T. Coraghessan Boyle - Drop City.pdf

(2556 KB) Pobierz
T. CORAGHESSAN BOYLE
Drop City
przełożył Zbigniew Batko
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Siostrom,
Kathy, Lindzie, Janice i Christine
Pomyślcie o życiu na łonie natury – o codziennym
kontakcie z materią – ze skałami, drzewami, wiatrem
na twarzy! t w a r d ą ziemią! r z e c z y w i s t y m
światem! z d r o w y m r o z s ą d k i e m !
Kontakcie! Kontakcie!
K i m jesteśmy? G d z i e jesteśmy?
Henry David Thoreau,
Ktaadn
Opowiem wam o bólu serca i utracie boga, o
nieustannej, beznadziejnej wędrówce przez mrok.
Tu, na obrzeżach, nie ma gwiazd, tu jesteśmy zaćpani
na amen, na amen
Jim Morrison,
Stoned Immaculate
Cz
ęść
pierwsza
Drop City Po
ł
udnie
No chodźcie
Uśmiechnijcie się do swego brata
Zjednoczmy się
Spróbujmy się wzajemnie pokochać.
Chet Powers,
Get Together
1
Poranek był rybą w sieci, połyskliwą i miotającą się w smolistej
czerni na krawędzi jej świadomości, ale ona nigdy dotąd nie złowiła
ryby ani w sieć, ani na wędkę, a więc nie mogła naprawdę powiedzieć,
co, jak ani dlaczego. Poranek był jak ryba w sieci. I to właśnie zdanie
powtarzała sobie w nieskończoność jako śpiewną mantrę, ścinając
chwasty gilotyną swej motyki, dojąc wąskookie kozy i zabierając się do
jedzenia czegoś, co niby miało być owsianką, w wielkiej, wymiatanej
przeciągami izbie, w której sześćdziesięciu innych ożywionych
współmieszkańców komuny oblizywało łyżki i pracowicie poruszało
żuchwami.
Na zewnątrz świeciło kalifornijskie słońce, wypalając w pyle swe
komunikaty i obwieszczając dziesiątą, a może wpół do jedenastej,
zabudowaniom i drzewom. Wokół niej rozbrzmiewały głosy, śmiechy,
słychać było zwykłe poranne żarciki i utyskiwania, ale ona jeszcze
płynęła, a na twarzy zakwitł jej promienny uśmiech o mocy miliona
kilowatów. Wzięła swoją glinianą miseczkę z orzechami, kiełkami i
kluchowatą pecyną płatków pływającą w kozim mleku i wyszła niczym
w transie na podwórze, aby przycupnąć na pniaku i poczuć, jak gorący
piach wciska się jej między palce nóg. Jedzenie nie stanowiło aktu
intymnego – w Drop City nic nie mogło być intymne czy prywatne – ale
przynajmniej nie było tu wychowawczyń, opiekunów społecznych ani
rodziców czy szefów i po raz pierwszy w życiu czuła, że robi to, co
chce. I to było fantastyczne. Bo czy nie o to tylko chodziło?
Kalifornijskie słońce na twarzy, żadnych gierek i sztuczek, żadnego
plastikowego społeczeństwa – tylko wolność i podobnie myślący ludzie,
wszyscy ci bracia i siostry.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin