White Tiffany - Prezent jak sie patrzy.rtf

(868 KB) Pobierz
TIFFANY WHITE

TIFFANY WHITE

 

Prezent jak się patrzy

(The 6’1 Grinch)


PROLOG

 

Padał śnieg.

Znowu.

Claudia Claus wprost uwielbiała swojego mężulka. Mimo tylu wspólnie przeżytych lat wystarczyło, że połaskotał jej twarz swymi siwymi wąsiskami, a dreszcz przebiegał jej wzdłuż kręgosłupai nie był to, bynajmniej, zimny dreszcz!

Życie z mężem było pełne radości, Claudia czuła jednak, że tegoroczne święta Bożego Narodzenia musi spędzić inaczej. Wyjący grudniowy wiatr, zacinający śnieg i przygnębiające odizolowanie od świata, na które skazana była, mieszkając na biegunie północnym, działały jej na nerwy. Miała dosyć lodu, śniegu, wichur i przymrozków. Czuła się zaniedbywana przez Mikołaja, który w szaleńczym zapamiętaniu przygotowywał się do corocznego objazdu z prezentami. Wydawałoby się, że powinien to robić z zamkniętymi oczami. Ale gdzież tam! Za każdym razem był tak zdenerwowany i zatroskany, jakby pierwszy raz w życiu miał dosiąść reniferowego zaprzęgu.

A ona potrzebowała odrobiny szaleństwa; miała już pomysł, jak spędzić te święta. Zresztą Mikołaj, zajęty doglądaniem pracy krasnoludków, na pewno wcale by się nie przejął, gdyby zafundowała sobie mały wypad. Ostatniej nocy, gdy mruczała mu do ucha słodkie słówka, próbując zwabić go do sypialni, miał czelność zasugerować, że chyba nie jest w najlepszej formie!

Kręciła się bez celu po domu, zaglądając to tu, to tam. Wreszcie, przypomniawszy sobie złośliwą uwagę Mikołaja o jej figurze, przejrzała kasety i wybrała tę z nagranymi ćwiczeniami gimnastycznymi. Zaczęła uprawiać aerobik wraz z Claudią Schiffer, ale szybko się zniechęciła. Żadna ilość skłonów i podskoków nie mogła sprawić, by jej uda stały się tak smukłe i umięśnione, jak uda sławnej modelki. Może potrzebna jest do tego magia Davida Copperfielda?

Wyjęła kasetę z magnetowidu i sięgnęła po jeden z tych błyszczących magazynów kobiecych, które lubiła czasem poczytać. Usiadła w wygodnym fotelu w sypialni. Jej uwagę przykuł artykuł, którego autorka zachęcała kobiety, by zajęły się własną osobą: Precz z rutyną! Bądź panią swojego życia!” To było to! Takiej właśnie zachęty potrzebowała, by uciec od mrozów i owianej chłodem nudy. I od świątecznych wypieków!

Spod olbrzymiego drewnianego łoża wyciągnęła zakurzoną walizkę. Szelmowski uśmieszek pojawił się na jej ustach, gdy pomyślała o podróży na południe. Co prawda, St. Louis nie leżało aż tak bardzo na południu, ale uznała, że to i lepiejintuicja podpowiadała jej, że nie byłoby zbyt rozsądnie wrócić na biegun z opalenizną!

Postanowiła, że na znak pojednania przywiezie Mikołajowi jakiś zupełnie wyjątkowy prezent.


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

16 grudnia

 

Każdego roku Ewa Winslow ubierała choinkę już w Święto Dziękczynienia. I również każdego roku, w walentynki, jej przyjaciółka, Sara Smith, zmuszała ją, by rozebrała drzewko. Ewa wiedziała, że, zdaniem Sary, jest zwariowana na punkcie świąt, ale nie podzielała tej opinii. Nie mogła uwierzyć, że ktoś mógłby mieć dość tak radosnych, czarodziejskich dni.

Sznury kolorowych świątecznych lampek, w połączeniu ze śniegiem prószącym na kopuły, przyczółki i gzymsy domów z przełomu wieku przy Wisteria Avenue, nadawały ulicy magiczny wygląd. Przynajmniej tak widziała to Ewa, jadąca samochodem do biura na ostatni przedświąteczny dyżur.

Nagle nacisnęła na hamulec i samochód zatrzymał się z piskiem opon. Przed wiktoriańskim domem, który wyglądał jak chatka z piernika, zauważyła tabliczkę. Obawiam się, że ktoś mnie ubiegł, pomyślała. Od dłuższego czasu miała na oku ten pusty dom. Próbowała wciągnąć go na listę nieruchomości swojej agencji, ale nie mogła ustalić, kto jest jego właścicielem. Zaciekawiona, któryż to z agentów okazał się od niej szybszy, Ewa wrzuciła wsteczny bieg i zjechała na bok jezdni. Zanim zaparkowała przed domem, koła wpadły w poślizg na oblodzonym kawałku drogi. Zamknęła oczy. Nie usłyszała jednak odgłosu zderzenia, więc rozwarła powieki i odetchnęła z ulgą. Zaparkowany na podjeździe przed domem czerwony sportowy samochód stał nietknięty.

Mrużąc oczy, odczytała napis na tabliczce, stojącej na długim podwórzu przed domem:

 

Pani Claudia

Przepowiednie

Okazyjne świąteczne ceny.

 

Hmm... to zaczynało być ciekawe.

Ewa nie mogła się powstrzymać, by nie sprawdzić, kto i od kogo wynajął posiadłość. Gdyby się okazało, że jest to tylko krótkoterminowy najem, może mogłaby przejąć dom zaraz po świętach. W żadnym wypadku nie zamierzała pracować podczas świąt. Nadchodzące dziesięć dni miała zaplanowane szczegółowo i dokładnie wypełnione zajęciami.

Bez przeszkód pokonała ścieżkę prowadzącą do domu. Weszła na werandę i nacisnęła guzik dzwonka. Spodziewała się zobaczyć w drzwiach postać ze złotymi obręczami w uszach i ozdobionym frędzlami szalu na ramionach. Zamiast tego ujrzała szykowną kobietę o siwych włosach, ubraną w czerwony sweter i zielone legginsy.

Zapraszam do środkapowiedziała do Ewy, jak gdyby jej oczekiwała. – To ja jestem ową Claudią.

Ewa Winslowprzedstawiła się, wyciągając rękę. Uśmiechnęła się na widok napisu na czerwonym swetrze pani Claudii: Nic nie widziałeś, jeśli nie widziałeś St. Louis. Rozpoznała w tym arcydziele rękę miejscowego artysty, który w taki sposób chciał zapewnić sobie sławę.

Przychodzisz po przepowiednię? Okazyjna świąteczna cena. Tylko pięćdziesiąt dolarów...

Och!Ewa zerknęła na swój ulubiony zegarek z choinką na cyferblacie. – Nie mam zbyt wiele czasu, zaraz muszę jechać do biura.

W takim razie może to być miniprzepowiednia, za... powiedzmy, dwadzieścia pięć dolarów. Odpowiem tylko na najważniejsze pytania.

Najważniejsze pytania?zdziwiła się Ewa. Pani Claudia roześmiała się.

No wiesz, na przykład, co Mikołaj podaruje ci na Gwiazdkę, jeśli byłaś grzeczna. A ty, rzecz jasna, zawsze byłaś grzeczna.

Pani Claudia rzeczywiście się nie myliła. Osierocona w wieku siedmiu lat, Ewa poznała wiele sierocińców. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a ponieważ dziewczynka nie została adoptowana, dorastała pod opieką rodzin zastępczych. Ciągle starała się być grzeczna i zadowolić wszystkich. Nie zaskarbiła sobie tym niczyjej miłości, jednak łatwiej jej było przetrwać. Opieka rodzin zastępczych miała charakter tymczasowy; Ewa co kilka lat przenosiła się od jednej rodziny do drugiej. Nie pozwolono, by przywiązała się do którejś z nich.

Bezustannie wyrywana z miejsc, do których zdążyła się przyzwyczaić, czuła się osamotniona i nade wszystko pragnęła mieć własny dom. Może dlatego wybrała zawód agentki handlu nieruchomościami. Mogła wyszukiwać najlepsze domy dla swoich klientów, a każdy trafny wybór sprawiał jej wiele radości. Myśląc o tym, uśmiechnęła się do siebie.

Domy fascynowały ją już od dzieciństwa. Traktowała je jak żywe istoty. Za każdym razem, gdy opuszczała jakiś dom, mówiła mu: do widzenia.

Rozejrzała się po przedpokoju, do którego została wprowadzona. Było w tym wnętrzu coś, co przemawiało jej do wyobraźni. Ewa uznała, że skoro pani Claudia chce jej powróżyć, niegrzecznie byłoby odmówić, zwłaszcza że zdarzała się oto świetna okazja, by dokładnie przyjrzeć się tej chatce z piernika. Może nawet uda jej się dowiedzieć, kto jest jej właścicielem.

Sądzę, że skrócona wróżba mnie zadowolizgodziła się Ewa.

Pani Claudia skinęła głową i wzięła od Ewy jej czerwony płaszcz. Powiesiła go na mosiężnym wieszaku i wprowadziła gościa do saloniku. W centrum pokoju pyszniła się olbrzymia choinka, obwieszona bombkami, lampkami i rozmaitymi ozdobami w wiktoriańskim stylu.

Może pani Claudia odziedziczyła dom? W tym miejscu czuła się dobrze. I dom, i ona wydawali się tacy przyjaźni i gościnni, myślała Ewa, siadając w jednym z obitych aksamitem zielonych foteli z wysokim oparciem. Blask ognia z kominka oświetlił jej twarz.

Zatem, co chciałabyś wiedzieć?spytała pani Claudia, usadowiwszy się w fotelu po przeciwnej stronie.

Kto jest właścicielem tego domuodpowiedziała szybko Ewa.

Pani Claudia roześmiała się.

No tak, w końcu zajmujesz się sprzedażą nieruchomości. Ja nie jestem właścicielką tego domu. Wynajęłam go tylko na czas świąt. Anons o wynajmie znalazłam w gazecie. Zanim wyjdziesz, poszukam tego ogłoszenia. O ile wiem, ktoś, kto odziedziczył tę posiadłość, ma zamiar osiedlić się tu po świętach.

Jak na początek, nie była to rewelacyjna przepowiednia. Ewa wyraźnie posmutniała. Zdążyła już pokochać ten dom i byłaby zachwycona, mogąc pokazywać go klientom. No cóż, widocznie nie było jej to pisane.

Z pewnością chciałabyś wiedzieć coś jeszcze... – zachęcała pani Claudia.

Oczywiście. – Ewa rozchmurzyła się nieco. – Co dostanę na Gwiazdkę od Świętego Mikołaja?

W tym roku Mikołaj ma dla ciebie naprawdę duży prezent.

Jak duży?

Metr osiemdziesiąt pięć.

Co takiego?!

I nie będzie to wielkie pudło przewiązane wstążką. W tym roku Mikołaj przyniesie ci kawaleraodpowiedziała pani Claudia, najwyraźniej zadowolona z tego, co podpowiada jej intuicja.

Chwileczkę. Czy dobrze zrozumiałam?zapytała Ewa, śmiejąc się nerwowo. – Mówi mi pani, że w świąteczny poranek znajdę pod choinką faceta?

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin