k o n stru k c ji D avida R obertsa. S p ad a jed n ak zain ­
tereso w anie w ładz w ojskow ych tego typu po jaz­
dam i i w łaściciele firm y sp rzed ają w ro k u 1910
w szystkie swe p a te n ty i w ynalazki zakładom H ol-
ta w N ow ym Jo rku , k tó re p ro d u k u ją seryjnie
ciągn iki dla p o trzeb przem ysłu i rolnictw a. Po­
dobne ciągniki b u d u ją francusk ie zakłady Schne­
id e r i D elahaye. W tym czasie zostaje przez
w yższe w ładze w ojskow e odrzucony wniosek
opancerzen ia i uzbrojenia ciągnika gąsienicow e­
go zgłoszony przez angielskiego m ajora D onoghu-
e ’ego podczas prób poligonow ych ciągników.
W ro k u 1910 podw ozie gąsienicow e otrzym uje
tak że ko p ark a, była to m aszyna z niepełnym obro­
tem nadw ozia roboczego. W roku 1925 firm a Bu--
cyrus (Stany Zjednoczone) buduje pierw szą ko­
p ark ę gąsienicow ą z nadw oziem roboczym o b ra­
cającym się o k ą t 360°. W Polsce koparki gąsieni­
cowe zaczęto produkow ać seryjnie w roku 1952;
były to m aszyny k o nstru kcji radzieckiej. Jako
ciekaw ostkę podajem y, że ko p ark a (jednonaczy­
niow a, z łyżką) jest jedną z najstarszych m aszyn
do robó t ziem nych; została skonstruow ana przez
am erykańskiego m echanika W. Otisa i zbudow a­
na w 1834 r. w S tan ach Zjednoczonych. Inne
m aszyny są k o nstru kcjam i późniejszym i; krótkie
ich ch a ra k te ry sty k i podam y przy opisach wyko­
n an ia m odeli.
Znam y już podstaw ow ą h isto rię p ow stania u k ła ­
du jezdnego pojazdów gąsienicow ych, om ówimy
tera z jego cechy charak terystyczn e w form ie zalet
i w ad oraz główne elem enty s k ła d o w e .'
Z głów nych cech pozytyw nych m ożem y wym ienić
takie, jak: m ały nacisk na podłoże (porów nyw alny
z naciskiem stopy człow ieka), dużą przyczepność
do podłoża, łatw ość pokonyw ania nierów ności
i zw rotność. Za cechy negatyw ne, czyli wady,
m ożem y uznać: m ałą prędkość jazdy, duże opory
ru ch u i hałas, skom plikow aną konstrukcję
i utrzym anie, czyli eksploatację. Istn ieją m etody
i rozw iązania techniczne podnoszące w artość
czynników k o rzystnych i łagodzące w pływ czyn­
ników szkodliw ych, niepożądanych. Te ostatnie,
w zależności od przeznaczenia i ro dzaju pracy
p ojazdu lub m aszyny, m ają bardziej lub mniej
isto tn e znaczenie.
Aby pow yższe stało się bardziej zrozum iałe, po­
służm y się prostym i przyk ład am i. W ym ieniliśm y
-
10
-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin