Fryderyk Engels – Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej (1886 rok).pdf

(276 KB) Pobierz
Fryderyk Engels
Ludwik Feuerbach i
zmierzch klasycznej
filozofii niemieckiej
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2005
Fryderyk Engels – Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej (1886 rok)
Fryderyka Engelsa „Ludwik Feuebach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej” zalicza się do
podstawowych dzieł marksizmu. Praca ta ukazuje stosunek współtwórcy teorii marksizmu do swoich
filozoficznych poprzedników w osobach najwybitniejszych reprezentantów klasycznej filozofii niemieckiej
– G. W. F. Hegla i L. Feuerbacha, i daje systematyczny wykład zasad materializmu dialektycznego i
historycznego.
Praca została opublikowana po raz pierwszy w 1886 r. w numerach 4 i 5 teoretycznego czasopisma
niemieckiej socjaldemokracji „Neue Zeit”, a w 1888 roku wyszła w postaci przejrzanego, oddzielnego
wydania z przedmową Engelsa. W 1889 r. fragmenty „Ludwika Feuerbacha” ukazały się w tłumaczeniu
rosyjskim w petersburskim czasopiśmie „Siewiernyj Wiestnik” w numerach 3 i 4, a w 1892 r. cała praca
wyszła w języku rosyjskim w przekładzie G. W. Plechanowa. W tym samym roku wyszło także
tłumaczenie bułgarskie. W 1894 roku w wydawanym w Paryżu francuskim miesięczniku socjalistycznym
„L'Ere nouvelle”, w numerach 4 i 5, wyszło w przekładzie Laury Lafargue przejrzane przez Engelsa
francuskie wydanie tego dzieła. Za życia Engelsa nie było już dalszych wydań. Później praca ta wydawana
była wielokrotnie w różnych językach.
Podstawa niniejszego wydania: Karol Marks, Fryderyk Engels, „Dzieła”, tom 21, wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1969.
-2-
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Fryderyk Engels – Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej (1886 rok)
Wstęp
W przedmowie do „Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej”, Berlin 1859 r., opowiada Karol
Marks, jak to w roku 1845 zabraliśmy się obaj w Brukseli do tego, ażeby „wspólnie sprecyzować, w czym
nasze poglądy” – a mianowicie stworzone przez Marksa materialistyczne pojmowanie dziejów –
„przeciwstawne są ideologicznym poglądom filozofii niemieckiej, czyli w istocie dokonać obrachunku z
naszym dawnym sumieniem filozoficznym. Zamiar ten wykonany został w postaci krytyki filozofii
poheglowskiej. Rękopis
1
, objętości dwu grubych tomów formatu ósemki, dotarł już dawno do miejsca
swego wydania w Westfalii, gdy otrzymaliśmy wiadomość, że zmienione warunki nie pozwalają na
wydrukowanie go. Pozostawiliśmy rękopis gryzącej krytyce myszy tym chętniej, że osiągnęliśmy nasz
główny cel – wyświetlenie sprawy samym sobie”
2
.
Od tego czasu upłynęło przeszło 40 lat; Marks umarł; żadnemu z nas wszakże nie nadarzyła się już
sposobność powrócenia do tego zagadnienia. Wypowiedzieliśmy się tu i ówdzie na temat naszego stosunku
do Hegla, nigdzie jednak w sposób całościowy i systematyczny. Do sprawy zaś Feuerbacha, który przecież
pod wielu względami stanowi ogniwo pośrednie między filozofią heglowską a naszym poglądem, nie
powróciliśmy już nigdy.
W międzyczasie światopogląd Marksa znalazł reprezentantów daleko poza granicami Niemiec i
Europy, we wszystkich językach cywilizowanego świata. Z drugiej strony, klasyczna filozofia niemiecka
przeżywa za granicą, zwłaszcza w Anglii i Skandynawii, coś w rodzaju odrodzenia, a nawet i w Niemczech
ludzie zdają się mieć dość tych eklektycznych zupek żebraczych, które łyka się tam na uniwersytetach pod
nazwą filozofii.
W tym stanie rzeczy wydawało mi się coraz bardziej pożądane zwięzłe, zwarte wyłożenie naszego
stosunku do filozofii heglowskiej, wyjaśnienie, w jakim sensie stanowiła dla nas punkt wyjścia, na czym
polegało nasze z nią zerwanie. Uważałem również, że uznanie w całej pełni wpływu, jaki Feuerbach w
stopniu większym niż którykolwiek inny spośród wszystkich filozofów poheglowskich wywarł na nas w
naszym okresie burzy i naporu, stanowi nie spłacony przez nas dotychczas dług honorowy. Skorzystałem
przeto chętnie ze sposobności, gdy redakcja „Neue Zeit” zaproponowała mi krytyczne omówienie książki
Starckego o Feuerbachu. Praca moja opublikowana została w 4 i 5 zeszycie tego czasopisma w 1886 roku i
ukazuje się tutaj w przejrzanym przeze mnie oddzielnym wydaniu.
Przed oddaniem tych słów do druku odszukałem i przewertowałem raz jeszcze stary rękopis z roku
1845-46. Rozdział o Feuerbachu jest niedokończony. Część gotowa stanowi wykład materialistycznego
pojmowania dziejów, który dowodzi tylko, jak niekompletne były nasze ówczesne wiadomości z historii
ekonomicznej. Brak tam krytyki samej doktryny Feuerbacha; dla mego obecnego celu rękopis był więc nie
do użytku. Natomiast w jakimś starym zeszycie Marksa znalazłem 11 tez o Feuerbachu
3
, wydrukowanych
tu w załączniku. Są to notatki do późniejszego opracowania, szybko rzucone na papier, absolutnie nie
przeznaczone do druku, ale nieocenione jako pierwszy dokument zawierający genialny zarodek nowego
światopoglądu.
Londyn, 21 lutego 1888 r.
Fryderyk Engels
1
2
Chodzi o „Ideologię niemiecką” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa.
– Red.
Patrz: Przedmowa Karola Marksa do jego pracy „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej”.
– Red.
3
Patrz: Karol Marks, „Tezy o Feuerbachu”.
– Red.
-3-
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Fryderyk Engels – Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej (1886 rok)
I
Praca, którą mam przed sobą
4
prowadzi nas wstecz do okresu, który odległy jest od nas o całe
pokolenie, obecnej jednak generacji w Niemczech stał się tak obcy, jakby dzieliło ją od niego całe stulecie.
A przecież był to okres przygotowywania Niemiec do rewolucji 1848 roku; wszystko zaś, co zaszło u nas
od tego czasu, jest tylko dalszym ciągiem 1848 roku, tylko wykonywaniem testamentu rewolucji.
Podobnie jak we Francji w XVIII stuleciu, tak również w Niemczech w XIX wstępem do przewrotu
politycznego była rewolucja filozoficzna. Ale jakże odmiennie wyglądały obie te rewolucje! Francuzi – w
otwartej walce z całą oficjalną nauką, z Kościołem, często i z państwem; pisma ich – drukowane za granicą,
w Holandii lub Anglii, a oni sami dość często gotowi powędrować do Bastylii. Natomiast Niemcy – to
profesorowie, mianowani przez państwo nauczyciele młodzieży, ich dzieła – to uznane podręczniki,
systemat zaś będący koroną całego rozwoju, systemat heglowski – poniekąd nawet podniesiony do
godności królewsko-pruskiej filozofii państwowej! I za tymi profesorami, za ich pedantycznie mglistymi
słowami, w ich ciężkich i nudnych okresach miałaby się kryć rewolucja? Czyż najzagorzalszymi
przeciwnikami tej siejącej zamęt w głowach filozofii nie byli właśnie ludzie uchodzący wówczas za
przedstawicieli rewolucji, tj. liberałowie? Czego jednak nie widział ani rząd, ani liberałowie, to dostrzegał
już w 1833 r. przynajmniej jeden człowiek, który nazywał się co prawda Heinrich Heine
5
.
Weźmy przykład. Żadna teza filozoficzna nie zaskarbiła sobie tyle wdzięczności ze strony
ograniczonych rządów i nie ściągnęła na siebie tyleż gniewu ze strony równie ograniczonych liberałów, jak
słynne twierdzenie Hegla:
„Wszystko, co jest rzeczywiste, jest rozumne, a wszystko, co jest rozumne, jest rzeczywiste”
6
.
Było to przecież oczywiste uświęcenie wszystkiego, co istnieje, udzielenie przez filozofię
błogosławieństwa despotyzmowi, państwu policyjnemu, tajnemu wymiarowi sprawiedliwości, cenzurze.
Tak rozumiał to Fryderyk Wilhelm III, tak rozumieli to jego poddani. Ale dla Hegla bynajmniej nie
wszystko, co istnieje, jest już przez to i rzeczywiste. Atrybut rzeczywistości przysługuje według niego tylko
temu, co jest zarazem i konieczne; „rzeczywistość okazuje się w swym rozwinięciu koniecznością”.
Pierwsze lepsze rozporządzenie rządowe – sam Hegel przytacza przykład „pewnego zarządzenia
podatkowego”
7
– nie wydaje mu się przeto bynajmniej samo przez się już czymś rzeczywistym. Ale to, co
jest konieczne, okazuje się w ostatniej instancji także i rozumne; w zastosowaniu więc do ówczesnego
państwa pruskiego oznacza teza heglowska tylko tyle: państwo to jest rozumne, zgodne z rozumem, o ile
jest konieczne; a jeśli nawet wydaje nam się złe, lecz mimo to istnieje nadal, to fakt, że rząd jest zły,
znajduje swe usprawiedliwienie i wytłumaczenie w tym, że odpowiednio źli są też i poddani. Ówcześni
Prusacy mieli taki rząd, na jaki zasługiwali.
A zatem rzeczywistość nie jest bynajmniej według Hegla atrybutem przysługującym danemu
porządkowi społecznemu czy politycznemu we wszystkich warunkach i na wieczne czasy. Przeciwnie,
Republika rzymska była rzeczywista, ale rzeczywiste było również cesarstwo rzymskie, które ją wypierało.
Monarchia francuska stała się w 1789 roku tak nierzeczywista, tj. tak dalece wyzbyta wszelkiej
konieczności, tak nierozumna, że musiała zostać unicestwiona przez Wielką Rewolucję, o której Hegel
mówił zawsze z największym zapałem. Tu więc monarchia była czymś nierzeczywistym, a rewolucja –
rzeczywistym. Tak więc wszystko, co było poprzednio rzeczywiste, staje się w toku rozwoju
4
5
„Ludwig Feuerbach” von C. N. Starcke, Dr. phil. – Stuttgart, Ferd. Encke, 1885.
Engels ma na myśli uwagi Heinego na temat „rewolucji filozoficznej w Niemczech”, w których m.in. mówił: „Nasza
rewolucja filozoficzna się skończyła. Wielkie jej koło zamknął Hegel” (patrz napisane przez niego w 1833 r. prace pt. „Zur
Geschichte der Religion und Philosophie in Deutschland”).
– Red.
6
Jest to zmodyfikowany przez Engelsa cytat z przedmowy do „Grundlinien der Philosophie des Rechts” Hegla. Dla
porównania podajemy sformułowanie Engelsa i Hegla w oryginale niemieckim: „Was vernünftig ist, das ist wirklich; und was
wirklich ist, das ist vernünftig” (Hegel). „Alles was wirklich ist, ist vernünftig, und alles was vernünftig ist, ist wirklich”
(Engels).
– Red.
7
Hegel, „Encyclopädie der philosophischen Wissenschaften im Grundrisse. Erster Theil. Die Logik”, par. 147; par. 142,
„Dodatek”.
– Red.
-4-
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Fryderyk Engels – Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej (1886 rok)
nierzeczywiste, zatraca swą konieczność, swą rację bytu, swą rozumność; miejsce obumierającej
rzeczywistości zajmuje nowa, zdolna do życia rzeczywistość – w drodze pokojowej, jeśli to, co przestarzałe,
jest dość rozsądne, aby umrzeć bez oporu, a w drodze przemocy, jeśli się tej konieczności opiera. Tak więc
teza heglowska obraca się za sprawą samej dialektyki heglowskiej we własne przeciwieństwo: wszystko, co
w dziedzinie historii ludzkości jest rzeczywiste, staje się z czasem nierozumne, jest więc nierozumne już
mocą swego przeznaczenia, jest z góry obciążone nierozumnością; a wszystkiemu, co w głowach ludzkich
jest rozumne, przeznaczone jest stać się rzeczywistym, choćby pozostawało w jak największej sprzeczności
z istniejącą pozorną rzeczywistością. Teza o rozumności wszelkiej rzeczywistości przeobraża się według
wszelkich reguł heglowskiej metody myślenia w inną tezę: wszystko, co istnieje, zasługuje na to, ażeby
uległo zagładzie
8
.
Ale też na tym właśnie polegało prawdziwe znaczenie i rewolucyjny charakter filozofii heglowskiej
(do której musimy się tu ograniczyć jako do końcowej fazy całego ruchu pokantowskiego), że rozprawiła
się raz na zawsze z przeświadczeniem o ostatecznym charakterze jakichkolwiek wyników myślenia i
działania ludzkiego. Prawda, o której poznanie szło w filozofii, przestała być u Hegla zbiorem gotowych tez
dogmatycznych, które z chwilą ich wykrycia należało tylko wykuć na pamięć; prawda była właśnie w
samym procesie poznawania, w długim rozwoju historycznym nauki, wznoszącej się od niższych do coraz
wyższych szczebli poznania, nie dochodzącej jednak nigdy przez znalezienie jakiejś tzw. prawdy absolutnej
do punktu, skąd nie może się już dalej posuwać, gdzie nie pozostaje nic innego jak założyć ręce i podziwiać
zdobytą prawdę absolutną. I tak samo jak w dziedzinie poznania filozoficznego, ma się rzecz również w
zakresie wszelkiego innego poznania oraz działalności praktycznej. Podobnie jak poznanie, tak też i historia
nie może osiągnąć ostatecznego kresu w jakimś doskonałym stanie idealnym ludzkości; doskonałe
społeczeństwo, doskonałe „państwo” są to rzeczy, które istnieć mogą tylko w wyobraźni; wszystkie
następujące po sobie stany historyczne są, przeciwnie, tylko szczeblami przejściowymi w nieskończonym
procesie rozwojowym społeczeństwa ludzkiego od stanów niższych do wyższych. Każdy szczebel jest
konieczny, a więc usprawiedliwiony w odniesieniu do czasu i warunków, którym zawdzięcza swe
pochodzenie; traci jednak swoją ważność i swe usprawiedliwienie wobec nowych, wyższych warunków,
które rozwijają się stopniowo w jego własnym łonie; musi ustąpić miejsca wyższemu szczeblowi, na który
ze swej strony również nadejdzie kolej upadku i zagłady. Jak burżuazja za sprawą wielkiego przemysłu,
konkurencji i rynku światowego burzy w praktyce wszelkie ustalone, uświęcone instytucje, tak filozofia
dialektyczna burzy wszelkie wyobrażenia o ostatecznej prawdzie absolutnej i odpowiadających jej stanach
absolutnych ludzkości. Nie ostaje się przed nią nic ostatecznego, absolutnego, świętego; wykazuje ona
przemijający charakter wszystkiego i nie ostaje się przed nią nic poza nieprzerwanym procesem stawania
się i zanikania, nieskończonego wznoszenia się od stanów niższych do wyższych, procesem, którego
odzwierciedleniem w myślącym mózgu jest właśnie ona sama. Ma ona, co prawda, i stronę
konserwatywną; uznaje określone szczeble poznania i rozwoju społecznego za usprawiedliwione w
odniesieniu do ich epoki i warunków; ale też tylko w odniesieniu do nich. Konserwatyzm tego sposobu
zapatrywania jest względny, jego charakter rewolucyjny jest absolutny – jest jedyną rzeczą absolutną, którą
on uznaje.
Nie mamy potrzeby wdawać się tu w rozpatrywanie kwestii, czy ten sposób zapatrywania zgadza
się całkowicie z obecnym stanem nauk przyrodniczych, które samemu istnieniu Ziemi przepowiadają
prawdopodobny, a jej zamieszkalności niemalże pewny kres, a więc uznać każą, że i dzieje ludzkości
przebiegać będą nie tylko po wstępującej, ale i po zstępującej linii. Jesteśmy w każdym razie jeszcze dość
dalecy od punktu zwrotnego, od którego począwszy dzieje społeczeństwa zaczną się chylić ku upadkowi, i
nie możemy wymagać od filozofii heglowskiej, aby zajmowała się przedmiotem, którego nauki
przyrodnicze nie postawiły wówczas jeszcze wcale na porządku dziennym.
Musimy tu natomiast powiedzieć, co następuje: powyższy obraz rozwoju nie został tak wyraźnie
nakreślony przez samego Hegla. Stanowi on nieuchronną konsekwencję jego metody, sam jednak Hegel nie
wyciągnął nigdy tej konsekwencji z taką wyrazistością. A stało się tak z tej prostej przyczyny, że musiał on
8
Goethe, „Faust”, Część pierwsza, Pracownia Fausta.
– Red.
-5-
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Zgłoś jeśli naruszono regulamin