Katee Robert - 01 Szczęśliwa zamiana.pdf

(529 KB) Pobierz
Szczęśliwa zamiana
SPIS TREŚCI
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 1
Tej nocy miała uwieść idealnego faceta. Oczywiście, najpierw musiała zebrać
się na odwagę i zrobić pierwszy krok.
Schody piętrzyły się w nieskończoność. Wprawdzie Bella dobrze wiedziała, że
stopni prowadzących do mieszkania nad galerią jest — jak zawsze — tylko
trzynaście, a jednak wszystko wydawało się jakieś inne. Czy ściany nie zbliżyły się
nieco do siebie? Poprawiła płaszcz, usiłując się ochłodzić. Nawet późną nocą wciąż
było zdecydowanie za ciepło na takie ubranie, ale nie mogła pląsać po schodach w
samej bieliźnie, prawda?
Chwyciła poręcz tak mocno, że pobielały jej kłykcie. Miała to zrobić? Serio?
Wciąż jeszcze mogła się wycofać i udawać, że nigdy nie wpadła na ten szalony
pomysł. Wszystko potoczyłoby się starym rytmem. Dalej pracowałaby w galerii, a
Jasper nigdy nie zorientowałby się, że jest nim zainteresowana.
Ta myśl zaciążyła jej jak ołów. O, nie. Jeśli teraz zawróci, nigdy nic się między
nimi nie zmieni. Jasper w ogóle nie chwytał jej oczywistych aluzji. Mimo to Bella
wciąż miała nadzieję, że uchroni się przed zakusami matki, która zaczęła ją swatać,
i znajdzie sobie faceta, którego jest w stanie znieść. Nadszedł czas na bezpośredni
atak.
Gdy w zeszłym roku Emmet zasugerował, żeby Bella aplikowała na
stanowisko koordynatorki do galerii, tylko wytrzeszczyła oczy — czy naprawdę
mogłaby pracować razem z kumplem z wojska własnego brata? Ale wystarczyło, że
raz tam poszła i wpadła po uszy. Chociaż Jasper skupiał się na metalowej rzeźbie, to
w swoich galeriach wystawiał wszelkie rodzaje sztuki. Zupełnie jakby zajrzał do
głowy Belli, wyciągnął z niej wizję raju i postanowił ją zrealizować.
No i był jeszcze Jasper. Bella spodziewała się, że będzie podobny do Emmeta
— opiekuńczy, o wyrazistej osobowości, być może z poważnymi kłopotami z
panowaniem nad agresją. Tymczasem właściciel galerii okazał się zupełnie inny.
Był spokojny i, chociaż miał wyjątkowo złośliwe poczucie humoru, nigdy nie
przekraczał granic nieuprzejmości. No i był niesamowicie przystojny — wysoki, ze
złocistymi włosami i błękitnymi oczami, które figlarnie błyszczały. Godzinami
rozmawiali o sztuce i kłócili się o różne rzeczy. Bella nie miała więcej wymagań.
Dokładnie kogoś takiego, czyli mężczyzny na poziomie, kazała jej szukać matka. A
Jasper przerastał o dwie głowy różnych kandydatów, z którymi się umawiała Bella.
Znów przystanęła, balansując na stopniu. No dobra, może nie było między
nimi jakiejś spektakularnej chemii, kiedy wchodzili do tego samego pokoju. I może,
gdyby wszystko zależało od Belli, wybrałaby sobie innego partnera. Ale na tym
właśnie polegał problem. Bella nauczyła się, i to na własnych bardzo przykrych
błędach, że ma fatalny gust co do mężczyzn. W jej przypadku wielkie zauroczenie
zwiastowało tylko złamane serce. To, że Jasper nie powalał jej na kolana (nie licząc
dyskusji o charakterze akademickim), nie oznaczało, że nic nie może się z tego
rozwinąć. A tego wieczoru miała posunąć sprawy zdecydowanie naprzód.
Przynajmniej tak planowała.
Pokonanie każdego stopnia wymagało od niej niesamowitego wysiłku. Gdy
dotarła na szczyt, oddychała z takim trudem, jakby przebiegła kilometr czy dwa.
Żałosne. Stać ją było na więcej. Serio.
Wyprostowała się i zmusiła, by skręcić w wąski korytarz prowadzący do
samotnych drzwi. Na parkingu stał samochód Jaspera, więc tej nocy powinien spać
w lofcie nad galerią. Tak podejrzewała, odkąd wspomniał, że zaczął pracować nad
czymś nowym. Kiedy wymyślał jakiś projekt, zachowywał się jak nawiedzony —
interesowało go wyłącznie wcielenie idei w życie.
W ciemnościach zamajaczyły drzwi z ciemnego drewna, które kontrastowało
z bladą zielenią ścian. W normalnych okolicznościach takie zestawienie działałoby
na nią kojąco, ale teraz czuła tylko pulsujący niepokój. Dotknęła dziwnie zimnej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin