Odcinek 44 – Lizzy kontra Sylwestrowa Misja.odt

(25 KB) Pobierz

Odcinek 44 – Lizzy kontra Sylwestrowa Misja

Przygotowywaliśmy się do akcji kilka godzin. Już po wyjeździe Arthura i ciotki Kate zaczęła wyjmować z szafy wszystkie fatałaszki i pakować je do furgonetki z logo jogurtowni.

-Dobrze się czujesz? - zapytał Chuck, który razem z nami pakował wszystkie torby do samochodu. - Wyraźnie zbladłaś.

-Nic mi nie jest. - odpowiedziałam. - Po prostu nie mam ochoty na misję, a co dopiero na przebieranki. Wiem, ze jestem przed szkoleniem, ale... Nie potrafię.

-Wstępne szkolenie przejdziesz w ferie. - powiedział, zamykając za nami drzwi. - A potem zaczniesz prowadzić z nami śledztwa, o ile się jakieś trafią i będziesz chodziła na prawdziwe i regularne misje.

-Mam rozumieć, że nie mogę powiedzieć „nie”? - zapytałam retorycznie, na co on tylko się zaśmiał.

No jasne, cały Chuck. Wiem, że nie mogę odmówić rządowi. Nie wiem, po co o to pytałam, ale sama myśl o tym wszystkim sprawiała, że cochało mi się wymiotować.

-Nie będzie tak źle. - powiedział, chowając do walizki dwie damskie torebki. - Zrobimy swoje, a jutro będziesz miała wolne.

-Macie tam kogoś aresztować, czy co? - zapytałam, przypominając sobie o kosmetyczce z tymi jaskrawymi kosmetykami. - Masz to moje malowidła?

-Mam. - zapewnił mnie, szyfrując zamek na walizce.

Wstałam od stołu i podeszłam do swojego pokoju. Nie będę brała pamiętnika, chociaż bardzo bym chciała. A wiem, że to nie jest bezpieczne. Tam są wszystkie rządowe tajemnice do których mam dostęp. Przynajmniej wszystko, czym się przejęłam.

Jedyne, co zrobiłam w pokoju, to wysłałam do przyjaciół na czacie jedną wiadomość. Miałam tylko nadzieję, że zrozumieją o co mi chodzi. To zamknięty czat, tylko dla nas. Taka konferencja.

LizzyMG pisze:

„Jedziemy do Ciotki Diane, nie będę pod telefonem.”

I wysłałam komunikat. Zaraz potem zapaliła się zielona lampeczka. Ktoś mi odpisywał.

LoganTheWinner pisze:

„Znam ten ból, mnie też wyciągnęli na snobistyczną imprezę. Mam nadzieję, że nie zanudzę się tam na śmierć. W razie czego, zapraszam na mój pogrzeb. Połóżcie mi na grobie rękawice.”

Pokręciłam głową i położyłam dłonie na klawiaturze, żeby odpisać.

LizzyMG pisze:

„Ty na serio nie masz ochoty na tą imprezę, prawda?”

LoganTheWinner pisze:

„Nawet mi nie mów.”

LizzyMG pisze:

„Muszę iść, cześć”

Kiedy tylko to wysłałam, nie czekałam na odpowiedź i wyłączyłam komputer. Zebrałam z biurka kilka drobiazgów, po drodze łapiąc małą butelkę soku z marchewką.

-Lizzy jest jak król Julian. - skomentował Chuck, kiedy wsiadałam do furgonetki.

-Ciągle kręci tyłkiem? - zgadywała Sarah.

-Nie, pragnie słodkiego soczku. - odpowiedział, zamykając za nami drzwi.

Kiedy dojechaliśmy do bazy, musieliśmy omówić plan i włożyć nasze misyjne ubranka. Nie nawiedziłam tego tego już... Tak, wiem, to tylko jednorazowa sytuacja, ale biorąc pod uwagę ilość kosmetyków, które nawybierała Sarah, spodziewałam się, że to nie będzie tylko jeden raz.

-Chuck, twoim zadaniem jest obserwować żonę naszego celu. Sarah weźmie na siebie cel, a Lizzy jego syna. - powiedziała ciocia, pokazując na monitorze zdjęcia osób, które mamy obserwować.

-Na przyjemnego nie wygląda. - powiedziałam, krzyżując ramiona na piersi.

-Twoim zadaniem jest trzymać się jak najbliżej niego. - oznajmiła twardym tonem. - Kiedy Sarah da Ci znak, odciągniesz go od rodziców. Resztą zajmie się Chuck.

-Tylko nie rozumiem, po co mam mieć na sobie to coś.

-Powiedzmy, ze on lubi słodkie idiotki. - odparła, trochę od niechcenia.

Przynajmniej już rozumiałam, po co ten różowy sukieneczek. I tak mi się nie podobała, chociaż perfumy z linii Hello Kitty były całkiem w porządku. To, że są dla dzieci, a to, że ładnie pachną, to zupełnie co innego.

Kiedy dotarliśmy do tej sali, niemal natychmiast otworzyłam usta ze zdziwienia. Przed barem bla młodzieży stał nie kto inny, niż Logan.

-O nie... - jęknęłam i szturchnęłam Chucka w ramię. - Co on tu robi?

-Najlepiej będzie, jak go o to zapytasz. - powiedział, a ja zastanowiłam się na sekundę.

-Dobra. - powiedziałam w końcu, robiąc krok do przodu, ale Chuck złapał mnie za ramię i przyciągnął z powrotem do siebie.

-Ale nie teraz. - powiedział. - Najpierw cel. Musisz znaleźć cel.

Westchnęłam i pokręciłam głową. Miałam już zapamiętane zdjęcie tego chłopaka. Zaczęłam się przechadzać po sali balowej. Było jeszcze wcześnie i wszystko było jeszcze w idealnym porządku. Skoro to jest ta „snobistyczna impreza”, o której pisał Logan, to wygląda na to, że ja się wcale nie będę nudzić. On może tak, ale ja nie. Powód jest jeden. Ja jestem w pracy.

-Nie rzucaj się w oczy. - usłyszałam w słuchawce głos Johna. - Weź szklankę soku. Jak wszyscy.

-Jakoś nie mam ochoty na nic. - powiedziałam maksymalnie ściszonym głosem.

-Lizzy, przestań... - jęknął. - Po prostu napij się tego soku. To nic wielkiego.

Przewróciłam oczami i sięgnąłem po szklankę soku pomarańczowego. Dzisiaj już wysłuchiwałam żartów na temat picia soku. Miałam nadzieję, że tutaj Chuck nie będzie miał na to nastroju.

Odwróciłam się w stronę drzwi i spojrzałam na ludzi wchodzących do środka. Z głębokim niezadowoleniem stwierdziłam, że wchodzi tu nasz cel. Ta mafijna rodzina, znaczy się...

-Lizzy, co Ty tu robisz? - usłyszałam za sobą głos Logana, który niespodziewanie pojawił się za moimi plecami. - I co ty masz na sobie? Przecież miałaś być... Auć... - zakończył, kiedy udało mu się zinterpretować wiadomość na czacie.

-Właśnie. - odpowiedziałam. - Auć. A co Ty tu robisz?

-Jestem z rodzicami. - powiedział wysoce naburmuszonym tonem. - Wiesz, są prawnikami tego pacana, który wyprawia tą imprezę. Miałem spędzić tą noc u Chrisa, ale kiedy wezwali ich do szkoły po sama wiesz czym, zmienili zdanie.

-Chcieli mieć cię na oku? - zgadłam.

-Nie. - pokręcił głową, dolewając sobie jeszcze koli z barku dla młodzieży. - Po prostu wiedzą, ze obecność na takiej imprezie to dla mnie tortura. To jak? Zrywamy się?

-Nie kuś mnie. - odpowiedziałam z bladym uśmiechem. - Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała. A teraz, wybacz, muszę kogoś służbowo poderwać.

I odwróciłam się, szukając wzrokiem tego chłopaka, ale niemal natychmiast poczułam na ramieniu dłoń Logana.

-Wiesz co? Wyglądasz w tym całkiem nieźle. - powiedział, a ja jedynie mogłam się uśmiechnąć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin